Karta wciąż żyje i ma się dobrze – raport NBP na temat kart płatniczych
Wprawdzie zwolennicy technologii mobilnych już jakiś czas temu ogłosili rychły koniec tradycyjnych płatności kartowych, jednak plastikowy pieniądz bynajmniej nie chce zejść ze sceny - ani też nikt tego nie oczekuje. Dobrze rozwinięta sieć akceptacji w skali globalnej, odporność na dynamizm technologiczny, jaki stał się udziałem smartfonów, wreszcie nieporównanie większa aniżeli w przypadku płatności mobilnych standaryzacja systemów umożliwiających dokonanie zapłaty - wszystkie te czynniki sprawiają, iż z kartą bankową będziemy mieć do czynienia jeszcze przez wiele lat. Na tendencję wzrostową w dziedzinie kart płatniczych na polskim rynku wskazuje również najnowszy raport NBP poświęcony tej metodzie płatności w IV kwartale ubiegłego roku.
Liczba kart płatniczych używanych przez Polaków stale rośnie; na koniec ubiegłego roku używaliśmy 36,1 mln kart płatniczych – a więc o 560 tys. więcej niż na koniec poprzedniego kwartału. Jeśli porównać stany na koniec roku 2013 i 2014, wzrost ten jest jeszcze bardziej znaczący – przybyło nam 4 proc. nowych „plastikowych pieniędzy”. Zdecydowaną większość spośród nich stanowiły karty debetowe – 29,7 mln sztuk. To właśnie w tej kategorii zaobserwowany został wzrost – o 563 tysiące egzemplarzy, co stanowi niemal 2 procentowy postęp w porównaniu z kwartałem wcześniejszym. Tradycyjnie już, nieznacznie zmniejszyła się liczba aktywnych kart kredytowych – o 4 tysiące sztuk, co stanowi 0,1 proc, tego segmentu.
Tendencję dominacji kart debetowych nad kredytowymi potwierdza również analiza struktury kart wydanych w kolejnych kwartałach. Dla przykładu, w ostatnim kwartale ubiegłego roku wydano 82,4 proc. kart debetowych – i jedynie 16,8 proc. kredytowych. Karty obciążeniowe tradycyjnie już plasują się w niszy rynkowej; w IV kwartale 2014 roku miały one jedynie 0,8 proc. udziału w rynku.
W rankingu organizacji płatniczych żółta koszulka lidera należy do VISA Europe – aż 59,3 proc. wydanych w Polsce kart płatniczych pochodzi od tej firmy. 39,5 proc. rynku należy do MasterCarda, którego udział w rynku zwiększył się o 0,4 punktu procentowego; tyle samo utracił w ostatnim okresie VISA. Pozostałe karty miały 1,2 procentowy udział w rynku; były to głównie głównie karty emitowane samodzielnie przez banki.
Jeśli chodzi o technologię kart użytkowanych na rynku, to przeważającą ich część – aż 34 mln 120 tys. 901 sztuk, co stanowi 94,6 proc. udziału w rynku – stanowiły karty wyposażone zarówno w pasek magnetyczny jak i chip. Na karty wyposażone jedynie w pasek magnetyczny przypadło 5 proc. rynku (1 mln 790 tys 574 szt), natomiast kart wyłącznie z mikroprocesorem odnotowano jedynie 28 tys. 828 sztuk. Większy udział w rynku miały już tzw. karty wirtualne (używane głównie do płatności w Internecie) – na koniec ubiegłego roku dysponowaliśmy aż 128 tys. 499 sztuk tego typu instrumentów płatniczych. Karty bezstykowe, które nad Wisłą spotkały się z niezwykle entuzjastycznym przyjęciem, dalej odnotowują wzrost udziału w rynku; na koniec ubiegłego roku stanowiły one 71,3 proc. rynku – a więc o 2,3 punktu procentowego więcej niż na koniec września 2014 r.
