Im drożej, tym lepiej

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

karty.kredytowe.150xParadoksalnie siła polskiego rynku płatności może tkwić w wysokich kosztach akceptacji kart płatniczych ogółem, w najwyższych w Europie stawkach opłaty interchange, wysokiej liczbie płatności gotówkowych, wysokim poziomie komplikacji zasad systemów Visa i MasterCard oraz chęci wysokiego zysku banków, które skwapliwie zarabiają na płatnościach kartami. Nie trzeba dodawać, że za obrót kartowy w Polsce płaci zazwyczaj nieświadomy swojej hojności polski konsument.

Nie ma znaczenia, czy decyduje się on na płatność gotówką, czy kartą płatniczą w punkcie handlowo-usługowym. Opłaty akceptanta od płatności kartami są ujęte w cenach towarów. Przeważnie nie występuje opłata dodatkowa (surcharge), którą można by dociążyć użytkownika drogiego instrumentu płatniczego. Jej stosowania zakazują umowy o akceptację kart płatniczych zawierane między sklepami a agentami rozliczeniowymi. Agenci muszą przestrzegać zasad Visa i MasterCard. Zasady Visa wyraźnie zabraniają stosowania opłat dodatkowych w Polsce.

Ktoś powie, to mało ważne. Właściwie to nawet dobrze. Karty płatnicze warto promować, ponieważ gotówka jest i tak od nich droższa, a jej koszty, podobnie jak kart, są z perspektywy konsumenta niewidoczne. Można polemizować z taką opinią. Dotąd nikt nie policzył kosztów gotówki w Polsce. Istnieją przesłanki, by przypuszczać, że są one znaczne. Jednak często powtarzane zdanie, że roczne koszty obrotu gotówkowego w Polsce wynoszą 1 proc. rocznego PKB, nie znajduje uzasadnienia w wynikach badań. Dlatego powyższe stwierdzenie jest tylko przypuszczeniem i hipotezą, nie zaś zweryfikowaną tezą. Konkurencyjność gotówki może być przedmiotem innego, obszernego artykułu.

Bariery rozwoju

Nawet zakładając, że gotówka jest drogim instrumentem płatniczym, który lepiej zastępować tańszymi formami płatności, można spytać, dlaczego wspierać drogi obrót kartowy. Z jakiego powodu przeciętny Polak ma ponosić wyższe jednostkowe koszty płatności kartą niż mieszkaniec innego kraju europejskiego? Jak nakłonić polskie sklepy do przyjmowania płatności kartą, skoro od wartości zakupu dokonanego nią muszą przeciętnie oddawać ok. 1,8-2 proc. agentowi rozliczeniowemu, z czego pod postacią opłaty interchange, opłat procesingowych, marketingowych i licencyjnych 90 proc., czyli ok. 1,62 -1,8 proc. wartości zakupu trafia do banku wydawcy karty i organizacji płatniczej?

W 2010 r. koszty akceptacji kart płatniczych w Polsce wyniosły ok. 2 mld zł, wliczając w to opłaty akceptanta, opłaty za dzierżawę terminali, inne opłaty i koszty pieniężne ponoszone przez punkty handlowo-usługowe. Koszt kart w porównaniu z kosztem gotówki dla akceptanta może być i kilkukrotnie wyższy. Według jednej z dużych sieci handlowych w Polsce przy 30 proc. wszystkich transakcji opłacanych kartą, koszt kart płatniczych w 2009 r. wyniósł 50 mln zł, a gotówki 6 mln zł (pisał o tym Piotr Mazurkiewicz w artykule „Karty: bój o prowizje”, opublikowanym 30 lipca 2010 r. w Rzeczpospolitej). Nie dziwi zatem, że sieć sklepów dyskontowych Biedronka nie przyjmuje płatności kartą. Nie przeszkadza to jej osiągać najwyższych w branży wzrostów sprzedaży i dynamiki nowo otwieranych placówek. Według szacunków NBP od 62 do 81 proc. punktów handlowo-usługowych w Polsce nie posiada zainstalowanych terminali płatniczych.

Polscy konsumenci oprócz pośrednich kosztów, które ponoszą z tytułu opłat akceptanta, odprowadzają do banków wydawców setki milionów złotych związane z opłatami posiadacza karty (za wydanie, wznowienie i obsługę karty, za duplikat karty, za rezygnację z karty, za przelewy z karty, za przewalutowanie, za zmiany limitów do karty, za ubezpieczenie, za wyciągi z karty, za zastrzeżenie karty, za zmianę kodu PIN, za nieterminowe spłaty zadłużenia na rachunku karty kredytowej, za upominające monity o zadłużeniu, za przekroczenie limitu kredytowego, za założenie, zmianę i zerwanie planu spłaty na rachunku karty itp.).

Jakub Górka

Cały artykuł dostępny jest  w listopadowym numerze Miesięcznika Finansowego BANK