„FinTech” ‒ nowy kierunek w Szkole Głównej Handlowej

„FinTech” ‒ nowy kierunek w Szkole Głównej Handlowej
Źródło: SGH
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Czy FinTechy zasługują już na osobny kierunek studiów? Rozmawiamy z prof. SGH dr hab. Lechem Kurklińskim, Kierownikiem studiów podyplomowych SGH: FinTech ‒ nowe zjawiska i technologie na rynku finansowym.

Robert Lidke: Czy Podyplomowe Studia „FinTech ‒ nowe zjawiska i technologie na rynku finansowym”, są potrzebne?

Lech Kurkliński: (uśmiech) Gdyby nie były potrzebne, to po co tym się zajmować? Zatem zdecydowanie tak. Patrząc na rozwój FinTechów i tego wszystkiego, co się wiąże z nowymi technologiami na rynku finansowym widzimy, że mamy do czynienia z szalenie istotnymi aspektami regulacyjnymi, prawnymi, organizacyjnymi, które wymagają solidnej wiedzy i rozeznania, aby móc poruszać się w tym obszarze.

Jest to ważne zarówno z punktu widzenia nowo tworzonych podmiotów finansowych, jak i tradycyjnych (np. banków, ubezpieczycieli), które chcą w tej dziedzinie działać.

Przykład: robo-doradztwo (jedna z bardziej obiecujących dziedzin, co widać po sukcesie słowackiego domu maklerskiego Finax na polskim rynku), to szalone wyzwanie, natomiast trzeba być przygotowanym, co jest legalne, na co trzeba zwrócić uwagę, a gdzie można „wdepnąć” w coś niemiłego.

Jakie trzeba spełniać warunki, w sensie wykształcenia, aby zapisać się na te studia podyplomowe?

‒ Formalnie potrzebne jest ukończenie studiów wyższych i tyle. Nawet posiadanie stopnia licencjata pozwala na to. Nie muszą to być absolwenci uczelni ekonomicznych czy wydziałów prawa.

Oczywiście dobrze by było, gdyby te osoby miały co najmniej ogólną znajomość tej  problematyki. W szczegóły i niuanse to już my wprowadzimy.

A komu będzie najłatwiej studiować? Czy prawnikom, czy ekonomistom?

‒  Najważniejsze jest dla kogo studia będą najbardziej użyteczne. Z całą pewnością wyłaniają się dwie grupy potencjalnych uczestników. Jedna to osoby, które tworzą nowe podmioty zajmujące finansowymi technologiami (czyli ujęcie podmiotowe FinTechów) lub pracują w nich.

A druga grupa, to przedstawiciele tradycyjnych instytucji finansowych, które same lub w kooperacji wdrażają nowe technologie. Dla nas ważne jest połączenie tych dwóch światów. Najlepiej, gdyby to była gra o sumie dodatniej, czyli z korzyścią dla każdej ze stron.

Generalnie w jednym i drugim przypadku, wiedza i rozpoznanie rynku, uwarunkowania technologiczne, organizacyjne, prawne, regulacyjne, nadzorcze etc. są istotne zwłaszcza, gdy mamy do czynienia z nowymi zjawiskami.

Kto będzie uczył? Czy to będą profesorowie uczelni, którzy widzą tylko mury uczelni? Czy może będą to także praktycy?

‒ Zdecydowanie dominuje ta druga grupa. A nawet ci, którzy mają tytuły profesorskie czy doktorskie, też są praktykami. Oczywiście ogólna wiedza, pewna refleksja, umiejętność spojrzenia z perspektywy są korzystne i to na studiach powinno się pojawić.

Natomiast u nas zdecydowane dominują praktycy, to właśnie oni tworzą ofertę o charakterze innowacyjnym lub mają na nią wpływ. Wiemy jak dużo zależy od regulacji i zrozumienia rynku przez nadzorcę, takie podejście też się pojawi.

Wracając do przykładu robo-doradztwa bardzo ważne jest, w jaki sposób napisane są regulaminy, jak przygotowuje się całą dokumentację, aby uniknąć ewentualnych sporów w sądzie, czy problemów z władzami nadzorczymi.

Nie można też zapominać o stronie rynkowej, marketingowej – dotarcia do klienta i jego usatysfakcjonowania. Dlatego też powtórzę, że wśród naszych wykładowców jest zdecydowana dominacja praktyków.

 A jakie są w naszym kraju perspektywy zatrudnienia, płac dla osób, które będą miały tego typu wykształcenie?

‒  Po pierwsze warto powiedzieć, np. w kontekście sektora bankowego, że  perspektywy dla bankowców są niestety zdecydowanie inne niż 10 lat temu. Pamiętam z zajęć ze studentami, że kiedy pytałem, kto chce pracować w banku, to połowa grupy podnosiła ręce, dziś to 3‒4 osoby.

Natomiast jeśli chodzi o nowe technologie, to tutaj odwróciły się proporcje i tych osób zdecydowanie przybyło. Może nie połowa grupy, ale 3-4 razy więcej niż potencjalnych bankowców.

Trudno powiedzieć, że dany absolwent będzie miał gwarancję zatrudnienia i 10 tys. zł netto zarobków, ale ewidentnie cały świat, rynek finansowy idą w kierunku nowych technologii i ta wiedza jest kluczem do tego, żeby mieć lepszą pozycję, lepsze stanowisko oraz lepsze wynagrodzenie. O ile lepsze, to jest kwestia otwarta.

Ogólnie w kontekście studiów ekonomicznych, czy zarządzania (zwłaszcza w renomowanych uczelniach), równie ważne są kontakty i znajomości zawarte w tym czasie. Dotyczy to też studiów podyplomowych.

Pojawia się okazja do poznawania wykładowców (stąd np. dodatkowe sesje Q&A), innych uczestników (warsztaty EduSprint wymagające pogłębionej pracy zespołowej) oraz zapraszanych gości.

Rynek, w tym finansowy, a w naszym przypadku FinTechów, to przede wszystkim ludzie. Stąd na naszych studiach większość zajęć będzie stacjonarnych, a nie on-line.

Chcemy stworzyć pewnego rodzaju platformę – mówiąc wprost – która, dawałyby wejście w środowisko ludzi zajmujących się FinTechami, stąd planujemy dodatkowe działania pomagające budowaniu sieci kontaktów.

Zobacz film o Studiach Podyplomowych FinTech: tutaj

Źródło: aleBank.pl