Począwszy od drugiego kwartału 2014 roku, obserwowaliśmy sukcesywny wzrost płatności dokonywanych przy użyciu kart. W ostatnim kwartale ubiegłego roku wzrost ten w porównaniu z okresem ubiegłym wyniósł aż 7,1 proc; przeprowadzono w tym czasie 739 mln transakcji. Pamiętać jednak należy, iż liczba ta nie oznacza wyłącznie transakcji bezgotówkowych, ale również wypłaty dokonywane w bankomatach. Bez znaczących zmian pozostała natomiast wartość dokonanych transakcji – oszacowana na kwotę 121 mld zł, co oznacza wzrost wzrost o 0,4 proc. w porównaniu z wcześniejszym kwartałem. Taka sytuacja może oznaczać, iż coraz częściej sięgamy po kartę w przypadku drobnych zakupów na niewielkie kwoty. Na taką prawidłowość wskazuje również istotny spadek wartości pojedynczej transakcji kartowej – ze 175 złotych w III kwartale do 164 zł trzy miesiące później. Po kartę sięgamy również częściej – ilość transakcji przeprowadzonych przy użyciu jednej karty wzrosła w ujęciu kwartalnym z 19,4 do 20,5 transakcji.
553 mln transakcji bezgotówkowych na łączną kwotę 44,4 mld zł – to bilans ostatnich trzech miesięcy ubiegłego roku. Oznacza to wzrost w porównaniu z poprzednim kwartałem o 11,8 proc. jeśli chodzi o liczbę i 7,6 proc. jeśli chodzi o wartość transakcji. Przeciętna karta płatnicza została użyta do transakcji bezgotówkowych 15,3 razy – oznacza to, iż ponad 75 proc. transakcji kartowych stanowiły płatności bezgotówkowe. O 4 złote spadła również wartość dokonywanych transakcji – z 84 do 80 złotych.
Tak istotny wzrost płatności bezgotówkowych nie byłby możliwy bez zwiększenia liczby akceptantów. Ich ilość zwiększyła się na przestrzeni ostatnich trzech miesięcy 2014 roku o 8,9 tys – do poziomu 163 tys. Zwiększyła się również ilość punktów handlowo-usługowych przystosowanych do akceptacji kart płatniczych – o 15,5 tys. w stosunku do poprzedniego kwartału. Obecnie mamy ich 305 tysięcy. Zwiększa się również liczba terminali POS – tylko w ostatnich trzech miesiącach ubiegłego roku zainstalowano aż 19,4 tys. nowych urządzeń, co oznacza wzrost o
5,1%. Pośród nich coraz więcej jest urządzeń wyposażonych w funkcję zbliżeniową – ich wzrost w ostatnim kwartale ubiegłego roku oszacowano na około 2,1 punktu procentowego.
Nieznacznie wzrosła natomiast liczba bankomatów – na koniec ubiegłego roku na terenie całego kraju funkcjonowało 20.531 tych urządzeń. Oznacza to, iż przybyło zaledwie 836 sztuk nowych bankomatów. Spadła natomiast liczba transakcji przeprowadzonych w jednym bankomacie – ze 115 do 98 operacji w skali kwartału. Może to potwierdzać tezę, iż coraz częściej korzystamy z zakupów przy użyciu karty, a w konsekwencji rzadziej musimy korzystać z wypłaty gotówki.
Spory, acz niewykorzystany potencjał drzemie w usłudze określanej jako cash back. Na koniec ubiegłego roku tylko 72 tys. sklepów i punktów usługowych było w stanie wypłacić pieniądze z karty podczas dokonywania zakupów. W porównaniu z poprzednim okresem i w tej dziedzinie odnotowano imponujący wzrost – mamy o 11,6 tys. punktów świadczących tę usługę, co przy niskiej ilości punktów na rynku oznacza około 15 procentowy przyrost.
Karol Jerzy Mórawski