Kraj: Samorządy i kopalnie – nie zawsze im po drodze

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

eds.k1.2012.foto.25.a.200xGórnictwo to trudna branża, pomimo że jest i będzie zapotrzebowanie na węgiel. Wyrobiska górnicze często znajdują się pod osiedlami mieszkaniowymi, dlatego spółki węglowe "od zawsze" miały świadomość odpowiedzialności, która na nich spoczywa. Pomimo to relacje górnictwa i społeczności lokalnych często wyznaczają nie argumenty, lecz emocje. Między firmami górniczymi a samorządami dochodzi bowiem do poważnego konfliktu interesów.

Bogdan Sadecki

Dane płynące z górnictwa napawają optymizmem – spółki węglowe osiągnęły bardzo dobre wyniki finansowe, ustabilizował się poziom wydobycia, które spadało znacznie wolniej niż przed rokiem.

Głośne w ostatnim czasie szkody górnicze w Bytomiu przyczyniły się do negatywnego postrzegania górnictwa. Ta działka przemysłu ma dwie strony medalu – o tym wiedzą bez mała wszyscy. Stwarza miejsca pracy i odprowadza podatki z jednej strony, z drugiej wywiera duży wpływ eksploatacji na powierzchnię.

Aktualnie z szeroko pojętego górnictwa żyje ok. 500 tys. osób (pracownicy kopalń, kooperanci i rodziny górnicze). Samorządy mają znaczące korzyści z działalności górniczej – część podatków trafia do kas gmin. W gminach – na terenie których funkcjonują kopalnie – naprawiane są szkody, reperowane mosty. Dlatego dziwić może niechęć niektórych samorządów do górnictwa. Wiele osób zastanawia to, czy te pieniądze z górnictwa gminy wydają w sposób racjonalny – takie pytanie zadają sobie zarządzający kopalniami, społeczności lokalne.

Od wielu już lat kością niezgody w sporze między górnictwem a samorządami jest podatek od wyrobisk. Po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego zapadło już kilka wyroków. Wszystkie były pozytywne dla spółek węglowych. Wciąż jest sporo samorządów, które uważają, że należą im się podatki od wyrobisk. Te, które je wyegzekwowały, teraz będą musiały zmierzyć się z wyrokiem TK.

Skutki działalności górniczej odczuwane są codziennie. I tutaj widać podstawową sprzeczność: górnictwo kopie węgiel, czyli robi, co do niego należy. Gminy robią co mogą, aby nie „zapaść się pod ziemię” razem z domami, szkołami, kościołami, lasami i polami uprawnymi na terenach, spod których węgiel się wydobywa.

W nie bardzo odległych czasach pod Bytomiem węgiel wydobywało siedem kopalni. Obecnie pracuje jedna, jest to Bobrek-Centrum. Nad jej wyrobiskami znajduje się głośna medialnie w ostatnim czasie dzielnica Karb (latem 2011 r. mieszkańców dotknęła katastrofa budowlana). Wówczas uszkodzonych zostało kilkanaście budynków i ewakuowano kilkaset osób. Zniszczone domy postanowiono wyburzyć

Trudno przewidzieć problemy, jakie mogą wystąpić przy eksploatacji złóż. Ważne jest to, jak spółki węglowe zareagują w momencie pojawienia się problemów oraz to, w jaki sposób zrekompensują straty poszkodowanym osobom i podmiotom.

Spółki, które chcą wydobywać węgiel na danym terenie, muszą brać pod uwagę w pierwszej kolejności to, że dla władz miasta priorytetem jest zabezpieczenie interesów miasta i zapewnienie bezpieczeństwa jego mieszkańcom.

Eksploatacja górnicza doprowadza do uszczerbku w infrastrukturze miasta – co widać na przykładzie Bytomia. Wpływ na taki stan rzeczy miało zarówno wydobycie węgla kamiennego oraz rud metali – o czym mówił Piotr Koj, prezydent Bytomia podczas konferencji Górnictwo 2011. Zamknięte kopalnie łącznie dawały blisko 50 tys. miejsc pracy. Z problemem tym (ludzie bez pracy) miasto zostało samo. W innych krajach samorządy otrzymywały wsparcie po likwidacji kopalń lub przemysłu ciężkiego. W Polsce tego zabrakło.

