Korekta na eurodolarze przed dalszym spadkiem pary
Podczas czwartkowej sesji silnie spadający w ostatnich dniach eurodolar wyraźnie wyhamował trend. Kurs EURUSD chwilowo odbił się do 1,07 po tym jak jeszcze we wczesnych godzinach wczorajszego handlu notował najniższe poziomy od marca 2003 roku - okolice poniżej 1,05.
Najprawdopodobniej zadziałała tu technika. Po tak szybkim dotarciu do wsparcia na 1,05 parze EURUSD należało się odreagowanie, a dobrym pretekstem stała się czwartkowa publikacja danych ze strefy euro pokazująca wzrost dynamiki produkcji w styczniu o 1,2% r/r wobec oczekiwanego jedynie drgnięcia rzędu 0,1% r/r. Po południu słabsze dane sprzedażowe z USA (w lutym spadek dynamiki sprzedaży detalicznej o 0,6% wobec oczekiwanego wzrostu rzędu 0,3%) nasiliły aprecjację euro, która jednak szybko weszła w trend boczny. Uwagę zwrócił bowiem tygodniowy raport z amerykańskiego rynku pracy, który pokazał mniej o 16 tys. zarejestrowanych nowych podań o zasiłek dla bezrobotnych, wspierając swym wydźwiękiem jastrzębie skrzydło Fed.
Z technicznego punktu widzenia udany atak na wsparcie na poziomie 1,05 USD otworzy drogę w kierunku parytetu pary. Jeszcze niedawno taki scenariusz rynek zakładał dopiero na przyszły roku, a tu nie mamy jeszcze połowy 2015 roku a szanse na dotknięcie poziomu 1,0 na EURUSD wyraźnie rosną. Czwartkowe zmiany można więc traktować jako odpoczynek przed dalszym zdobywaniem szczytów przez amerykańskiego dolara. Jak już podkreślaliśmy w naszych ostatnich dziennikach rynkowych obecnie nie liczy się nic oprócz oczekiwań na przyszłotygodniowe posiedzenie FOMC, a na słabsze dane takie jak wczorajsze sprzedażowe, nie trudno znaleźć usprawiedliwianie, chociażby w postaci srogiej zimy. Tylko ewentualna wyraźnie gołębia postawa FOMC mogłaby powstrzymać spadki eurodolara, ale też nie na długo.
Złoty po teście wsparcia na 4,12 tuż po otwarciu czwartkowej sesji zaczął osłabiać się. Korekcyjny ruch pod 4,15 pozostał jednak bez wpływu na ogólny obraz pary EURPLN, która w ostatnim czasie podlega silnym wahaniom.
Nietrudno zauważyć, że obecnie złoty znajduje się – jak to mówi powiedzenie – „pomiędzy młotem, a kowadłem”. Z jednej strony silne spadki eurodolara i rosnące obawy o kondycję gospodarki chińskiej zwiększają niechęć do naszej waluty. Z drugiej zaś marcowa zapowiedź Rady zakończenia cyklu łagodzenia polityki monetarnej NBP i komentarze podkreślające stanowczość tej deklaracji, nie mówiąc już o jastrzębich sugestiach członkini Rady prof. Elżbiety Chojnej-Duch wspierają naszą walutę. Zdaniem Chojnej-Duch jeszcze w trakcie trwania kadencji obecnej Rady (czyli na przełomie grudnia i stycznia) możliwe jest podjęcie dyskusji o podwyżkach stóp. W rezultacie od początku marca kurs EURPLN waha się w przedziale 4,11-4,178.
W piątek poznamy kolejne dane dot. naszej gospodarki. Po deflacji na poziomie 1,3% r/r w styczniu w kolejnym miesiącu oczekuje się pogłębienia spadki indeksu CPI do -1,4% r/r. Jeśli raport nie zszokuje rynku, powinien zostać neutralnie odebrany przez inwestorów. Po wyhamowaniu trendu deprecjacyjnego na eurodolarze złoty staje przed szansą, by powrócić na wyższe poziomy względem euro. Minimum ostatnich dni na parze EURPLN to okolice 4,11. Na świecie zaś opublikowany zostanie dziś wstępny raport U. Michigan pokazujący nastroje amerykańskich konsumentów. Prognozy wskazują na poprawę wyniku, co może wywierać presję na euro. Generalnie piątek nie powinien przynieść istotnych zmian w obrazach zarówno eurodolara, jak i eurozłotego. Oczekujemy, że dopiero przyszłotygodniowe posadzenie FOMC istotnie podniesie zmienność na rynku i to bez względu na do czy Fed usunie z komunikatu frazę „cierpliwość”, czy też ją pozostawi.
Joanna Bachert
Biuro Strategii Rynkowych
PKO Bank Polski