Krajobraz bez resortu skarbu
Na początek nawiązanie do poprzedniego felietonu. Dwie wiadomości z ASZdziennika: "Walec na niemieckich numerach wjechał w grupę bezbronnych mężczyzn. Mówi się o 11 ofiarach." I "Cały skład Borussi Dortmund został zatrzymany po meczu z Legią. Śledczy zarzucają niemieckiej drużynie sześciokrotne znieważenie narodu polskiego". Tyle w tej bolesnej kwestii.
Niewątpliwie mniej bolesna – ba, wręcz radosna – jest dymisja ministra skarbu państwa Dawida Jackiewicza. Na tle nepotyzmu – rozumianego szeroko, bo wraz z przyjaciółmi, poplecznikami i „klientami” (w dawnej Polsce – ubogi szlachcic uzależniony od możnowładcy) – pan minister wyróżniał się „na korzyść”. No, ale żeby nie psuć tak wspaniałej kariery, o dymisji pani premier poinformowała „w otoczce” likwidacji Ministerstwa Skarbu Państwa.
Ta likwidacja oznacza, że zacznie się teraz rozdrapywanie dawnych spółek skarbu państwa. Wicepremier Morawiecki już zgarnął sobie PKO BP, KUKE i PAIiIZ. Na logikę, w związku z repolonizacja banków, powinien teraz dostać PZU. Ale o tej formie, jak również Mo Azotach i KGHM, zadecyduje szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk, który ma nadzorować likwidację resortu skarbu. No, to się zacznie. Każdy przecież minister chciałby mieć pod kontrolą jakąś „dojną” spółkę, w której można by ulokować swoją klientelę.
Niektórzy mają pecha i nie dostaną nic. Wicepremierowi Glińskiemu musi wystarczyć Muzeum II Wojny Światowej. Szefowie służb i policji będą mogli ewentualnie kontrolować, a minister sprawiedliwości/prokurator generalny – kontrole zlecać.
Pozostaje pytanie: czy nie lepiej było kontrolować państwowe spółki jednym resortem? Teraz każdy sobie będzie swoją rzepkę skrobał po swojemu. Jak to się odbije na nadzorze właścicielskim – wyjdzie w praniu. Ale można mieć obawy, że sprawy pójdą dalej. Komisja Nadzory Finansowego nie będzie mogła niczego narzucać Bankowi Ochrony Środowiska, bo przejdzie on pod kontrolę ministra Szyszko. Napęczniały bankami Alior będzie finansował rozwój. A kupiony Bank Pekao… Mam straszne przeczucie i nie chcę go zdradzać, bo a nuż się sprawdzi…
Przemysław Szubański