Frankowicze: poszukiwanie sprawiedliwości czy próba uwolnienia się od zaciągniętych zobowiązań?
W przeszło godzinnej rozmowie z prof. Pawłem Wojciechowskim, byłym szefem resortu finansów, prof. Krzysztof Kalicki przypomniał, iż Polska nie była pierwszym krajem europejskim, który zdecydował się na finansowanie nieruchomości mieszkaniowych kredytem denominowanym lub indeksowanym do waluty szwajcarskiej – wcześniej takie produkty wprowadziły do oferty m.in. banki austriackie i włoskie.
Przesłanką dla wykorzystania akurat franka były niskie stopy procentowe dla tej właśnie waluty, co umożliwiało zaoferowanie kredytu na znacznie korzystniejszych warunkach, aniżeli w przypadku pieniądza będącego prawnym środkiem płatniczym w danym państwie. Tak było również i w Polsce, pomimo perturbacji związanych z kryzysem lat 2007-2011 i jego następstwami, frankowicze w dalszym ciągu byli w lepszej sytuacji od osób, które zaciągnęły zobowiązanie w złotych polskich.
Dopiero decyzja Szwajcarskiego Banku Narodowego ze stycznia 2015 r. doprowadziła do chwilowego odwrócenia tego trendu, choć i tu skok kursu franka względem złotego do poziomu ponad 5 zł był chwilowy, później obniżając się do ok. 4,2 – 4,5 zł za CHF, zauważył były szef Deutsche Banku w Polsce.
Presja na banki i sądy
Spór wokół kredytów walutowych nie jest tylko podyktowany względami ekonomicznymi. Prof. Kalicki wspomniał, iż wśród kredytobiorców nie brakło osób, mających silną pozycję na scenie publicznej; przedstawicieli palestry, świata polityki, biznesu czy mediów, którzy fluktuacje kursu franka wykorzystali do zbudowania narracji wymierzonej w banki. Zgodnie z nią kredyty były udzielane na podstawie umów, w których powszechnie występowały klauzule niedozwolone.
Rozmówca całkowicie zakwestionował sugestie, jakoby banki same ustalały kurs franka, wskazując, iż mechanizm ten stosowany jest powszechnie na rynku walutowym, poszczególne zaś instytucje na bieżąco korzystają z publicznie dostępnych notowań Forex.
Rzecz w tym, że działania wielu frankowiczów, a w jeszcze większym stopniu reprezentujących ich kancelarii zmierzają wprost do uwolnienia klientów od umów, w sytuacji kiedy zmaterializowały się ryzyka niezależne od stron tych umów.
Aby osiągnąć ten cel, zdecydowano się „pozbawić banki honoru i godności”, imputując im działania nieuczciwe wobec klientów, podkreślił prof. Kalicki.
Regulatorzy zaniepokojeni kolejnymi wyrokami sądów
Takie postępowanie przekłada się na wyroki sądów, które coraz częściej uwzględniają w wyrokach jedynie optykę frankowiczów, całkowicie pomijając argumenty podnoszone przez drugą stronę.
Dzieje się tak pomimo coraz częściej pojawiających się opinii Komisji Nadzoru Finansowego czy Narodowego Banku Polskiego, wskazujących m.in. na nadużywanie pojęcia abuzywności, na konieczność uwzględniania wiedzy ekonomicznej i praw rządzących rynkiem finansowym w orzecznictwie czy wręcz przestrzegających przed sytuacjami, gdzie unieważnienie umowy prowadzi jedynie do wzbogacenia kredytobiorcy.
Sytuacja frankowiczów nie jest zła, również w porównaniu z osobami, które zaciągnęły kredyty złotowe
Jak zauważył były prezes Deutsche Banku, po drugiej stronie jest resort sprawiedliwości czy UOKiK, gdzie brane są pod uwagę głównie argumenty frankowiczów odnośnie do abuzywności, które, jak wspomniał rozmówca, pozostawiają wiele wątpliwości.
Alternatywą dla zalewu spraw „frankowych” w sądach mogłyby być ugody, jednak jak zwrócił uwagę prof. Kalicki, nie powinny one dotyczyć z automatu wszystkich kredytobiorców, a jedynie tych, których sytuacja pogorszyła się na tyle, że mają problem z utrzymaniem płynności.
Ryzyko również dla deponentów
Tymczasem obecna sytuacja frankowiczów nie jest zła, również w porównaniu z osobami, które zaciągnęły kredyty złotowe – kurs franka słabnie, tymczasem oprocentowanie kredytów złotowych wzrosło w związku z siedmiokrotnymi podwyżkami stóp procentowych przez RPP.
Dodatkowo należy pamiętać, iż frankowicze za zaciągnięte kredyty kupili mieszkania, których wartość również znacząco wzrosła. Prof. Kalicki podkreślił, iż kredytobiorcy złotowi tak samo ponoszą ciężar polityki gospodarczej i wynikającego zeń ryzyka rynkowego.
Rzecz w tym, że działania frankowiczów i reprezentujących ich pełnomocników zmierzają do zwiększenia poziomu tych ryzyk.
Prof. Kalicki zwrócił uwagę, iż obecna sytuacja stanowi zagrożenie również dla deponentów, którzy lokując środki w bankach chcieliby, aby te instytucje nie przeżywały problemów ekonomicznych, stanowiących ryzyko dla ich funkcjonowania.