Leszek Balcerowicz o tym jak pokonać populizm w polskiej gospodarce
Krzyszof Grad, Paweł Minkina: Jaka byłaby idealna struktura wzrostu gospodarczego pod względem makroekonomicznym?
Leszek Balcerowicz: Jeśli chodzi o finanse publiczne, to po pierwsze mamy nadmierny deficyt, za który dużo płacimy, jak już wspomniałem, płacimy trzecie najwyższe odsetki od długu publicznego w Europie. Ten deficyt nie wynika ze zbyt niskich podatków, bo te są wysokie, tylko z nadmiernych wydatków. Te nadmierne wydatki to głównie wydatki socjalne, bo biorąc pod uwagę sytuację, wcale nie wydajemy za dużo na obronę czy edukację.
Jeżeli ktoś zwiększa wydatki socjalne, to działa pod publiczkę, kosztem społeczeństwa w dłuższej perspektywie. 500+ a teraz 800+ to wydatki pod publiczkę. Jeżeli ktoś chciałby pomóc rodzinom biedniejszym, wielodzietnym, to powinien np. zwiększyć zasiłki rodzinne, przy o wiele mniejszym koszcie. To jest ordynarny populizm, którym licytowało się PiS i PO.
Jak zatem powrócić na właściwą drogę? Czy można by taką receptę ująć krótko, np. w pięciu najważniejszych punktach?
Po pierwsze, trzeba brać pod uwagę, jakie są poglądy elektoratu, a poglądy elektoratu PO, jak i innych partii rządzących, są wyraźnie inne od preferencji wyborców PiS. Jeżeli zatem ktoś kontynuuje „pisizm”, to na czyje poparcie liczy? Na głosy PiS-owców? Oni i tak nie będą głosowali na PO.
A wyborcy pozostałych partii Polski 2050, PSL, lewicy?
Jeśli chodzi o partię Szymona Hołowni, to przynajmniej prezentowany program był mniej populistyczny niż program PO. I z tego, co pamiętam z sondaży, na nią nie głosuje elektorat populistyczny.
Co zatem z kwestią reform obronności, energetyki?
– 4% PKB na wydatki obronne to rekordowy poziom w Unii Europejskiej. Nie postulowałbym podwyższenia tego, bez zapoznania się głębiej z tym, jak wykorzystane są już wydawane środki.
A transformacja energetyczna, mieszkalnictwo?
A dlaczego kwestia mieszkalnictwa ma być sprawą państwa? O ile sobie przypominam, dość dawno wyszliśmy z socjalizmu. Nie można tego sprowadzać do kwestii budżetowej. To raczej sprawa podaży, gdzie jednym z głównych problemów jest dostępność gruntów. Programy, takie jak Kredyt 2%, to również czysty populizm, gdyż podwyższają ceny, nie zwiększając podaży.
Wróćmy do tego, co powinno się zrobić…
Po pierwsze, najpierw trzeba ustabilizować finanse publiczne i zapobiegać narastającym problemom. I tu mamy dwa narzędzia do wyboru – albo podwyższenie podatków, czego nie radzę, albo ograniczanie wydatków, a tu mamy ogromne pole.
Po drugie, trzeba wreszcie odpolitycznić gospodarkę, a jedyny skuteczny sposób to jest prywatyzacja. Nie można polegać na tym, że przyjdą lepsi ludzie z nadania lepszych partii, jak dotychczas się dzieje.
Po trzecie, deregulacja – mamy tu duże pole do działania. Jednocześnie konieczne jest też ograniczenie wprowadzania nowych regulacji, w tym zakresie przodujemy w UE.
Na pewno też konieczne jest przyjrzenie się strukturom i systemom tych sfer, które są finansowane głównie z budżetu, edukacji. W przypadku edukacji mam jeden postulat – wprowadzenie jako przedmiotu obowiązkowego do szkół średnich logiki.
A co jest do zrobienia w sektorze bankowym? Mamy np. podatek bankowy, który obciąża aktywa, co ogranicza zdolność banków do finansowania…
Tak, należy zlikwidować podatek bankowy. To kolejna populistyczna brednia. Dlaczego mają być selektywne podatki od niektórych rodzajów działalności gospodarczej?
Zresztą, co do zasady, najbardziej szkodliwe są podatki bezpośrednie, takie jak podatek bankowy, w przeciwieństwie do podatków pośrednich, takich jak VAT.