W Bytomiu obniżenie terenu spowodowane eksploatacją górniczą wynosi średnio 16 metrów, ale jest sporo miejsc obniżonych aż, co może wydawać się niewiarygodne, o 35 metrów. W miejscach, gdzie zaprzestano już wydobycia węgla, nadal notowane są wstrząsy i budynki pękają. Najgłośniejszym przykładem takich szkód na powierzchni jest wspomniana bytomska dzielnica Karb.

Prezydent Koj powiedział, że dramat w Karbiu powinien spowodować większą troskę w działaniu spółek węglowych, gdyż błąd człowieka spowodował tę katastrofę. Koj odpierał jednocześnie zarzuty, że budynki w Karbiu były bardzo stare i w fatalnym stanie technicznym. Najstarsze budynki pochodziły z lat 30. XX w., ale wiele z nich było już z lat 70. XX w. Uszkodzona również została stacja benzynowa oraz sieciowa restauracja, które znajdowały się w nowych budynkach.

Zadrażnienia powstają w miejscu, gdzie samorząd może wyrazić opinię dotyczącą wydobycia węgla, ale kopalnia nie musi jej uwzględniać – może ją włożyć na półkę. Konsekwencją jest to, że samorząd ponosi konsekwencje nieudolnej eksploatacji węgla. W znacznie lepszej sytuacji niż mieszkańcy gmin górniczych są zagrożone gatunki zwierząt, które chroni m.in. obszar Natura 2000 – uważa prezydent Piotr Koj.

Mieszkańców nie interesują globalne problemy branży górniczej, ale to, co się dzieje w ich mieście – uważa tak Dawid Kostempski przewodniczący zarządu Górnośląskiego Związku Metropolitalnego i prezydent Świętochłowic. Zarządzane przez niego miasto także boryka się z poprzemysłowymi pozostałościami, jak np. dwa niezasypane szyby należące do KHW oraz dwie pohutnicze hałdy. Samorząd wygrał już dwie sprawy sądowe, ale problemu szybów wciąż nie udało się załatwić. Kostempski uważa, że relacje spółek węglowych i samorządów nie są poprawne, że często dochodzi do przerzucania się odpowiedzialnością.

W 2010 r. samorząd Jaworzna nie zgodził się na podjęcie eksploatacji przez spółkę HMS Niwka chcącą eksploatować złoża kopalni Niwka-Modrzejów (tereny Sosnowca). Samorządowcy decyzję swoją argumentowali tym., że choć ok. 90 proc. wydobycia i związanych z tym szkód na powierzchni byłoby w Jaworznie, firma płaciłaby podatki w Sosnowcu, gdzie jest jej siedziba. Eksploatacja spowodowałaby znaczne szkody w mieście – oceniono. Zdanie władz Jaworzna podzieliło samorządowe kolegium odwoławcze.

Bytom. Warunkowa opinia ws. wydobycia węgla przez kopalnię

Opinia samorządu Bytomia ws. warunków wydobycia węgla pod miastem przez tamtejszą kopalnię Bobrek–Centrum, choć pozytywna, jest obłożona wieloma warunkami – poinformował prezydent Bytomia Piotr Koj.

Ostateczną decyzję, czy i na jakich warunkach kopalnia Bobrek-Centrum będzie mogła wydobywać węgiel pod Bytomiem, wyda do końca roku dyrektor Okręgowego Urzędu Górniczego w Gliwicach (OUG). W ubiegłym roku ten należący do Kompanii Węglowej zakład wydobył spod Bytomia 2,2 mln ton węgla; z szacunków spółki wynika, że pod miastem jest jeszcze ok. 12 mln ton tego surowca.

W październiku samorządowcy negatywnie zaopiniowali propozycje kopalni, obawiając się o stan budynków na powierzchni. Choć opinia samorządu nie jest tu wiążąca i zdarza się, że plany kopalni są przyjmowane wbrew opinii samorządu, przedstawiciele kopalni i miasta w ostatnich tygodniach starali się o rozwiązanie możliwe do zaakceptowania przez obie strony.

