Giełda w górę, złoty bez zmian
Ostatnią przed świętami sesję inwestorzy mogą uznać za udaną. Warszawska giełda przełamała ostatnią słabość i mocno odbiła w górę. Złoty natomiast kończy dzień niewielkimi zmianami.
Ostatnie dni to okres wyjątkowej słabości polskiego rynku akcji. Słabości charakterystycznej tylko dla niego, więc niezwiązanej z sytuacją na rynkach globalnych. U jej źródeł nie leżały też publikowane w ostatnim czasie dane makroekonomiczne z Polski, które były ignorowane przez inwestorów. Słabsze zachowanie trudno też bezpośrednio wiązać z niepewnością związaną z Ukrainą. Szczególnie, że ta niepewność nie szkodziła ukraińskiej hrywnie, odrabiającej w tym tygodniu straty. Z tego jeden wniosek, że do kupna akcji ponownie mógł zniechęcać temat Otwartych Funduszy Emerytalnych (OFE).
Z najnowszych szacunków wynika, że dotychczas tylko mała grupa Polaków zdecydowała się dalej odkładać na emeryturę w OFE. Oczywiście można zakładać, że większość chętnych dopiero w ostatniej chwili będzie chciała złożyć stosowne deklaracje. To jednak bardzo ryzykowne założenie. Tak naprawdę dla wysokości przyszłych emerytur nie ma znaczenia jaki wariant się wybierze. Wybór OFE zapewnia jedynie pewną dywersyfikację. To może być zbyt słaby bodziec, żeby w ostatniej chwili „biec z deklaracją”.
Dziś jednak warszawska giełda przezwyciężyła swą ostatnią słabość i od początku dnia mocno ruszyła do góry, odrabiając straty z ostatnich dni. Pewien moment zawahania pojawił się jedynie w pierwszej godzinie notowań. Później już systematycznie indeksy pięły się do góry. Ostatecznie indeks WIG20 wzrósł na zamknięciu o 1,6% do 2433,91 pkt. Na wykresie dziennym została zaś wyrysowana długa biała świeca, która może zapowiadać kontynuację odbicia po świętach. Nie oznacza to jednak, że indeks dużych spółek wraca do trendu wzrostowego. Ostatnie dni przyniosły na tyle duże pogorszenie sytuacji na wykresie i na tyle zauważalne zniechęcenie do akcji, że wybicie powyżej maksimów z pierwszej połowy miesiąca jest mało prawdopodobne. Raczej będziemy świadkami powrotu spadków w końcówce kwietnia.
Czwartek był równie ciekawym dniem na rynku walutowym. Złoty, podobnie jak giełda, w ostatnim czasie nie spisywał się najlepiej. Dziś też rozpoczął dzień od osłabienia. Jednak w drugiej jego części odrobił straty i ostatecznie pod koniec aktywnego handlu w Polsce wrócił do poziomów z wczorajszego zamknięcia. Takie zachowanie oraz brak potencjalnych impulsów sugeruje, że piątek na forexie prawdopodobnie upłynie pod znakiem marazmu i niewielkich wahań kursu.
Wydarzeniem czwartku na rodzimym rynku była publikacja przez Główny Urząd Statystyczny najnowszych danych o produkcji przemysłowej i cenach producentów. W marcu produkcja wzrosła o 5,4% w relacji rocznej wobec prognozowanego wzrostu o 6,4% i wobec 5,3% w lutym. W cenach producentów natomiast w dalszym ciągu utrzymywała się deflacja, która ukształtowała się na poziomie 1,3% R/R. Dane te były jednak tylko pozornym wydarzeniem. Ani giełda, ani też złoty nie przejęły się nimi. I słusznie. Jakkolwiek raport o produkcji nie sprostał rynkowym oczekiwaniom, to jednak nie zmienia to optymistycznego spojrzenia na naszą gospodarkę.
O ile w piątek złoty prawdopodobnie pozostanie stabilny, to krótko po świętach ma on szansę nieco się umocnić, żeby w kolejnych tygodniach się osłabić. Na taki scenariusz wskazuje obecnie układ sił na wykresach EUR/PLN i USD/PLN.
Marcin Kiepas,
Admiral Markets