Królestwo za ciszę
Nie da się zaprzeczyć, że hałas i szum mocno utrudniają normalne funkcjonowanie. No bo spróbuj się skupić człowieku, gdy ktoś ci nad głową huczy i huczy. Albo spróbuj zasnąć, gdy sąsiad z sąsiadką akurat heavy metalu słuchają, lubo też wymieniają poglądy na temat swojego związku czy też pochodzenia, historii i prowadzenia się przodków.
Na dodatek, jak na złość, wokół nas każdego dnia więcej i więcej szumu informacyjnego. I jakby mało było wydarzeń, to każde z nich – a jakże – skomentowane przez kogoś być musi. A przynajmniej ten ktoś tak uważa. I nawet nie proszony dzieli się swoimi przemyśleniami. Widać – czasami człowiek musi, inaczej się udusi, jak śpiewał onegdaj w Opolu Jerzy Stuhr.
Tymczasem już samo to, co wokół się dzieje jest – jak teściowa pewnego górala – wystarczająco męczące. A co dopiero słuchanie czy czytanie komentujących to. Nie wiem, czy oni tacy niespełnieni w czymkolwiek, że jeno na okazję do zaistnienia czekają. I gdy tylko takowa się trafi, natychmiast głos zabierają.
Nie przeszkadza im nawet to, że często gołe fakty mówią więcej niż dziesiątki słów. Nie zważają też na przysłowie polskie – a przysłowia, jak wiadomo są mądrością narodu – mądrej głowie, dość dwie słowie. Widać sami słów więcej potrzebują… Cóż, od wieków nikt nie jest w stanie zaprzeczyć stwierdzeniu Heinricha Heine (niemieckiego poety epoki romantyzmu): inteligentny wszystko zauważa. Głupi wszystko komentuje.
Najgorsze jest to, że nie ma szans na jakąkolwiek zmianę. Porzućcie wszelką nadzieję – powtarzać można za Dantem Alighieri. Co prawda on mówił do tych, którzy tu wchodzicie; a w omawianym przypadku chodzi o tych tu i teraz. Ale i jednych, i drugich równie to dotyczy. Komentujących bowiem, niestety, nigdy nie brakowało i nigdy nie zabraknie. Wszak – jako rzekł Elbert Hubbard (pisarz amerykański) – geniusz ma granice, ale głupota nie jest tak upośledzona.