Kryptowaluty nie wejdą do ogólnego obiegu, ale jest miejsce, gdzie zapłacisz nimi za wszystko

Kryptowaluty nie wejdą do ogólnego obiegu, ale jest miejsce, gdzie zapłacisz nimi za wszystko
Fot. Pixabay.com
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Jeden z największych banków inwestycyjnych na świecie opublikował raport, w którym przekreśla szansę, by w najbliższej przyszłości kryptowaluty weszły do ogólnego obiegu. Tymczasem znany z turystyki australijski stan Queensland idzie jakby na przekór i wspiera system powszechnych płatności pięcioma kryptowalutami.

Patrząc na historyczne zmiany cen bitcoina, 70 proc. z nich było efektem spekulacyjnych ruchów #bitcoin #kryptowaluty #Australia

UBS, założony ponad 150 lat temu, jeden z wiodących banków inwestycyjnych na świecie, ewidentnie nie jest fanem bitcoina. W swoim najnowszym raporcie mocno tłamsi nadzieje zwolenników najpopularniejszej z kryptowalut na jej świetlaną przyszłość.

Głos z korporacji: “bitcoin niestabilny i ograniczony”

Według ich szacunków, by bitcoin mógł zastąpić podaż pieniądza w USA, jego cena musiałaby osiągnąć 213 tys. dolarów lub radykalnie musiałaby zostać podniesione możliwości przetwarzania całej sieci. Próby poprawienia technicznych ograniczeń sieci przez deweloperów póki co okazują się niewystarczające – bitcoin jest jeszcze daleki od przetwarzania ilości transakcji obsługiwanych przez tradycyjne mechanizmy. Pozycja dolara, jako rezerwowej waluty świata, jest zatem obecnie niezagrożona, a w każdym razie nie przez bitcoina.

Patrząc na historyczne zmiany cen bitcoina, 70 proc. z nich było efektem spekulacyjnych ruchów. To prawdopodobnie zbyt dużo, by największa z kryptowalut mogła być postrzegana jako realny pieniądz. “Bitcoin jest zbyt niestabilny i ograniczony, by stać się dobrą metodą płatniczą” – twierdzą stratedzy UBS.

Głos z Australii: zapraszamy turystów z kryptowalutami

Nieco innego zdania wydaje się być rząd Queensland, drugiego co do wielkości stanu Australii. Turystyka jest jedną z kluczowym branż tego regionu. W formie wabika na kolejnych gości i ułatwienia im możliwości regulowania rachunków w centralnym regionie stanu, rząd ogłosił 1 sierpnia wsparcie dla metod płatności kryptowalutami. Mają one być w dalszym stopniu rozwijane przez firmę, która już jako pierwsza uruchomiła tego typu usługi na lotnisku w Brisbane (w tym 150 punktów w całym kraju).

Usługa ma pomagać turystom m.in. rezerwować zawczasu wakacje, wykorzystując bitcoiny, litecoiny, dashe, ethereum, XEM oraz niebawem także BNB (Binance Coin). To jednak nie pierwsza styczność z kryptowalutami w tym stanie (poza lotniskiem). W Agnes Town nazywają siebie “miasteczkiem wirtualnych walut” – populacja stałych rezydentów wynosi ok. 2 tys. osób, a ponad 30 punktów sprzedaży oferuje płatności kryptowalutami.

Gdyby świat poszedł za przykładem Queensland

Działania w australijskim stanie, chociaż precedensowe, w bardzo niewielkim stopniu wpłyną na popyt na kryptowaluty. Skala zjawiska jest po prostu zbyt mała skala, by zyskać znaczenie w kontekście całego rynku.

Gdyby jednak inne australijskie stany czy wręcz inne państwa poszły za przykładem Queensland, kryptowaluty musiałby się poruszać się w bardziej przejrzystych regułach gwarantujących większą ochronę konsumentom. Taki proces wywołałby w naturalny sposób zmniejszenie poziomu wahań i ograniczenie potencjalnego wzrostu cen, co po części już powoli obserwujemy. Cena bitcoina wynosiła w piątek nieco ponad 7 tys. dolarów, czyli mniej więcej połowę tego co na początku br. Przebicie szczytów z grudnia (ok. 20 tys. dolarów) wydaje się w tym roku mało prawdopodobne. Co jednak wcale nie musi być złą informacją dla rynku kryptowalut.

Źródło: Bartosz Grejner, analityk rynkowy Cinkciarz.pl