Kredyty mieszkaniowe do zmiany – „oddam klucze i kredyt z głowy”
Tylko Polska całkowicie zmienna
Wydaje się, że to najwyższy czas aby klienci w większym niż do tej pory stopniu korzystali z kredytów ze stałą stopą. Z danych Europejskiego Banku Centralnego wynika, że Polska jest jedynym krajem w Unii Europejskiej gdzie kredyty ze zmienną stopą to praktycznie 100 procent udzielonych kredytów hipotecznych.
Dane dotyczą lat 2011-2017. Nawet na Węgrzech kredyty ze zmienną stopą to 50 procent kredytów hipotecznych. Reszta to kredyty ze stopą stałą na rok do 5 lat, od 5 do 10 lat, i w przypadku Węgier na więcej niż 10 lat – ale tych kredytów jest mniej niż 5 procent. Natomiast we Francji, Belgii kredyty ze stałą stopą powyżej 10 lat wyraźnie dominują. Generalnie w poszczególnych krajach Unii Europejskiej dominują kredyty ze zmienną stopą, ale udział kredytów ze stopą stałą powyżej roku jest znaczny. Tylko w Polsce nie.
To jest hybryda!
Chociaż przyznam się, że jeden z ekonomistów ważnej instytucji finansowej skrytykował mnie z używanie określenia kredyt ze stałą stopą procentową. Jego zdaniem są to kredyty z hybrydową stopą procentową, bo po okresie stałego oprocentowania, może nastąpić skokowy wzrost oprocentowania kredytu. Np. po dwóch czy po pięciu latach.
Przyznał mi jednak rację, że klient, który ma kredyt ze stałym oprocentowaniem np. na 5 lat, i widząc w czwartym roku posiadania kredytu, że rynkowe stopy procentowe wzrosły, ma rok na podjęcie decyzji co zrobi ze swoim kredytem, czy będzie go w stanie obsługiwać czy nie. A może podejmie decyzję o sprzedaży mieszkania? I kupi mniejsze, za mniejszy kredyt?
Na pewno sytuacja takiego klienta jest lepsza, od tego, który „płynie” ze zmienną stopą. Ale ilu jest takich świadomych klientów? – pyta ów ekonomista.
Ilu by ich nie było – mają szansę na racjonalne zachowanie. Tak więc upowszechnienie się kredytów ze stała stopą procentową, przepraszam z hybrydowym oprocentowaniem – jest krokiem w dobrym kierunku.
Klucz za dług
Inna ciekawa propozycja KNF, która przywodzi na myśl rozwiązania amerykańskie to inicjatywa „klucz za dług”. Co upraszczając sprowadza się do tego, że osoba, która nie spłaca kredytu oddaje klucze do mieszkania bankowi i ma problem „z głowy”.
Oferta dla bogatych
Ale jak się dobrze wczytać w propozycje KNF to będzie to oferta dla najbogatszych klientów banków. Bo KNF w swoich propozycjach pisze: kredyty z opcją „klucz za dług” mogą być oferowane wyłącznie klientom o dochodach wyższych od przeciętnego poziomu wynagrodzeń w gospodarce lub danym regionie zamieszkania. A bank ma sprawdzić czy ten klient, i osoby w jego gospodarstwie domowym nie mają innych zobowiązań kredytowych. KNF wskazuje, że maksymalna dopuszczalna wartość wskaźnika DtI dla kredytów z opcją „klucz za dług”, powinna być nie wyższa niż 35 procent.
A DtI wg definicji przytaczanej przez KNF to: – wskaźnik wyrażający stosunek wydatków związanych z obsługą zobowiązań kredytowych i zobowiązań finansowych innych niż zobowiązania kredytowe (z których klient detaliczny nie może się wycofać, tj. wynikających m.in. z przepisów prawa lub mających charakter trwały i nieodwołalny) do dochodu klienta detalicznego. Wskaźnik DtI (ang. debt to income)
Czyli oferta nie dla każdego. Ale ważne, że będzie.
A my wolimy stopę zmienną…
Warto zauważyć, że kilka banków w Polsce proponuje klientom kredyty ze stałym oprocentowaniem na 2 do 5 lat. Ale wielu chętnych nie ma. Klienci wolą płacić mniejsze raty ( jest to często różnica w wysokości raty rzędu kilkudziesięciu złotych), niż wyższe. Dla nich wysoka inflacja i wysokie stopy procentowe to historia.
I wobec tego jeszcze jeden wniosek płynie z dokumentu KNF, co z resztą w wielu miejscach podkreśla sama Komisja – banki będą miały do wykonania ogromną pracę edukacyjną. Klienci będą musieli rozumieć skutki decyzji jakie podejmują, bo w końcu podpisują umowy kredytowe na 25, a nawet 35 lat, w jednak zmiennej rzeczywistości rynkowej.
Czytaj także: Jeśli stopy wzrosną, część kredytobiorców tego nie wytrzyma
Czytaj także: Kredyty ze zmienną stopą procentową to tykająca bomba