Jak skutecznie przekazywać najmłodszym Polakom wiedzę o finansach? Europejski sukces uczniów ze szkoły podstawowej w Głogowie

Jak skutecznie przekazywać najmłodszym Polakom wiedzę o finansach? Europejski sukces uczniów ze szkoły podstawowej w Głogowie
Fot. M.Wagner
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Podczas konferencji Horyzonty Bankowości wręczono wyróżnienia finalistom European Money Quiz, którymi byli...uczniowie Szkoły Podstawowej nr 3 w Głogowie. Ich opiekunka, Joanna Potera jest pierwszą nauczycielką w Europie, której wychowankowie po raz drugi stanęli na podium tego konkursu.

European Money Quiz jest największym konkursem wiedzy finansowej dla uczniów w wieku 13-15 lat. Organizuje go Europejska Federacja Bankowa, każdego roku generując do miliona odtworzeń quizów w grze edukacyjnej Kahoot!

Europejskie finały, które rozgrywane są od 2018 roku, gromadzą najlepsze pary uczniów, wyłonionych w krajowych finałach w blisko 30 państwach w Europie. Te ostatnie organizowane są przez lokalne zrzeszenia bankowe i ich partnerów edukacyjnych.

W Polsce za przebieg EMQ odpowiadają Związek Banków Polskich i Warszawski Instytut Bankowości.

W 2023 roku do EQF przystąpiło ok. 37 500 uczniów. Polska po raz drugi w historii znalazła się na medalowej pozycji. Barbara Wiśniewska i Przemysław Ćmachowski, uczniowie VIII klasy Szkoły Podstawowej nr 3 w Głogowie, zajęli 2. miejsce.

Ich opiekunka, Joanna Potera, stała się jednak pierwszą nauczycielką w Europie, której wychowankowie po raz drugi stanęli na podium tego konkursu.

W 2018 roku Paweł Rozbejko i Emilian Ptak byli pierwszymi mistrzami EMQ.

Nawet Mikołaj Kopernik miał nauczycieli. Jednym z nich był Jan z Głogowa. Sukcesy tego miasta w quizie finansowym nie mogą więc być przypadkiem… 

Czytaj także: Polska zdobyła drugie miejsce w European Money Quiz 2023

Szymon Stellmaszyk: Jak się zmieniła Bruksela po 5 latach od Pani ostatniego pobytu?

Joanna Potera: Wydaje mi się, że dużo z tych miejsc widziałam już wtedy przy okazji, ale najbardziej uderzający był przebieg samego wydarzenia i bardzo miła atmosfera wśród uczestników.

Zaskoczeniem było dla mnie to, jak wspólnie ze sobą działali, szczególnie w pierwszym dniu podczas ich integracyjnego spotkania. Rozmawiali ze sobą, grali w różne gry, wymieniali się drobnymi prezentami symbolizującymi ich własne kraje. To było niezwykle pozytywne.

Jako opiekunowie musieliśmy ich nawet w pewnym momencie prosić o zakończenie konwersacji ze względu na późną porę, często zmęczenie po długich podróżach i przed emocjami kolejnego dnia związanymi z Quizem. Tego nie było podczas pierwszej edycji European Money Quiz.

Nasi uczniowie byli wyraźnie młodsi w tym europejskim towarzystwie.

– Nie zdawałam sobie z tego sprawy do chwili, gdy zaczęli rozmawiać z uczniami z innych krajów. Podchodzili i mówili, że niektórzy uczestnicy mają już 15 lat, a oni rocznikowo kończą dopiero 14 w tym roku.

To wszystko wynika z reformy edukacji w Polsce i faktu, że nasi uczniowie poszli o rok wcześniej do szkoły. W Polsce, w EMQ biorą teraz udział uczniowie VIII klasy, ale pięć lat temu wygrali uczniowie z klasy VII, czyli też nieco młodsi.

Wiadomo, jakie są plany Basi i Przemka na przyszłość? Są już po egzaminach na zakończenie VIII klasy.

– Z samych egzaminów są zadowoleni. Obydwoje wybrali szkołę średnią. Basia zdecydowała się na liceum ogólnokształcące, a Przemek na technikum, bardziej nastawiając się na informatykę i specjalizację związaną z patronem niektórych klas – KGHM, który jest czołowym pracodawcą w naszym regionie. Droga ich dalszego rozwoju jest jednak długa, więc kto wie? Może będą w przyszłości znanymi finansistami.

Po wyjściu z finału w Brukseli mówili, że etap krajowy EMQ był trudniejszy. To dobrze, czy źle? 

– Wydaje mi się, że dobrze, ponieważ byli już świetnie przygotowani do finału europejskiego. Myślę, że w przygotowaniu do konkursu pomogło im nie tylko samodzielne poszukiwanie wiedzy, nasze wspólne lekcje dotyczące finansów, ale też lekcje „Bakcyla” organizowane przez WIB.

