Frank szwajcarski drożeje, ale nie ma co bić na alarm?
Od początku grudnia 2016 r. do połowy kwietnia 2018 r. kurs franka szwajcarskiego obniżył się z prawie 4,17 do 3,47 zł, czyli aż o 70 groszy, a więc o niemal 17 proc. Tak dużej ulgi posiadacze kredytów w tej walucie nie mieli od dawna, choć więc stowarzyszenia grupujące „frankowiczów” nie próżnowały, to ich działania nie przynosiły większego efektu, a politycy którzy wcześniej obiecywali podjęcie radykalnych działań, mieli dobre alibi, by odetchnąć i złagodzić stanowisko, zgodnie z uspokajającymi sugestiami państwowych organów regulujących rynek finansowy, czyli Narodowego Banku Polskiego i Komisji Nadzoru Finansowego. W tym czasie sądy rozpatrywały indywidualne przypadki kredytobiorców, skarżących banki za stosowanie niedozwolonych klauzul. Wiele rozstrzygnięć przyznawało rację klientom, ale o jednolitym orzecznictwie wciąż nie ma mowy.
Wskaźnik walutowych kredytów zagrożonych obniżył się
Stanowisko polityków i instytucji nadzorczych oraz powściągliwość banków w dążeniu do rozwiązywania problemu kredytów walutowych łatwo zrozumieć, patrząc na liczby. Według wyliczeń NBP, wskaźnik walutowych kredytów zagrożonych obniżył się z 3,5 proc. w połowie 2017 r. do 3,3 proc. pod koniec ubiegłego roku. Od dłuższego czasu nie ulega on większym niekorzystnym zmianom i choć jest wyraźnie wyższy niż analogiczny wskaźnik dla mieszkaniowych kredytów w złotych, który wynosi 2,5 proc., nie budzi niepokoju, biorąc pod uwagę fakt, że wartość hipotek złotowych przekraczała na koniec ubiegłego roku 259 mld zł i była prawie dwukrotnie wyższa niż zobowiązań w walutach, które sięgały niespełna 132 mld zł. Proporcje te wyglądają jeszcze lepiej, jeśli porównać całkowitą wartość zadłużenia osób prywatnych w złotych i w walutach. To ostatnie stanowi jedynie około 30 proc. zobowiązań klientów wobec banków i systematycznie się zmniejsza. Jeszcze trzy lata temu sięgało 54 proc. W czerwcu 2015 r. wartość walutowych kredytów osób prywatnych wynosiła nieco ponad 182 mld zł, a w maju 2018 r. sięgała już tylko 138 mld zł, czyli zmniejszyła się o 44 mld zł, a więc o prawie jedną czwartą. Udział kredytów frankowych w aktywach banków obniżył się z 13,4 proc. w połowie 2009 r. do 6 proc. na koniec 2017 r., a w porównaniu do PKB zmniejszył się z 11,4 do 5,4 proc.
Klienci w zdecydowanej większości zadłużenie frankowe spłacają
Z makroekonomicznego punktu widzenia kredyty walutowe to problem niewielki, a dodatkowo „samoczynnie” się zmniejszający. Klienci w zdecydowanej większości zadłużenie frankowe spłacają, a nowych kredytów od lat nie przybywa. Jak wynika z informacji Komisji Nadzoru Finansowego, w ubiegłym roku banki wypowiedziały 2,4 tys. umów z tytułu mieszkaniowych kredytów w walucie obcej, a 433 wierzytelności sprzedały innym instytucjom finansowym (głównie firmom zarządzającym wierzytelnościami, czyli windykatorom oraz funduszom sekurytyzacyjnym). Od 2008 r. banki wypowiedziały łącznie 26,5 tys. umów kredytowych, czyli niecałe 4 proc. wszystkich zawartych umów (na koniec 2017 r. czynnych było 583,2 tys. umów kredytów w walutach obcych). Według cytowanej przez Polską Agencję Prasową wypowiedzi Jerzego Bańki, wiceprezesa Związku Banków Polskich, największe banki co roku wszczynają od kilkunastu do kilkudziesięciu postępowań egzekucyjnych wobec klientów nie będących w stanie spłacić kredytów frankowych.
Problem z walutowymi hipotekami jednak więc istnieje i choć w naturalny sposób jego skala się zmniejsza, to może dotyczyć kilkunastu tysięcy osób, a wspomniane 138 mld zł zadłużenia to wciąż kwota niebagatelna, podobnie jak wahania jej wartości, związane ze zmianami kursu franka. Na przełomie 2014 i 2015 r. skoczyła ona o 19,5 mld zł w związku z decyzją Banku Szwajcarii o zaprzestaniu interwencji mających na celu utrzymanie notowań franka na niskim poziomie. Od tego czasu jeszcze kilkukrotnie mieliśmy do czynienia z przejściowym wzrostem wartości kredytów frankowych o 1,3-5 mld zł. Trwająca od połowy kwietnia obecna aprecjacja szwajcarskiej waluty o ponad 30 gorszy, doprowadziła do wzrostu sumy zadłużenia o około 12 mld zł, a utrzymująca się na rynkach finansowych nerwowość może spowodować, że jej wysoki kurs utrzyma się jeszcze przez kilka miesięcy.