Horyzonty Bankowości 2017: Nowe wyzwania, stare kłopoty
Stanisław Brzeg-Wieluński
We wprowadzającym wystąpieniu dr hab. Krzysztof Kalicki, prezes zarządu Deutsche Banku Polska, zauważył, że coraz bardziej realna staje się groźba wycofania się z Polski obcych inwestorów. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że dla zagranicznych centrali banków działających w naszym kraju podatek bankowy, koszty implementacji dyrektyw i rozporządzeń UE, rosnące wydatki na BFG są dobrym pretekstem do wycofania się z Polski i odsprzedawania polskich fili. Dla zachodnich strategów o wiele lepsze perspektywy zwrotu z zainwestowanego kapitału daje rosnąca w siłę klasa średnia Indii i Chin. Tymczasem takie działania Brukseli, jak np. PSD2 dają globalnym inwestorom sygnał, że inwestycje w fintechy dają nie tylko większe zyski, ale i nie są obciążone sztywnym gorsetem prawnych regulacji.
Co będzie jak uciekną inwestorzy?
– Chcielibyśmy, aby sektor bankowy nie brał na siebie nadmiernego ryzyka upadłości lub choćby utraty płynności. Regulacje powinny utrzymać zaufanie do sektora opinii publicznej. Chodzi także o przepisy regulujące kreatywną księgowość i oszustwa finansowe. Ale z drugiej strony nie powinny powodować nadmiernych kosztów. Nie mogą iść w kierunku ubezwłasnowolnienia i wyzbycia z wszelkiej odpowiedzialności klientów banków za podejmowane przez nich decyzje finansowe – stwierdził Krzysztof Kalicki.
Krzysztof Kalicki, prezes zarządu Deutsche Banku Polska. |
– To, co dziś nazywane jest zaufaniem publicznym do instytucji bankowych mieszane jest z poczuciem zadowolenia ich klientów wskutek podejmowanych przez nich decyzji finansowych. Zdumiewa pogląd przedstawiciela KNF, że produkt oferowany przez banki musi być zawsze bezpieczny i nie może nieść żadnego ryzyka. Tymczasem wszelka działalność ludzka jest obciążona ryzykiem i produkty bankowe też zawierają ryzyko rynkowe, operacyjne itp. – dodał prezes zarządu Deutsche Banku Polska S.A.. – Regulacje mają wpływ na strategie w sektorze bankowym i planowane modele biznesowe, a to przekłada się na procesy gospodarcze. Kapitał banków zamiast być wykorzystywany do wzrostu gospodarczego, służy do spełnienia oczekiwań regulatorów. Spadek zwrotu na kapitale i na aktywach spowodowany obciążeniami fiskalnymi powoduje, że z uwagi na wymogi bezpieczeństwa wiele produktów nie jest oferowanych na polskim rynku. Zagraniczny kapitał wciąż jest niezbędny dla polskich banków. A Polska nie jest krajem o sektorze bankowym, który generuje wysokie stopy zwrotu. Nasza obecna reputacja międzynarodowa i niepewność polityczna odczuwalna w całym sektorze powoduje, że wielu inwestorów zastanawia się nad dalszą strategią postępowania wobec naszego kraju. Tym bardziej że od lat następuje w wielu przypadkach wręcz zaskakująca nadinterpretacja wymogów unijnych – podkreślił.
Kiedy opadnie fala regulacyjnego tsunami?
Występujący w roli moderatora debaty Wiesław Żółtkowski, wiceprzewodniczący zarządu Spółdzielczego Systemu Ochrony Zrzeszenia BPS, zwrócił się do Zdzisława Sokala, prezesa BFG z pytaniem – czy istnieje na poziomie nadzoru europejskiego i polskiego świadomość, że wahadło regulacyjne nadmiernie wychyliło się tylko w jedną stronę…?
Wiesław Żółtkowski, wiceprzewodniczący zarządu Spółdzielczego Systemu Ochrony Zrzeszenia BPS. |
– Wydaje się, że warto odpowiedzieć na pytanie, dlaczego mamy dziś na świecie taką sytuację. Kryzysy finansowe XIX i XX wieku często kończyły się upadłościami banków i dawały wrażenie samooczyszczenia rynku. Ale powodowały też groźne skutki społeczne, stąd po roku 2008 pojawiła się koncepcja ratowania banków przez procedury „resolution” – stwierdził prezes BFG. – Kiedyś za straty banków karani byli tylko ich właściciele i wierzyciele. Dziś jest to zbyt niebezpieczne, bo gospodarka jest bardzo skomplikowanym wewnętrznie mechanizmem. Ale nawet w procesie resolution podstawowym narzędziem sanacji pozostaje mechanizm upadłości. Dlatego nadzorcy, zanim wprowadzą regulacje, chcą mieć jak najwięcej informacji zwrotnych o wielu procesach przebiegających w całym sektorze finansowym. Choćby po to, aby móc oddziaływać jeszcze na wstępnym etapie zjawisk kryzysowych. Aby zapobiegać nadmiarowi wymogów, potrzebne jest częste stosowanie w praktyce zasady proporcjonalności. Niestety – moim zdaniem – ani w UE, ani w Komisji Europejskiej nie widać tendencji, aby ograniczyć skalę stosowanych regulacji – dodał Zdzisław Sokal.