Uczniowie naprawdę sumiennie uczestniczyli we wszystkich lekcjach prowadzonych przez bankowca-wolontariusza o inwestowaniu, zarządzaniu pieniędzmi i cyberbezpieczeństwie. Po drodze było również webinarium poświęcone 550. rocznicy urodzin Mikołaja Kopernika, czyli wykład profesora Orłowskiego o tym, jak „pieniądz gorszy wypiera z rynku pieniądz lepszy”. To wszystko miało wpływ na to, że ten finał finałów wydawał im się łatwiejszy.

Zajęcia z edukacji finansowej na poziomie szkoły podstawowej to dziś jednak bardziej inicjatywa i operatywność nauczycieli niż obowiązkowy program.

– Niestety, w programie nie pojawia się praktycznie nic z edukacji finansowej. Na lekcjach matematyki, której uczę od 30 lat, staram się podchodzić w sposób jak najbardziej praktyczny. Tzn. realizacja programu jest oczywiście moim obowiązkiem, ale staram się „przemycać” swoim uczniom jak najbardziej życiowe działania.

Szczególny nacisk kładę na szacowanie, czyli szybkie liczenie w głowie bez potrzeby używania kalkulatora. Szacujemy wszystko, ile wydamy pieniędzy na zakupy, ile wyniesie zakup działki budowlanej, czy wycieczki szkolnej. Szacujemy też, ile czasu potrzebujemy na pokonanie jakiejś drogi.

Dopiero później pokazuję im, że można to policzyć używając wzoru, aby poznać dokładną wartość. Mam wrażenie, że przez to oswajają się lepiej z jednostkami długości, powierzeni i liczbami. Chcę, aby stwierdzili, że wynik, który szacowali jest możliwy i prawdopodobny. Trenuję w nich sprawność rachunkową, bo wiem, że umiejętność szybkiego szacowania przydaje się w życiu codziennym.

Jak podchodzą do edukacji finansowej sami uczniowie? Są tym zainteresowani, czy trzeba ich do tego jakoś specjalnie zachęcać?

– Początkowo podchodzą do tego sceptycznie. Pierwsze pytanie, jakie zwykle od nich słyszę to: do czego im się to przyda? Wykazanie na kilku przykładach ich niewiedzy finansowej, która niektórych mogłaby prowadzić do życiowych kłopotów, pozwala im zrozumieć, że nawet w niewielkim stopniu powinni być przygotowani do podjęcia właściwych decyzji finansowych. Prowadzę też lekcje kształtujące kreatywność. Podczas takich zajęć pracuję z uczniami metodą projektów i wtedy staram się wykorzystywać właśnie edukację finansową. Stawiając problem o zaciągnięciu kredytu czy założeniu lokaty, szukamy najlepszego rozwiązania. Poszukując odpowiedzi uczniowie porównują oferty banków, analizują warunki, aby podjąć najbardziej optymalną decyzję. Wraz z wejściem w taki projekt, zapominają o tej swojej początkowej niechęci i angażują się np. w wyszukiwanie ukrytych informacji w ramach najbardziej atrakcyjnych ofert. To potrafi wzbudzić w nich zainteresowanie.

Rozbudza Pani w nich „prawdziwego bakcyla”…

– Uczniowie chwalą się oczywiście swoim rówieśnikom, rodzicom, znajomym, że uczestniczyli też w lekcjach „Bakcyla”, że nauczyli się nowych pojęć, z którymi wcześniej nie mieli do czynienia, np. konsolidacja, dywersyfikacja, aprecjacja, deprecjacja. Wiedzą, że wyjaśnieniem zjawiska inflacji nikomu już nie zaimponują.

Przemek zafascynował się np. procentem składanym. Jako człowiek z zacięciem matematycznym i doskonałym liczeniem w pamięci, powtarzał nawet za Einsteinem, że „procent składany to ósmy cud świata. Kto to rozumie, zarabia, a ten kto nie, ten płaci”, „a ja to rozumiem więc będę na nim zarabiał”, mówił dość pewnie.

A lekcje prowadzone przez praktyków pozwalają na zrozumienie istoty oszczędzania i inwestowania. Zwracają też uwagę na coraz bardziej powszechny problem cyberbezpieczeństwa, zwłaszcza kwestię wyłudzania danych. Uczniowie o tym później rozmawiają między sobą i wiem, że z korzyścią dla nich samych.

Czytaj także: European Money Quiz – edukacja finansowa przez zabawę

Trudno było Pani „wyłowić” Barbarę i Przemka na tle całej klasy?

– Od lat stosuję taką metodę, że przeprowadzam test z zakresu wiedzy finansowej dwukrotnie. Pierwszy z nich pojawia się bez zapowiedzi. Wyłaniają się wtedy tacy uczniowie, którzy orientują się w tematach finansowych bez specjalnego przygotowania. Dopiero gdy otrzymuję właściwy test, w ramach quizu na etap szkolny, podaję jego zakres tematyczny. Uczniowie przystępują do niego już przygotowani.

