Mniej imigrantów i turystów to dodatkowe problemy polskich przedsiębiorców
Aktualnie sytuacja epidemiczna w Polsce, utrudnienia na granicach i obowiązkowa kwarantanna ograniczają migrację zarobkową z Ukrainy.
11% wzrostu PKB w Polsce w ostatnich 5 latach to zasługa osób z Ukrainy
Od początku roku do końca trzeciego kwartału do naszego kraju przyjechało niemal 6 mln Ukraińców, czyli o niemal 9 mln mniej niż w zeszłym roku. To oczywiście powoduje, że niektóre sektory mają utrudniony dostęp do kadry, a przedsiębiorcy notują spadki sprzedaży generowane wcześniej przez Ukraińców.
Warto pamiętać, że z prognoz NBP wynika, że aż 11% wzrostu gospodarczego w ostatnich 5 latach to zasługa osób z Ukrainy przebywających w naszym kraju
Najwięcej wydawali Niemcy
Mniejsza liczba obcokrajowców przekraczających granice z Polską wpływa znacząco na sumę wydanych przez nich pieniędzy.
Wśród cudzoziemców w trzecim kwartale br. najwięcej wydali Niemcy (4 mld zł), następnie Czesi (850 mln zł), Słowacy (521 mln zł), a dopiero na czwartym miejscu znaleźli się Ukraińcy (388 mln zł), którzy rok temu byli na drugim miejscu z wydatkami przekraczającymi 2,1 mld zł.
Wydatki Niemców w porównaniu do poprzedniego roku skurczyły się niemal o 1 mld zł.
Warto jednak zwrócić uwagę, że pod względem wydatków w przeliczeniu na osobę, na pierwszym miejscu nadal są Ukraińcy, którzy spośród naszych sąsiadów najczęściej decydują się na dłuższy pobyt w Polsce.
W III kwartale br. na zakupy w naszym kraju przeznaczyli średnio 582 zł na osobę, podczas gdy Niemcy 470 zł, a Czesi 313 zł. Nadal jednak, w porównaniu rok do roku, średnie wydatki Ukraińców per capita spadły o aż 185 zł.
Było już gorzej
Spadek wydatków obcokrajowców nie jest może kluczowy dla sytuacji gospodarczej Polski, ale w trudnych czasach stanowi dodatkowy „cios”. Brak wpływów do budżetu z portfeli zagranicznych obywateli odbija się na polskich przedsiębiorcach.
Poprzedni kwartał był zdecydowanie trudniejszy, ponieważ wydatki obcokrajowców zmniejszyły się prawie o 90%. Jednak delikatna poprawa i wzrost wydatków o 168 mln zł nie oznacza, że możemy mówić o stabilizacji.