Liczba niewypłacalności firm wzrosła o 26%
Niewypłacalności obejmują niezdolność do regulowania zobowiązań wobec dostawców, skutkującą upadłością bądź którąś z form postępowania restrukturyzacyjnego.
„Liczba niewypłacalności w stosunku do roku ubiegłego może wahać się w poszczególnych miesiącach raz w górę (częściej), raz w dół, ale w skali całego roku jest to niewątpliwie wyraźny wzrost. Trzeci rok z rzędu, a wiec przy wysokiej już statystycznie ich liczbie. To potwierdza, że trend rosnącej liczby niewypłacalności polskich firm nie jest ani nowy, ani przypadkowy, ani przede wszystkim – nie wiąże się on z wynikami makroekonomicznymi” – czytamy w komunikacie.
Przyczyny zdecydowanej większości niewypłacalności polskich przedsiębiorstw mają charakter strukturalny, a nie koniunkturalny. Trudno więc oczekiwać, aby wzrost PKB, inwestycji czy konsumpcji w Polsce były w stanie w kolejnych miesiącach odwrócić ten trend znacznej jak na polskie warunki (100 i więcej niewypłacalności w skali miesiąca) i wciąż rosnącej liczby niewypłacalności, podano również.
Wysokie wydatki na konsumpcję nie są wystarczające
„Przyczyny, a więc i rozwiązanie problemów polskich firm zależą w dużym stopniu od nich samych. Od zmiany strategii z walki o udział w rynku na model walki o rentowność prowadzonej działalności. Tym bardziej, iż ich sprzymierzeńcem nie są już niskie koszty pracy czy otwarte granice, stwarzające tyle samo szans, co zagrożeń – przyczyniające się do stopniowego wyrównywania różnic w płacach, swobodnego przepływu siły roboczej, a także konieczności konkurencji z firmami zagranicznymi nie tylko na rynkach eksportowych, ale także na rynku rodzimym” – powiedział członek zarządu Euler Hermes odpowiadający za ocenę ryzyka Tomasz Starus, cytowany w materiale.
Wysokie wydatki na konsumpcję nie są wystarczające, aby na rynku utrzymały się wszystkie firmy handlu towarami konsumpcyjnymi, detalicznego i hurtowego – nie tylko te mniejsze, ale także firmy z pierwszej dziesiątki-dwudziestki największych dystrybutorów żywności (działających równolegle w sektorze detalicznym, jak i hurtowym ze względu na franczyzę), wskazano także.
Grupa producentów żywności była największą (8 firm spośród 29) w gronie niewypłacalnych w minionym miesiącu firm produkcyjnych (opublikowane niewypłacalności). Nie jest to efekt dekoniunktury branżowej – chociażby w przemyśle mięsnym. Problemy w równym stopniu przeżywają firmy z branż zbożowej, owocowo-warzywnej, mleczarskiej. Potwierdza to obserwacje Euler Hermes, iż płynność sektora jest wbrew pozorom gorsza niż w minionych latach. Z rynku znikają nie tylko mniejsi producenci, co jest pochodną koncentracji w handlu, wymuszającej konsolidację zaopatrujących go producentów. Koncentracja w handlu to koncentracja potencjalnych (i częściowo już realnych) strat, do czego dochodzi kumulacja problemów małych sklepów, niewytrzymujących konkurencji cena z największymi. Z analiz branżowych prowadzonych przez Euler Hermes wynika bowiem, iż cały potężny w swojej masie, jak i wartości produkcji sektor spożywczy notuje od ponad roku coraz gorszy spływ należności od swoich odbiorców. Producenci żywności na swoje należności czekają średnio nawet do tygodnia dłużej w stosunku do średniej z ostatnich 5 lat. Należności te spływają nie tylko znacząco wolniej, większa jest także skala ewidentnych strat – wartości należności ekstremalnie (ponad 120 dni po terminie) nieuregulowanych, pochodzących więc od odbiorców trwale niewypłacalnych, podano.
Źródło: ISBnews