Główna ekonomistka Alior Banku: przed nami balansowanie między odmrażaniem gospodarki a lockdownami

Główna ekonomistka Alior Banku: przed nami balansowanie między odmrażaniem gospodarki a lockdownami
Agata Filipowicz-Rybicka Fot. PAP Biznes
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Początek roku pokazał, że gospodarka wciąż całkiem nieźle funkcjonuje w pandemii. Styczeń był najgorszy pod względem restrykcji, ale w kolejnych miesiącach możliwe są niewielkie, dostosowujące do bieżącej sytuacji lockdowny - ocenia główna ekonomistka Alior Banku Agata Filipowicz-Rybicka. Ważne będzie znalezienie optymalnej ścieżki odmrażania gospodarki, niepodnoszącej znacząco skali zachorowań.

„To, na czym bazują prognozy dla gospodarki na kolejne kwartały, to oczywiście rozwój pandemii. Z jednej strony ważna jest trajektoria epidemii, z drugiej strony mamy czynnik, który podciąga perspektywy gospodarcze na ten rok, czyli szczepienia. W tym kontekście można budować sporo możliwych scenariuszy, biorąc pod uwagę dane nt. dziennej liczby zakażeń i poziomu umieralności. W swoim bazowym scenariuszu makroekonomicznym zakładam, że w kolejnych miesiącach będziemy mieć do czynienia z pewnego rodzaju balansowaniem – z jednej strony rząd będzie dążył do stopniowego luzowania gospodarki, monitorując jednocześnie dzienną liczbę zakażeń i to czy służba zdrowia nie jest przeciążona” – powiedziała Filipowicz-Rybicka.

Nie zakładam pełnych lockdownów w kolejnych miesiącach, raczej będą to swojego rodzaju adaptacyjne, pulsacyjne lockdowny, dostosowujące się do bieżącej sytuacji.

„Oczywiście, wciąż pozostaje ryzyko, że jeśli średnia liczba zakażeń będzie drastycznie rosła, lockdowny mogą powrócić w większym zakresie, ale nie jest to bazowy scenariusz. To będzie cały czas próba znalezienia optymalnej ścieżki odmrażania gospodarki niepodnoszącej znacząco skali zachorowań. Ryzykiem pozostaje okres zimowo-wiosenny, kiedy jak w zeszłym roku liczba chorych rosła, jednak wydaje się, że pod względem restrykcji styczeń był najgorszym miesiącem w tym roku i w II kw. raczej będziemy już mocniej luzować obszary HoReCa” – dodała.

Szczepienia przeciw COVID-19

Ważny elementem w budowaniu prognoz makroekonomicznych jest proces szczepień, gdzie wciąż istnieje wiele znaków zapytania. W swoim bazowym scenariuszu główna ekonomistka Alior Banku zakłada, że do końca roku w Polsce uda się zaszczepić 70 proc. dorosłej populacji.

„W zakontraktowanych dostawach szczepionek, które mają do nas trafić, przełomem powinno być wprowadzenie puli jednodawkowej szczepionki firmy Johnson&Johnson. To powinno przyspieszyć cały proces wyszczepiania. Zakładamy, że przyspieszenie nastąpi od kwietnia. Choć oczywiście podchodzimy do tego dość konserwatywnie – możemy wciąż mieć opóźnienia, nie wszyscy ludzie chcą się szczepić. Naszym założeniem jest, że 70 proc. dorosłej populacji uda się zaszczepić do końca roku, a te najbardziej newralgiczne grupy osób – czyli 60 plus – powinniśmy wyszczepić w okolicach przełomu lata i jesieni. Osoby w wieku 50 plus – w okolicy października” – powiedziała.

Czytaj także: EBC: założenie szybkiego odbicia gospodarczego w II kw. może być zbyt optymistyczne >>>

„To do pewnego stopnia zredukuje możliwości roznoszenia wirusa oraz pozwoli stosować łagodniejsze kryteria obostrzeń w drugiej połowie roku pomimo trwającej pandemii, dając duży potencjał dla gospodarki na odbicie i nie będziemy tak przeciążać służby zdrowia. Wyszczepienie sporej liczby osób spowoduje, że dzienna liczba zachorowań nie będzie tak mocno rosła, a co najważniejsze – zmniejszy się umieralność” – dodała.

Pierwszy kwartał 2021 roku mocno naznaczony pandemią

Filipowicz-Rybicka szacuje, że spadek PKB Polski w I kw. sięgnie 1,1 proc., jednak w całym roku można liczyć na ożywienie wzrostu gospodarczego na poziomie 4,2 proc.

