Jak chronić konsumenta na rynku produktów finansowych?
Panel organizowany pierwszego dnia Forum przez redakcję Business Insider prowadzony był w języku angielskim przez redaktora Pawła Bednarza. Kanwą dyskusji były kwestie związane z zagadnieniami dotyczącymi tego, czy regulacje unijne dotyczące sektora finansowego nadążają za zmianami na rynku i za nowymi produktami?
W świetle tego pytania, dyskutowaliśmy o tym, jak oceniać poziom regulacji w UE i poziom ochrony konsumenta, a także co można zrobić lepiej. Rozmawialiśmy o tym, jak powinien wyglądać dialog między dostawcami usług finansowych a nadzorcami i próbowaliśmy wskazywać, gdzie istnieje największa potrzeba (de)regulacji.
W swoich wypowiedziach przede wszystkim podkreślałem, że rynek jest przeregulowany. Zbyt dużo jest aktów prawnych i zbyt dużo jest obowiązków nakładanych na dostawców usług finansowych, które nie tworzą w praktyce wyższego poziomu ochrony konsumenta.
Są zatem nieproporcjonalne i nie wnoszą wartości dodanej dla zapewnienia konsumentowi lepszej sytuacji na rynku. Przepisy na etapie prac koncepcyjnych powinny być szeroko konsultowane i prześwietlane przez pryzmat oczekiwań i spełniania potrzeb konsumentów.
Jak skutecznie informować konsumenta?
Wskazywałem w szczególności na ciągłe naiwne w pewien sposób stanowisko legislatorów unijnych, zgodnie z którym im więcej informacji konsument otrzyma, tym więcej będzie wiedział i tym lepiej będzie chroniony.
Więcej informacji nie oznacza więcej wiedzy i świadomości konsumenta, a często po przekroczeniu progu liczby danych powoduje niemożność zapoznania się tym, co ważne i spadek zainteresowania informacjami przedstawianymi na etapie przedkontraktowym.
W konsekwencji to oznacza pogorszenie sytuacji. Dbać należy o to, aby konsument otrzymywał jasno i wyraźnie podkreślone tylko najważniejsze dla niego informacje o kosztach, potencjalnych korzyściach, możliwych ryzykach (w tym np. co do możliwych strat) związanych z danym produktem finansowym.
Poboczne dane powinny być ograniczane jako niebędące kluczowymi. Stąd rozczarowanie nową dyrektywą CCD2, która mimo zapowiedzi nie ograniczyła zakresu informacji, rozbudowując ich katalog.
Potrzeba odwagi do tworzenia mądrych przepisów
Druga kwestia to potrzeba bardziej pozytywnego podejścia nadzorców usług finansowych. Obecnie skupiają się na penalizowaniu i eliminowaniu negatywnych zjawisk rynkowych i robią to reaktywnie.
Ważne by instytucje nadzorcze prowadząc dialog z rynkiem wskazywały, jakie cechy produktów finansowych są pożądane i działania te winny być prowadzone pro futuro. To zapewniłoby lepszą edukację konsumentów i wyższą pewność prawa dla dostawców.
Trzecia kwestia to pokusa nadregulacji i wiara, że przepisem uregulować da się wszystko. Wzywałem ustawodawców do większej rozwagi i odwagi w uznawaniu, że jakaś regulacja jest niepotrzebna bądź nawet szkodliwa. To wymaga szerokich analiz dotyczących ekonomicznych skutków legislacji.
Po czwarte, istotne jest to, by przepisy nie hamowały rozwoju rynku, lecz wyznaczały kierunek rozwoju. Przepisy powinny być zatem neutralne technologicznie i sformułowane tak by można było je stosować do przyszłych stanów faktycznych (hipotez przepisów). Brak takich przymiotów to ciągle zmiany aktów prawnych i nieustanne koszty dostosowawcze. Przykładem mogą być przepisy dotyczące sektora płatniczego.
Podsumowując, zachęcałem do większej otwartości po stronie publicznej, słuchania strony prywatnej, odwagi w tworzeniu mądrych przepisów i decydowaniu się na odstąpienie od regulacji, gdy ta nie daje gwarancji zapewnienia wartości dodanej dla konsumenta.