Inflacja nie chce hamować
Wstępny szacunek GUS na temat wzrostu cen (inflacja) nie jest dobrą informacją dla Polaków. Okazuje się bowiem, że podwyżki w sklepach, na stacjach benzynowych czy punktach usługowych nie odpuszczają. We wrześniu za dobra i usługi Polacy płacili przeciętnie o 3,2% więcej niż rok wcześniej.
Czytaj także: Inflacja przyspieszyła do 3,2 proc. rdr we wrześniu, szybki szacunek GUS >>>
To znaczy, że nie tylko coraz więcej wydajemy na utrzymanie, ale też to, że przeciętna roczna bankowa lokata nie uchroniła oszczędzających. Ta była bowiem we wrześniu 2019 roku otwierana z oprocentowaniem na poziomie 1,54%, – wynika z danych NBP. To ponad dwa razy mniej niż najnowszy odczyt inflacji (3,2%). Aby ją pokonać należałyby rok temu założyć lokatę na prawie 4%, bo przecież od odsetek z lokat trzeba jeszcze zapłacić 19% podatku. Rok temu takie oferty mogliśmy znaleźć w zaledwie 2 bankach. Nie będzie pewnie nadmiernym zaskoczeniem jeśli dodamy, że były to limitowane promocje, w ramach których można było ulokować relatywnie niewielkie kwoty.
Inflacja powyżej oczekiwań
Bank centralny spodziewał się, że w trzecim kwartale inflacja osiągnie średni poziom 2,8%. Biorąc pod uwagę znane już GUS-owskie odczyty inflacji za lipiec i sierpień, aby ta prognoza się sprawdziła, to najnowszy odczyt nie powinien wynosić 3,2%, ale 2,5%. Dane mocno rozbieżne, ale jest to uzasadnione. Mówimy bowiem o projekcji już trochę nieaktualnej, bo przygotowanej przez bank centralny w lipcu. Następną poznamy dopiero w listopadzie. Najnowszy wstępny odczyt inflacji jest jednak też wyższy niż bardziej świeże prognozy ekonomistów, które sugerowały, że GUS powinien dziś poinformować o 2,9-proc. inflacji.
Wzrosty cen mają hamować
Jeśli spojrzymy na prognozy na kolejne kwartały, to są one trochę pokrzepiające. NBP spodziewa się bowiem tego, że wzrosty cen wyhamują – szczególnie powinno być to widoczne na początku 2021 roku. Czas pokaże, czy pomimo ekspansywnej polityki pieniężnej i fiskalnej faktycznie tak będzie. Pocieszeniem dla wszystkich może być fakt, że przez ostatnie kilkanaście lat analitycy bankowi stawiali przeważnie słuszne prognozy inflacyjne – o ile dotyczyły one jeszcze tego samego roku, to przeciętny błąd wynosił zaledwie 0,3 pkt. proc.