Jakie ryzyka są najbardziej istotne dla prezesa zarządzającego bankiem – z tym pytaniem moderator debaty zwrócił się do prezesa Krzysztofa Kalickiego. Szef Deutsche Banku Polska S.A. odpowiedział, że żyjemy w pewnej fikcji, polegającej na założeniu, że bankowcy są w stanie przewidywać losy ich klienta, któremu udzielony został kredyt hipoteczny na 30 lat. -Możemy znać rozkład ryzyka tylko dzisiaj na podstawie danych historycznych. Ale nie znamy go na kolejne lata, ponieważ żadne parametry nie dadzą wiarygodnych danych. Tym bardziej że nowym elementem jest niepewność polityczna. Czy możemy powiedzieć, jaki będzie poziom stopy procentowej za lat 5,10, 15? Jeszcze rok temu politycy wywierali ogromną presję na banki (przy stanie 1 CHF 4,24 do 1 PLN), żeby dokonali konwersji tych franków po kursie 4 PLN za 1 CHF. Gdybyśmy im wtedy ulegli, z jakim oburzeniem spotkalibyśmy się dziś? Nikt nie jest w stanie przewidzieć przyszłości, zwłaszcza eksperci zajmujący się modelami szacowania ryzyka – akcentował prezes Krzysztof Kalicki.
Adam Skowroński, prezes zarządu Spółdzielczego Systemu Ochrony SGB. |
Próbował wszakże znaleźć jakieś pozytywne strony nadmiaru regulacji – stwierdził, że ich niewielka część usprawniła obieg informacji w wewnętrznych strukturach banków. Stosowanie regulacji ułatwia amortyzowanie strat, ale nie pomoże na nieprzewidywane sytuacje typu wojna etc. Co więcej – „kapitał regulacyjny” odciąga sporą część kapitału od finansowania gospodarek w całej UE i USA.
Jakie są największe zagrożenia dla banków spółdzielczych – takie pytanie skierował Wiesław Żółtkowski do Adama Skowrońskiego, prezesa zarządu Spółdzielczego Systemu Ochrony SGB.
– Wiele mówimy o zasadzie proporcjonalności także w sektorze spółdzielczym, ale ten problem dotyka całej polskiej bankowości. Regulacje to swoisty benchmark, mają pomóc dostosować do tego, co się już realnie gdzieś wydarzyło. Powstanie dwóch spółdzielczych systemów ochrony było odpowiedzią na tsunami regulacyjne. Dzięki informacji o procesach z całego zrzeszenia mamy wiedzę, gdzie niekorzystne zjawiska mogą wystąpić. Dlatego w pewnych krytycznych miejscach może nastąpić nawet wzmocnienie regulacji. Czasami stosujemy inne zaostrzone kryteria, wychodzące poza typowe regulacje. Ale zbyt często mamy do czynienia z całą masą innych, które nie mają dla nas praktycznego znaczenia. Dlatego oczekujemy od regulatorów innego podejścia, co jest nam jako bankowości spółdzielczej niezbędne i przydatne, a z czego moglibyśmy zrezygnować – podkreślał Adam Skowroński.
Przydatne czy nie?
Większość polskich uczonych, pisząc o nowych regulacjach, nie zawiera własnego stanowiska, czy są one przydatne dla sektora bankowego. Jakie pana zdaniem są koszty ryzyka regulacyjnego ? – zapytał moderator debaty prof. dr. hab. Stanisława Kasiewicza z ALTERUM Ośrodka Badań i Analiz Systemu Finansowego, profesora Szkoły Głównej Handlowej.
Zdzisław Sokal, prezes zarządu Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. |
– Widać pewien paradoks, bo po roku 1990 jest wiele raportów o stanowieniu prawa – powinno to dawać lepsze regulacje, a jest wręcz przeciwnie. Głównym problemem jest sam proces stanowienie prawa w Polsce, widać regres w ostatnich latach, osłabienie zaufania do instytucji UE. „Dobra zmiana” degraduje proces regulacji już na wczesnym etapie stanowienia prawa. Nie widać konsultacji społecznych, prawo uchwalane jest zbyt szybko. Dziś tam, gdzie zrobiliśmy duży postęp po roku 1989, wyraźnie się cofamy. Widać osłabienie pozycji politycznej wielu instytucji państwowych zajmujących się regulacjami. Regulatorzy widzą dwa typy instytucji finansowych: funkcjonujące tradycyjne oraz działające w rzeczywistości cyfrowej. Te dwa światy tworzą odrębny chaos legislacyjny. Trudno nie dostrzec „przemysłu regulacyjnego” (termin autorstwa prof. Marka Ratajczaka z Poznania), KNF ma tysiąc pracowników, ale w UE jest 2500 firm lobbystycznych. Choć w Polsce sektor bankowy ma duże zaufanie społeczne, to klienci oczekują od banków wiele rzeczy znanych im z fintechów. Instytucje regulacyjne w Polsce działają w sposób bardzo tradycyjny, dlatego wiele rozwiązań jest nieadekwatnych do realnej gospodarki. W 2016 r., dzięki inicjatywie prezesa ZBP Krzysztofa Pietraszkiewicza, powstał zespół ds. respektowania zasad proporcjonalności. Zrobiliśmy wtedy wspólnie badanie, aby pokazać, jakie są faktyczne koszty dla banków z powodu nieprzestrzegania zasady proporcjonalności – przypomniał prof. Stanisław Kasiewicz.
