FBI ujawniło nową aferę z Wuhan
FBI zarzuca mu ukrywanie współpracy z Politechniką Wuhan (Wuhan University of Technology – WUH), ale zwłaszcza udział w chińskim programie Tysiąca Talentów, który wg szefa Federalnego Biura Śledczego ma być przykrywką oraz narzędziem służącym do kradzieży odkryć, wynalazków i wyników badań naukowych.
Charles Lieber to wybitny naukowiec, któremu wróżono noblowskie laury. Wnosi m.in. wkład w projekt Elona Muska (tego od samochodów marki tesla), polegający na rasowaniu ludzkich umysłów z użyciem nanotechnologii na zasadzie splotu nerwowego (neural lace technology).
Z tego co wiadomo na tym etapie, WUH pracuje z kolei nad bateriami litowo-jonowymi z tzw. nano-odrutowaniem, a jak najwydajniejsze baterie to w tej chwili projekt kluczowy dla całego świata.
Z wiodącym udziałem Liebera w Wuhan stworzone zostało w 2013 r. wspólne (rzekomo?) laboratorium, ale aż do początku 2015 r. jego rodzima uczelnia miała nie wiedzieć o całym przedsięwzięciu. Lieber podpisał pięcioletnią umowę o wspólnym prowadzeniu „WUT-Harvard Joint Nano Key Laboratory”, lecz nie miał do tego prawa, ani pełnomocnictw.
Przyłapany, tłumaczyć miał swoim przełożonym z Harvardu, że Chińczycy samowolnie i bez jego zgody użyli logo i nazwy uniwersytetu. Za pracę na rzecz przedsięwzięcia w Wuhan prof. Lieber otrzymywać miał do 50 000 dolarów miesięcznie plus 150 000 dolarów dodatku na wydatki związane z utrzymaniem.
W świetle amerykańskiego prawa oraz zasad obowiązujących na jednym z najsłynniejszych i najlepszych uniwersytetów świata pobierał te apanaże nielegalnie, a co gorsza, w tym samy czasie wykorzystywał granty badawcze przyznane przez Ministerstwo Obrony USA oraz amerykańskie Narodowe Instytuty Zdrowia (NIH).
Na podstawie korespondencji e-mail między Amerykaninem i jednym z chińskich profesorów FBI twierdzi, że w 2012 r. Lieber przystąpił do programu Tysiąc Talentów, którego celem jest rekrutowanie do pracy na rzecz Chin śmietanki badaczy ze świata i spośród chińskiej diaspory oraz najlepiej zapowiadających się młodych badaczy z tych samych źródeł.
Za zgodę na udział w tym programie, polegającym w jego przypadku na zorganizowaniu laboratorium i rekrutacji personelu, Lieber miał mieć obiecane 11 mln juanów (1,74 mln dol.) ponad swoje wynagrodzenie i dodatki.
Dyrektor FBI Christopher Wray wytykał w Kongresie akademikom naiwność, a Departament Sprawiedliwości dodał, że w ponad 90 proc. przypadków szpiegostwa ujawnionych od 2011 r. pojawiał się jakiś łącznik z Chinami.
To nie wszystko. Kilka dni temu, 12 lutego 2020 r., Departament Edukacji USA otworzył śledztwo przeciw Uniwersytetom Harvard oraz Yale dotyczące „potencjalnego uchylania się od sprawozdawania w sprawie setek milionów dolarów otrzymywanych z zagranicy w formie darów lub kontraktów”.
Ministerstwo podaje, że przez mniej więcej ostatnie 30 lat amerykańskie szkoły wyższe poinformowały o otrzymaniu w sumie ponad 6,6 mld dol. z Kataru, Chin, Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich, ale „kwota ta może być istotnie niedoszacowana”.
Tymczasem, aktywa Harvard Endowment (rodzaj funduszu wieczystego – kapitału żelaznego) wynoszą blisko 41 mld dol. zaś Yale Endowment przekroczyły 30 mld dol. Ze sprawozdania Harvardu dowiadujemy się, że jego fundusz urósł przez ostatni rok finansowy o 1,7 mld dol. a wyjęto z niego na pokrycie ok. jednej trzeciej ubiegłorocznych kosztów operacyjnych – 1,9 mld dol.
Okazuje się, że nawet akademickim krezusom nie starcza do pierwszego, co mogło by tłumaczyć ich nieustanny pościg za kasą. Chińczycy śpią na gotówce, to czemu nie uszczknąć i stamtąd.
Media amerykańskie nie ciągną sprawy, która nie przysparza chwały środowisku akademickiemu, a już zwłaszcza rozbudowanym do monstrualnych rozmiarów tajnym służbom USA.
Wuhan stał się znany dzięki kolejnemu wirusowi, który wkrótce zapewne przygaśnie i zniknie. Dla Ameryki może się jednak stać symbolem znacznie poważniejszych utrapień w pojedynku naukowo-technicznym z Chinami i resztą świata. Do tej pory tęgie głowy zasysała głównie Ameryka, teraz zasysać je próbują też inni.