Sprawa dotyczy występujących od wielu lat w Bytomiu szkód górniczych. We wrześniu i październiku głośne w całym kraju stało się wykwaterowanie mieszkańców dzielnicy Karb, którym poważnie popękały domy. W tym przypadku samorząd i Kompania Węglowa, do której należy kopalnia, porozumiały się w sprawie odszkodowania, sięgającego 25 mln zł.

Analizy potwierdziły, że za uszkodzenia budynków w Karbiu odpowiada kopalnia Bobrek-Centrum. Według Wyższego Urzędu Górniczego (WUG), przyczyną była prowadzenie eksploatacji pod Karbiem według planu ruchu kopalni, przygotowanego na podstawie nierzetelnej oceny stanu budynków w rejonie wydobycia. Zlecono nowe ekspertyzy dotyczące stanu i wytrzymałości domów w tym rejonie.

Żeby prowadzić dalsze wydobycie w przyszłym roku, zatrudniająca 3,5 tys. osób kopalnia potrzebuje nowego, określającego m.in. jego zasady dokumentu, tzw. planu ruchu. Dotychczasowy plan traci ważność 31 grudnia.

W obawie przed dalszymi szkodami prezydent Bytomia w październiku negatywnie zaopiniował projekt plan ruchu przygotowany przez kopalnię na następne trzy lata. Prezydent zaakcentował m.in., że gdyby kopalnia pracowała według tego dokumentu, prace wydobywcze byłyby prowadzone pod 468 budynkami mieszkalnymi, których stan najpierw należy gruntownie sprawdzić. Miasto zaproponowało, by przyjąć skrócony plan ruchu tylko na 2012 r., a wydobycie uzależnić od wielu zastrzeżeń.

Teraz prezydent miasta zaopiniował przygotowany przez kopalnię tzw. dodatek do obecnego planu ruchu. Jak oceniła rzeczniczka magistratu Katarzyna Krzemińska- -Kruczek, chyba po raz pierwszy kopalnia przygotowała tak dokładny projekt prac, a wydanie opinii przez miasto zostało poprzedzone dwoma posiedzeniami działającej przy WUG komisji ds. ochrony powierzchni. – Szkoda, że musiał wydarzyć się dramat, żeby wszystko zaczęło być doprecyzowane – oceniła Krzemińska-Kruczek.

Prezydent Bytomia warunkował swoją opinię ws. przyszłorocznego wydobycia pod miastem m.in. uzgodnieniem przez kopalnię harmonogramu usuwania szkód na powierzchni, szczególnym nadzorem nad wydobyciem pod terenem, gdzie samorząd buduje ostatni odcinek bytomskiej obwodnicy oraz finansowaniem przez Kompanię Węglową lokali zastępczych dla mieszkańców, którzy ew. musieliby się – wskutek szkód – wyprowadzać ze swoich domów.

Prócz tego, prezydent Bytomia wymienił też warunki: usuwania szkód w infrastrukturze wodociągowej i kanalizacyjnej, wykonywania pomiarów geodezyjnych poszczególnych terenów i dostarczania kwartalnych sprawozdań nadzoru konstrukcyjno-budowlanego nad wszystkimi budynkami w zasięgu wpływów eksploatacji.

Zasady wydobycia pod miastem określiła też WUG- owska komisja ds. ochrony powierzchni. Również jej opinia została opatrzona wieloma zastrzeżeniami mającymi zmniejszyć wpływ kopalni na powierzchnię. Wszystkie dokumenty przesłano do dyrektora gliwickiego OUG.

Opłata eksploatacyjna

jest powiązana z wydobyciem kopalin. Tam, gdzie są szkody, ale węgla się już nie wydobywa, tej opłaty eksploatacyjnej nie będzie.

