Ministerstwo chce mieszkań o 20 – 30 proc. tańszych
Trwają konsultacje projektu ustawy o kooperatywach mieszkaniowych. O co chodzi? O sytuację, w której grupa osób decyduje, że swój blok lub osiedle domków jednorodzinnych zbudują samodzielnie. Budowa ma być prowadzona na zasadzie non-profit, a wykonując choć część pras samodzielnie przyszli mieszkańcy będą mogli zaoszczędzić 20-30% w porównaniu do cen oferowanych przez deweloperów.
Oczywiście budowa od podstaw nie jest jedynym rozwiązaniem, które ustawa dopuszcza. Kooperatywy mogą się też zająć remontami istniejących budynków lub ich adaptacją. Dla samorządów może być to więc sposób na rewitalizację zapomnianych fragmentów miasta. Pomysłodawcy podkreślają też, że kooperatywy mogłyby przede wszystkim działać w strefach miejskich, co choć w niewielkim stopniu może ograniczyć rozlewanie się miast.
Czytaj także: Jak zmieniały się koszty budowy mieszkań w ciągu ostatnich 10 lat?
Bez działki ani rusz
Na poziomi idei sprawa wygląda prosto i obiecująco, choć w praktyce aż tak łatwo nie jest. Kooperatywa jest rozwiązaniem dla osób, które posiadają choć minimum fachowej wiedzy, a do tego posiadają zasoby finansowe, które pozwalają pozyskać grunt, kupić materiały budowlane czy choć częściowo posiłkować się wsparciem firm budowlanych przy realizacji inwestycji.
Wchodząc do kooperatywy, trzeba mieć świadomość, że jej powodzenie zależy od zaangażowania i sytuacji finansowej co najmniej kilku czy kilkunastu rodzin. I choć w trakcie wspólnej budowy własnego bloku przyszli sąsiedzi mogą zżyć się ze sobą, tworząc później bardzo zgraną wspólnotę, to równie dobrze wyczerpanie się środków finansowych w trakcie budowy może doprowadzić taką kooperatywę do upadłości.
Aby ułatwić powoływanie kooperatyw, oprócz ustawowej definicji takiego porozumienia osób chcących zaangażować się w budowę własnego bloku, ministerstwo chce też wprowadzić specjalne zasady, dzięki którym gminy będą mogły przeznaczać działki pod tego rodzaju budownictwo. Resort zakłada między innymi, że gmina będzie mogła rozkładać należność za grunt na raty (maksymalnie 20 lat), włączać kooperatywy w procesy rewitalizacji miast, ale też z drugiej strony określać wymagania co do korzystania z działek oddanych kooperatywom. Co więcej, jeśli kooperatywa uzyskałaby działkę na zasadach preferencyjnych, to jej członkowie nie będą mogli w budynku wyodrębnić lokali użytkowych czy wynajmować mieszkań na zasadach rynkowych przez przynajmniej 10 lat od zakończenia budowy lub do czasu uregulowania zobowiązania za grunt sprzedany prze gminę na raty.
Łatwiejsze finansowanie
Model ten w Polsce już stawia pierwsze kroki. Projekty takie wspiera np. fundacja Habitat for Humanity, choć póki co można mówić jedynie o pojedynczych przypadkach realizacji bloków przez kooperatywy. Ustawa może pozwolić na szerszy rozwój takich inicjatyw i łatwiejsze uzyskiwanie przez nie finansowania, choć nie ma się co łudzić, że tego typu budownictwo zasypie rodzime braki mieszkaniowe. W samej ocenie skutków regulacji czytamy, że kooperatywy w ciągu pierwszych 3-5 lat działania ustawy mogą zostać zawiązane przez 500-1000 gospodarstw domowych.
Ustawowa regulacja tej niszy powinna ułatwić członkom kooperatyw pozyskiwanie kredytów na budowę mieszkań. Dotychczas było to możliwe przy wsparciu samorządów angażujących się w negocjacje z bankami oraz udzielających poręczeń – wynika z informacji Habitat for Humanity.