To na podstawie tych dwóch etapów wybieram liderów, którzy reprezentują później szkołę. Zwykle to jednak pierwszy test pozwala już „wyłowić perełki”, z którymi można pogłębiać wiedzę i przygotowywać do dalszych etapów.

Jak szkoła i miasto zareagowały na ostatni brukselski sukces?

– Emocje oczywiście są wielkie. Co chwilę dowiadują się o tym kolejne instytucje i osoby. Pojawiają się prośby o wywiady w lokalnej telewizji, na lokalne strony internetowe, dla Radia Elka. Wszyscy nam gratulują, a dyrekcja, koleżanki i koledzy z grona pedagogicznego nie mogą się nadziwić, że w tak dużym wydarzeniu, na tak szeroką skalę, przedstawiciele naszej szkoły znów znaleźli się na podium.

To chyba jednak Pani sukces. W ZBP i WIB też się zastanawialiśmy, w czym tkwi fenomen Głogowa i Joanny Potery, która przecież nie ma dostępu do testów przed finałami.

– To jest zdecydowanie wspólna praca i zaangażowanie. Każdego roku, nawet już po zakończeniu Quizu, siadamy z uczniami i analizujemy błędy, które przecież czasem się zdarzają, aby w przyszłości przekazać to doświadczenie jak najlepiej kolejnym rocznikom.

Wiadomo już co będzie z nagrodą?

– W 2018 roku otrzymaliśmy nagrodę w wysokości 3 tysięcy euro. Prezydent Głogowa dorzucił z budżetu miasta równowartość tej kwoty i dzięki temu stworzyliśmy salę multimedialną z pełnym wyposażeniem, tj. tabletami, telewizorem multimedialnym i laptopem.

Myślę, że będziemy ten kierunek kontynuować, co faktycznie pomaga naszym dzieciom uczyć się nowocześnie, z przyjemnością i osiągać coraz większe sukcesy.

A jak patrzą na to uczniowie-laureaci, że nagroda jest dla szkoły, a nie dla nich?

– Na początku krzywili się, ale oczywiście znali zapis regulaminu. Wiedzieli, że zwycięstwo w etapie ogólnopolskim oznacza nagrodę indywidualną, ale byli też świadomi, że tradycją rozgrywek europejskich jest nagroda dla zwycięskiej szkoły.

Po powrocie z Brukseli uświadomili mi, że tak naprawdę największą nagrodą dla nich samych było reprezentowanie Polski na arenie międzynarodowej. To była ich pierwsza taka szansa w życiu, którą wykorzystali pomyślnie. Sprawdzili swoją wiedzę odpowiadając bezbłędnie na wszystkie pytania, integrowali się z uczniami z innych krajów i zdobyli tytuł wicemistrzów Europy. 

Co można zrobić systemowo, aby wszyscy uczniowie w naszym kraju byli jak Barbara i Przemysław?

– Mogę mówić o programie matematyki, który jest określony w dość ścisłych ramach. Należałoby pewnie częściej korzystać z tego szybkiego szacowania, przybliżania i rachowania w pamięci.

Dodatkowe zajęcia z edukacji finansowej, z jakich korzystamy w ramach programu Bakcyl, to również jest dobra droga. Należałoby jednak zacząć z podstawowymi elementami edukacji finansowej na jeszcze wcześniejszym etapie, czyli w najmłodszych klasach.

Warto też wprowadzać elementy edukacji finansowej w programie wychowawczym, aby zachować spójność między matematyką a umiejętnościami życiowymi i uświadamiać uczniom, że posiadanie wiedzy ekonomicznej jest ważne i potrzebne. To faktycznie obowiązek szkoły. Teorii w programie jest wciąż dużo i nie sądzę, aby był on okrojony, dlatego szansy trzeba szukać w zajęciach dodatkowych, kreatywnych i wychowawczych.

W przyszłym roku podchodzicie znów do EMQ?

– Startować będziemy na pewno, ale nigdy nie wiemy z jakim efektem. Mamy teraz w szkole jedną klasą siódmą i dwadzieścioro uczniów, z których będziemy wyłaniać reprezentację.

Już ich powoli wprowadzam w temat, np. w zakresie sztucznej inteligencji w świecie finansów dzięki webinarium organizowanemu przez WIB. Uczniowie dostrzegają korzyści i zagrożenia związane z AI, jak rozpoznawanie podpisów w celu weryfikacji dokumentu, analizy oszustw i ich potencjalne wykrywanie, ale również wyłudzanie danych.

Oby także inni nauczyciele mieli takie podejście.  

– Mam po prostu nadzieję, że te aspekty finansowe, które staram się przemycać podczas swoich lekcji, przyniosą uczniom korzyści przy podejmowaniu decyzji w ich dalszym życiu osobistym, zawodowym i będą mogli lepiej oraz bezpieczniej żyć.

Dziękuję za rozmowę.

Źródło: BANK.pl