Janusz Piechociński: to nie Covid-19 dobija polskie górnictwo
Epidemia koronawirusa w samym centrum naszej uwagi. Wielu zadaje pytania o tarczę, jej zawartość, realność i konsekwencje. Niestety dla wielu tarcza antykryzysowa to dobra okazja, aby schować często wieloletnie błędy, zaniechania, brak konsekwencji czy realizowane polityczne cele kosztem efektywności i racjonalności działania.
Teraz efektami i zagrożeniami oddziaływania wirusa chce się to wszystko ukryć, jednak nie wolno o tym zapomnieć.
Zmarnowane wsparcie
Takim przykładem jest sytuacja w górnictwie węgla kamiennego, które otrzymało historycznie wielkie nie tylko budżetowe wsparcie, a nie podjęło żadnych skutecznych działań wzrostu efektywności. Pod wpływem silnego lobby związkowego przejedzono całą pomoc nie tylko publiczną.
Aby do udanych wyborów na Śląsku: tych europejskich, w których startował z sukcesem odpowiedzialny wówczas za górnictwo sekretarz stanu, a potem samorządowych, parlamentarnych i prezydenckich. Zaklinanie rzeczywistości, chowanie pod stół rzeczywistych kosztów, propagandowa inżynieria finansowa, mocne wiązanie górnictwa z bogatszą państwową energetyką przy zmianach na europejskim oraz światowym rynku i malejących cenach węgla zrobiły swoje.
Zobacz więcej najnowszych wiadomości o pandemii koronawirusa >>>
Zrobiły swoje dla energetyki, która w 2019 r. oferowała jedna z najdroższych energii w Europie, a spółki energetyczne oczekiwały od URE zatwierdzenia kilkudziesięcioprocentowych wzrostów od 1 stycznia, z historycznym rekordem importu energii, bo 10 % zużycia krajowego w grudniu to energia importowana, z importem węgla ponad 16 mln ton (w 2018 było to 19,7 mln ) i dramatycznie rosnącymi zwałami węgla polskiego, który stał się za drogi do produkowania polskiej energii.
W styczniu i lutym 2020 sytuacja jeszcze bardziej się pogorszyła, stąd powstanie Centralnego Magazynu Węgla i chaotyczna walka o każdego złotego, aby wypłacić wynagrodzenia i świadczenia górnicze za 2019 rok.
Z politycznych powodów lekceważono te wszystkie zjawiska i chowano pod stół.
Teraz zaś zadajemy sobie publicznie pytanie o interwencję Agencji Rezerw Materiałowych w zakupach węgla na terminową wypłatę w państwowym górnictwie i totalny brak działania w zakupie środków sanitarnych i medycznych w lutym i marcu 2020 roku.
Wirus destrukcji
To wszystko stało się i wydarzyło przed pierwszym przypadkiem COVID-19 czyli 4 marca.
I właśnie dlatego przypominam to wszystko, aby dzisiaj i jutro nie dać się nabrać na to, że wirus i jego konsekwencje zniszczył polskie górnictwo i drogą upadłości zredukował o połowę jego potencjał.
Czytaj także: Koronawirus w Polsce. Prezydent podpisał tzw. tarczę antykryzysową. Jakie rozwiązania dla firm wprowadza?
Wirus destrukcji i nieefektywności pożarł olbrzymie środki, a opowiastki z 2016 i 2017 roku o efektach reformy były oderwane od rzeczywistości, bowiem w czasie mega koniunktury na węgiel nie podjęto realnych działań naprawczych.
Krótko więc o górnictwie w 2019 roku
O 6,3 proc. wzrósł w ubiegłym roku średni koszt każdej tony węgla, sprzedanej przez krajowych producentów tego surowca. Jak wynika z danych Agencji Rozwoju Przemysłu w przypadku węgla energetycznego średnia cena węgla była w 2019 r. o ponad 60 zł niższa od średniego kosztu.
Z danych Polskich Sieci Elektroenergetycznych wynika, że produkcja energii elektrycznej w elektrowniach zasilanych węglem kamiennym spadła w ub. roku o 5,1 proc., a krajowa produkcja energii ogółem była mniejsza o 3,9 proc. Krajowe zużycie energii było mniejsze o 0,9 proc.
Import prądu był niemal dwa razy większy niż rok wcześniej. Łącznie krajowi producenci węgla kamiennego zanotowali w ub. roku 1 mld 87 mln zł straty netto.
Wobec zmniejszonego w ub. roku krajowego wydobycia węgla (o blisko 1,8 mln ton, czyli 2,8 proc.) oraz sprzedaży tego surowca (o blisko 4,1 mln ton, czyli 6,5 proc.) wartość sprzedanego węgla spadła o ponad 1,1 mld zł – z ponad 21,5 mld zł w roku 2018 do przeszło 20,4 mld zł w roku ubiegłym.
Bądź na bieżąco – zapisz się na nasz newsletter >>>
Na rynkach międzynarodowych luty był kolejnym miesiącem spadków cen węgla. W europejskich portach ARA (Amsterdam, Rotterdam, Antwerpia) zmalały one w odniesieniu do stycznia o 1,4 proc. i były o jedną trzecią niższe niż przed rokiem.
W obecnej sytuacji rośnie presja cenowa rosyjskiego węgla.
Krótko wzrosły nam znacznie koszty wydobycia, spadła cena alternatywnego dla polskiego węgla z importu. Energetyka, aby stabilizować ceny na rynku energii importuje rekordowe ilości, żeby obniżyć w hurcie cenę na polskim rynku o 3-4 euro.
Groźny spadek popytu na energię
Teraz, kiedy spada produkcja przemysłu i maleje zużycie energii dotychczasowa nadchodząca ekonomiczna katastrofa przerodzi się w ciągu 2 ‒ 3 miesięcy w niekontrolowany przez nikogo niszczący proces wstrzymywania produkcji.
Przypomnę statystyki ze zwałów węglowych: w końcu lutego ub. roku leżało tam niewiele ponad 2 mln ton surowca, na koniec 2019 roku było to już 5,2 mln ton węgla, a w końcu lutego 2020 r. ‒ 7,1 mln ton.