Emerytury i spadające zaufanie do państwa
Za i przeciw proponowanej likwidacji OFE
Z jednej strony Maciej Bitner, główny ekonomista Warszawskiego Instytutu Studiów Ekonomicznych i jeden z krytyków demontażu Otwartych Funduszy Emerytalnych w 2013 roku, uważa, że pomysł prywatyzacji pozostałej części oszczędności OFE z opcją przekazania ich do ZUS jest posunięciem dobrym. ” Oczyszczone zostanie pole dla budowy trwałego systemu emerytalnego opartego na dwóch budzących zaufanie społeczne filarach – publicznym repartycyjnym (ZUS) i prywatnym kapitałowym (do wyboru: IKE, IKZE, PPE i PPK)” – pisze na portalu Wyborcza.pl.
Z drugiej strony prof. Leokadia Oręziak, która była i jest przeciwniczką filara kapitałowego w systemie emerytalnym mówi w wywiadzie dla Oko.press, że „rząd chce sprzedać nasze emerytury banksterom”. „Z rynku finansowego nie da się uzyskać bezpiecznych i wiarygodnych emerytur. Takie emerytury jest w stanie zapewnić tylko państwo i solidarność pokoleń” – uważa pani profesor.
I kwestia zaufania
Dwie skrajne opinie pomijają jeden niezwykle ważny aspekt – zaufanie do państwa.
Od 1990 roku było przeprowadzone kilkadziesiąt ustaw w mniejszym lub większym stopniu wpływających na kryteria uzyskania emerytury i jej wysokość. Niektóre dotyczyły konkretnych grup, inne miały charakter systemowy.
Próba stworzenia spójnego systemu emerytalnego, gwarantującego w długim okresie wypłacalność (zasada zdefiniowanej składki, a nie zdefiniowanych świadczeń) nie powiodła się. Wiele grup zawodowych pozostało poza tym systemem, a rozmontowanie systemu OFE pogłębiło chaos.
Wielokrotne zmiany w przepisach emerytalnych, niejednokrotnie idące w przeciwnych kierunkach (np. podniesienie, a następnie obniżenie wieku emerytalnego) podważyły zaufanie do państwa. Zasada, mówiąca, że wysokość przyszłej emerytury zależeć będzie od zebranych składek (realnych w OFE i wirtualnych w ZUS) była łamana.
Rządy zmieniały zasady indeksacji, a w bieżącym roku wprowadzony zostaje jednorazowy dodatek w wysokości 880 zł netto, zwany „13 emeryturą”.
Emerytury, będzie tylko gorzej?
Przy bardzo niskim poziomie zaufania do państwa (niezależnie od tego, kto aktualnie rządzi) próba stworzenia nowego systemu nie wygląda poważnie.
O ile reforma z 1998 roku poprzedzona była kilkuletnią dyskusją (część ustaw przyjął rząd SLD-PSL, a reformę dokończył rząd AWS-UW), to obecna propozycja została złożona ad hoc w atmosferze kampanii wyborczej.
To zły punkt startu dla Pracowniczych Planów Kapitałowych, a także dla systemu prywatnych oszczędności emerytalnych, tym bardziej, że rząd prywatne oszczędności na wstępie opodatkowuje stawką 15 %.
Trudno też ufać, by w przyszłości kolejne rządy mogły zapewnić godziwe emerytury (jak uważa prof. Oręziak), starzejącemu się społeczeństwu.
Przy niskim zaufaniu do państwa można się spodziewać nacisku różnych grup zawodowych, a także coraz liczniejszych wyborców-emerytów, które zmuszą rządy do podejmowania decyzji nieracjonalnych z punktu widzenia finansów państwa i długookresowej wypłacalności systemu emerytalnego.