Kompromis należy wypracować na poziomie lokalnym – dla dalszej współpracy kluczowe będzie porozumienie się spółek węglowych z samorządami. Samorządy i spółki węglowe są skazane na siebie. Stracą na tym, jeżeli nie będą ze sobą kooperować. Między innymi do tego wniosku doszli uczestnicy panelu Sektor wydobywczy a społeczności lokalne, który odbył się w ramach konferencji Górnictwo 2011.

Wiceprezes Kompanii Węglowej Marek Uszko wskazał, że wydobywa ona węgiel pod 49 gminami i w 2011 r. kompania przeznaczyć miała ponad 200 mln zł na naprawę szkód górniczych. Prof. Barczak z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach mówił, że między firmami górniczymi a samorządami jest poważny konflikt interesów. Na samorządy nakłada się kolejne obowiązki dotyczące służby zdrowia czy szkolnictwa. I samorządy szukają dodatkowych środków.

Sytuacja miast ulokowanych na Górnym Śląsku jest zróżnicowana. Inaczej jest w przypadku Jastrzębia-Zdroju, a inaczej Bytomia. To kwestia bilansu korzyści i strat w sprawach, gdzie rozjemcą powinien być rząd. Opłata eksploatacyjna w 90 proc. należna jest gminom. Jeżeli górnictwo węgla kamiennego stanowi o bezpieczeństwie energetycznym państwa (jak to jest w przypadku Polski), to administracja centralna powinna wziąć na siebie kwestię rewitalizacji terenów.

Problemy z eksploatacją istniejących złóż i dostępem do nowych zasobów mogą pojawić się w najbliższych już latach – informują producenci kruszyw. Powodem są w dużej mierze przepisy środowiskowe oraz niechęć ludności i samorządów do inwestycji związanych z ich wydobyciem.

Początkowo problem będzie dotyczył żwirów i piasków – perspektywa 10-15 lat. Dla kamieni łamanych i blocznych jest to perspektywa ok. 50 lat. Wynika to przede wszystkim z dużej ilości terenów, które są objęte ochroną środowiska różnego rodzaju. Do tego dochodzą plany zagospodarowania przestrzennego w danych miejscach – jeżeli istnieją. Są one przez samorządy głównie zmieniane w stronę umożliwienia zabudowy, a nie możliwości eksploatacji kopalin w przyszłości.

Z powodu wyczerpania zasobów będziemy w najbliższym czasie obserwowali zamykanie kopalń leżących najbliżej rynków zbytu i

przenoszenie produkcji do zakładów odleglejszych

Niewiele kopalni leży z dala od siedzib ludzkich. Mieszkańcy miast i wsi mają pełne prawo domagać się ciszy i spokoju w swoich miejscowościach i tak robią, a także chcą poruszać się po czystych i bezpiecznych drogach. Często w tej sytuacji narasta opór mieszkańców i władz gmin wobec planów powiększania powierzchni kopalni lub intensyfikacji wydobycia i przeróbki.

Dlatego w interesie także branży kruszyw jest jak najściślejsze współdziałanie z lokalnymi społecznościami w celu zagwarantowania jak najmniejszej uciążliwości zakładów. Dotyczy to nie tylko działalności górniczej i przemysłowej.

Wielokrotnie na styku spółka węglowa – samorząd terytorialny występują napięcia, na przykład przy pozyskiwaniu korzystnej opinii środowiskowej, która jest niezbędna dla otrzymania przez przedsiębiorstwo górnicze koncesji na wydobywanie węgla. Musi jednak zawsze dochodzić do kompromisu, mając na uwadze niedogodności dla gmin związane z eksploatacją węgla kamiennego, ale również przychody, jakie ma gmina z tej eksploatacji. Roczne płatności publicznoprawne spółek węglowych wynoszą około 7 mld zł, z czego ok. 300 mln zł to podatki i opłaty dla gmin górniczych (bez udziału samorządu we wpływach z PIT i CIT przewyższających tę kwotę).

Gmina sama powinna zdecydować o chęci korzystania z tych środków finansowych. Niedogodności związane z wydobyciem węgla być może są na tyle duże, że wydanie pozytywnej opinii środowiskowej na eksploatację węgla kamiennego nie jest dla niej opłacalne.