„Pierwszy kwartał będzie jeszcze dość mocno obarczony skutkami pandemii. W kolejnych miesiącach jednak to balansowanie będzie szło w stronę większego odmrażania gospodarki, pomimo tego, że nie spodziewamy się, że ilość zakażeń będzie jakoś specjalnie spadać” – powiedziała ekonomistka.

Szacujemy, że spadek PKB w I kw. sięgnie 1,1 proc. rdr. Kolejne kwartały przyniosą mocniejsze wzrosty, ale trzeba pamiętać, że w dużej mierze będzie to wynikiem efektu bazy. W całym 2021 r. spodziewamy się wzrostu PKB o 4,2 proc.

Zdaniem ekonomistki mimo, iż styczniowe dane z gospodarki realnej były słabsze od oczekiwań rynkowych, to – biorąc pod uwagę wprowadzone restrykcje – wciąż były one całkiem dobre. Gospodarka z każdym miesiącem coraz lepiej adaptuje się do funkcjonowaniu w warunkach pandemii.

„W styczniowych danych mieliśmy dużo czynników jednorazowych i sezonowych, które nieco zaburzały pełny obraz. Wciąż jednak dane te były gorsze w porównaniu do grudnia i stało za tym kilka czynników. Przede wszystkim liczba dni roboczych była mniejsza. Ponadto, mieliśmy ponowny lockdown, wpływający przede wszystkim na działalność handlową i sektor HoReCa. Mobilność ludzi była mniejsza, ze względu na przesunięte ferie w warunkach zamkniętych hoteli i restauracji. To wszystko przekładało się przede wszystkim na słabsze wyniki sprzedaży detalicznej” – powiedziała.

„Trzeba jednak zaznaczyć, że przy takim poziomie obostrzeń te dane i tak są o wiele lepsze niż to, co obserwowaliśmy wiosną 2020 r. Na przestrzeni ostatnich miesięcy, kiedy mieliśmy podobne obostrzenia, wyniki z polskiej gospodarki były słabsze niż te za styczeń. Pokazuje to, że gospodarka z każdym miesiącem coraz bardziej adaptuje się do funkcjonowaniu w warunkach pandemii, a odmrażanie handlu w lutym powinno przynieść mocniejszą konsumpcję, w ramach odłożonego popytu w kolejnych okresach” – dodała.

Filipowicz-Rybicka podkreśliła, że dla ożywienia gospodarczego ważne jest to, kiedy powróci fala odroczonego popytu konsumpcyjnego. Jej zdaniem, konsumpcja prywatna powinna stopniowo przyspieszać z początkiem II kw.

„Konsumpcja była głównym motorem napędzający polską gospodarkę w ostatnich latach i ostatnie kwartały pokazały, że zachowała się ona najbardziej adaptacyjnie w warunkach pandemii. Począwszy od II kw. spodziewamy się stopniowego przyspieszenia konsumpcji prywatnej. Kiedy już ten odroczony popyt wróci, w szczególności w obszarze usług, to druga połowa roku powinna mieć kumulacyjny efekt wzrostowy. Szacujemy, że konsumpcja prywatna w 2021 r. wzrośnie o 5 proc. rdr.” – powiedziała ekonomistka.

Po stronie inwestycji ekonomistka oczekuje niewielkiego odbicia – jej zdaniem nakłady brutto na środki trwałe wzrosną w 2021 r. o 4,3 proc. Z kolei eksport powinien sobie dobrze radzić w tym roku.

„Jeśli chodzi o przedsiębiorców prywatnych, trudno spodziewać się znacznych inwestycji – firmy będą walczyć o przetrwanie, o powrót popytu na ich dobra i usługi, a później dopiero myśleć o inwestycjach. Poprawa nastąpi, ale nie będzie duża. Jakimś światełkiem w tunelu są oczywiście inwestycje publiczne, samorządy miały dość niewielkie deficyty na koniec roku, mogą w tym roku faktycznie uruchomić środki. Niemniej jednak dopiero w przyszłym roku jest szansa na mocniejsze odbicie inwestycji” – powiedziała Filipowicz-Rybicka.

„Trzecia noga naszego PKB, czyli eksport netto, wydaje się, że dość dobrze sobie radzi. Po danych rocznych za 2020 r. mieliśmy dodatnią kontrybucję. Popyt na nasze towary wciąż jest niezachwiany, mimo nierównej poprawy sytuacji gospodarczej za granicą” – dodała.