W jakim kierunku będą zmierzać regulacje i rozwój rynku bankowego? – to pytanie skierował prezes Wiesław Żółtkowski do Stefana Kawalca, byłego wiceministra finansów, a dziś prezesa zarządu firmy Capital Strategy Sp. z o.o.
Stefan Kawalec, były wiceminister finansów, prezes zarządu Capital Strategy Sp. z o.o. |
– W UE widać tendencję do myślenia, że sektor bankowy jest za duży, że nie pomaga, a wręcz szkodzi gospodarce. Po roku 2008 powstały różne pomysły dotyczące tego sektora w USA, UE, ale nie zostały wprowadzone w życie. Choćby dlatego, że uratowane przed upadkiem banki stać dziś na wynajmowanie lobbystów, a także z uwagi na obawy, aby radykalne kroki nie wywołały kolejnego kryzysu finansowego. W konsekwencji regulatorzy i tak dosypują bankom piasku w tryby. Przed ostatnim kryzysem w Islandii czy Irlandii aktywa bankowe były wielokrotnie wyższe niż PKB tych krajów, co było powodem do dumy. Powszechne było przekonanie, że bankowcy potrafią zarządzać ryzykiem, co okazało się mrzonką, ale ten gigantyczny sektor bankowy jest konsekwencją interwencji państwa. W XIX wieku banki musiały być wypłacalne, inna niż dziś była relacja ich kapitału do aktywów. Współcześnie to bank centralny dostarcza pieniędzy na zapewnienie płynności w przypadku kłopotów. Pojawiła się państwowa instytucja ubezpieczania depozytów, z tego powodu nie wymaga się stosunku 40% kapitałów do aktywów, jak w XIX wieku, lecz zaledwie kilka procent. Banki rosły, ale to nie było działanie naturalnych sił rynkowych, tylko efekt interwencji państwa – zauważył prezes Stefan Kawalec.
Zamiast podsumowania
W opinii Wiesława Żółtkowskiego dziś w wypadku problemów na rynku finansowym zatrudnia się firmy doradcze lub prawne, aby przez regulacje poradzić sobie z zagrożeniem. Nikt tej pracy potem nie konsultuje z bankami, nieznany jest ich wpływ na inne przepisy itp. Moderator zwrócił się do gości z podsumowującym pytaniem: Czy jest nadzieja na ograniczenie tsunami regulacyjnego?
Stanisław Kasiewicz, ALTERUM Ośrodek Badań i Analiz Systemu Finansowego, profesor Szkoły Głównej Handlowej. |
– Nie widać przesłanek, aby ktoś chciał powstrzymać presję regulacyjną, raczej widać jej nasilenie – stwierdził Adam Skowroński. W podobnym tonie wypowiedział się Stefan Kawalec. – Myślę, że z uwagi na regulacje wchodzące w życie już w najbliższych latach można spodziewać się tylko kolejnych. W instytucjach regulujących rynek są ludzie, którzy nadal chcą pracować i dlatego tworzą nowe przepisy, aby wykazać swoją użyteczność – powiedział prof. St. Kasiewicz. – Lord Hill twierdzi, że w sprawie regulacji sprawy zaszły za daleko i liczy na ich ograniczenie. Brexit i podejście Trumpa do „Godzili regulacyjnej” już wywarło jakiś wpływ na Brukselę. Wszyscy widzą, że król jest nagi. Ale zgodnie z zasadą Parkinsona hydra biurokratyczna jest zwykle nie do opanowania, dlatego nie jestem wielkim optymistą. Wahadło poszło zbyt daleko i zaczyna to dostrzegać wielu ekspertów, ale to wymaga czasu – spuentował debatę prezes Krzysztof Kalicki. – Pamiętajmy, że czas idzie w kierunku coraz bardziej wyrafinowanych instrumentów finansowych, a te wymagają adekwatności kapitałowej na coraz wyższym poziomie. Zbieranie kapitału, aby uchronić bank przed upadłością, jest zawsze mniejszym kosztem niż jego kontrolowana likwidacja. Racjonalny system regulacji ma swoje uzasadnienie, ale jak będzie jutro? W USA widać zmianę w tej sprawie, w Komisji Europejskiej wydaje się, że jeszcze nie, ale słychać coraz więcej głosów, że jest zbyt duże przeregulowanie – stwierdził Zdzisław Sokal, prezes BFG.
(Wypowiedzi nie były autoryzowane)