Główna ekonomistka Alior Banku ocenia, że w kolejnych kwartałach sytuacja na rynku pracy powinna być relatywnie dobra – mimo możliwej fali zwolnień związanych z wygaśnięciem rządowego wsparcia, potencjalni bezrobotni zostaną wchłonięci przez stopniowo otwierającą się gospodarkę.

„Jeśli chodzi o rynek pracy, to z jednej strony mamy kończącą się tarczę finansową, co może spowodować pojawienie się zwiększonej liczby zwolnień. Z drugiej strony, powoli wychodzimy z lockdownu. Wydaje się, że rząd mając na uwadze rynek pracy będzie starał się w jak najmniejszym stopniu ingerować w gospodarkę tak, aby jak największą część tych osób, które mogą stracić pracę, mógł zaabsorbować otwierający się rynek” – powiedziała.

„W naszej ocenie rozkręcająca się gospodarka w dużej mierze wchłonie potencjalnych bezrobotnych, więc skala wzrostu stopy bezrobocia nie będzie duża. Szacujemy, że w II kw. wyniesie średnio 6,4 proc., a potem zacznie spadać, wraz ze wzrostem zapotrzebowania na pracę. Na koniec roku szacujemy, że stopa bezrobocia spadnie do ok. 5,8 proc.” – dodała.

Zdaniem Filipowicz-Rybickiej, ryzyka dla prognoz makroekonomicznych stają się coraz bardziej równomiernie rozłożone.

„Jeszcze niedawno wydawało się, że czynnik negatywny przeważa, że nie mamy za dużo kontroli nad wirusem, ale teraz wydaje się, że ten pesymistyczny scenariusz oddala się, choć nieprzewidywalność mutacji wirusa pozostaje istotnym aspektem prognoz. Z drugiej strony proces szczepień trwa, a to, co pozytywnie może wpłynąć na perspektywy, to możliwe dołączenie się kolejnych producentów szczepionek czy też zwiększenie mocy produkcyjnych obecnych dostawców” – powiedziała.

Firmy przerzucą koszty pandemii na odbiorców

W ocenie Filipowicz-Rybickiej, w 2021 r. inflacja bazowa może mocno wzrosnąć – duża część przedsiębiorców będzie przerzucać część utraconych przez pandemię dochodów na konsumenta.

„Jeśli chodzi o wskaźnik CPI to to, co należy brać pod uwagę w tym roku – poza potencjałem do wzrostu cen surowców – i co według mnie jest dużym czynnikiem ryzyka, to inflacja bazowa. W inflacji bazowej, oprócz czynników jednorazowych, będziemy mieć przestrzeń do przerzucania kosztów pandemii na odbiorcę końcowego, przy utrzymujących się dodatnich dynamikach realnych płac” – powiedziała ekonomistka.

„Duża część przedsiębiorców przerzuca sobie swoje utracone obroty na konsumenta – jeżeli dany obszar gospodarki jest odblokowywany, to biorąc pod uwagę, że konsument ma całkiem dobrą sytuację, nie stracił pracy, płace rosną, firma pozwala sobie na podnoszenie ceny na swoje usługi czy towary. Część odbudowy przychodów po stronie przedsiębiorstw będzie polegała właśnie na podnoszeniu cen” – dodała.

Zobacz więcej najnowszych wiadomości o pandemii koronawirusa >>>

Ekonomistka szacuje, że na początku roku inflacja bazowa przyspieszyła i w styczniu wyniosła ok. 4,1-4,3 proc. wobec 3,7 proc. w grudniu.

Jej zdaniem, w 2021 r. średnioroczny wskaźnik CPI wyniesie ok. 2,5 proc. Mocniejszych wzrostów inflacji należy oczekiwać dopiero w przyszłym roku, co zainicjuje rozpoczęcie cyklu podwyżek stóp procentowych w Polsce.

„Rok rozpoczęliśmy od czynników jednorazowych, w tym styczniowych podwyżek cen administrowanych, jednak na poziom inflacji w tym roku wpłynie też mocny efekt bazy z poprzedniego roku. Prognozujemy, że średnioroczna inflacja CPI w 2021 r. będzie oscylować przy 2,5 proc.” – powiedziała.

„Z końcem roku będzie lekko rosła i w 2022 r. przyspieszy. W końcówce przyszłego roku będzie już na tyle wysoka, że w naszej ocenie zainicjuje rozpoczęcie cyklu podwyżek stóp procentowych przez RPP” – dodała.

Źródło: PAP BIZNES