Dziś w centrum uwagi dane inflacyjne z USA
Odsuwający się w czasie termin oczekiwanej podwyżki stóp w USA wraz z zaskakująco pozytywnymi (na pierwszy rzut oka) danymi z Chin wsparły nastroje na otwarciu sesji środowej. Kurs EURUSD ruszył w kierunku 1,14. Złoty od pierwszych godzin wczorajszego handlu odreagowywał wtorkowe umocnienie. W przypadku obydwu par były to jednak zmiany krótkotrwałe i umiarkowane w skali.
Publikowany przez bank HSBC indeks PMI dla chińskiego przemysłu nieoczekiwanie wzrósł w lutym do 50,1 pkt. (wg wstępnych danych) z poziomu 49,7 pkt. w styczniu, podczas gdy spodziewano się jego spadku do 49,5 pkt. „Pierwsza jaskółka wiosny nie czyni”, to jednak wzrost aktywności sektora przemysłowego wsparł nadzieje, że Państwo Środka może jednak uniknąć zbyt silnego hamowania, czy wręcz twardego lądowania, na co wskazywały wcześniej publikowane raporty. Jednakże po głębszej analizie okazuje się, że co prawda główny indeks wzrósł, to już same zamówienia eksportowe malały w styczniu w najszybszym tempie od 20-miesięcy. W komentarzu do danych zaznaczono, że”(…) krajowa [chińska] aktywność ekonomiczna pozostaje powolna, a popyt zewnętrzny niepewny”. Dalsze łagodzenie polityki monetarnej jest więc nadal uzasadnione.
W przypadku złotego widoczna w ostatnich dniach aprecjacja nie jest (w naszej ocenie) zapowiedzią powrotu do niższego poziomu kursu EURPLN (spadek znacznie poniżej 4,15). Hamulec stanowić będzie bowiem oczekiwanie na przyszłotygodniowe posiedzenie RPP po którym rynek spodziewa się obniżki stóp o 25 pb. Na rynku wciąż też są ekonomiści zakładający cięcie o 50 pb. Tymczasem kluczowa w obecnym rozdaniu członkini RPP Elżbieta Chojna-Duch na tydzień przed posiedzeniem Rady wciąż nie jest w stanie powiedzieć jak zagłosuje, dodatkowo podnosząc swą postawą niepewność wśród inwestorów. Jej zdaniem, główny problem stanowi utrzymująca się deflacja i ocena prezesa NBP będzie kluczowe. Jak podkreśliła Marek Belka ma bowiem najwięcej informacji i najlepsze wyczucie rynku. Już na początku lutego powiedział, że argumenty przemawiające za obniżką stóp po pięciomiesięcznej przerwie, wydają się wystarczające, a zatem w marcu mamy cięcie stóp „pewne jak w banku” (i może o 50 pb).
Środowe kalendarium było stosunkowo ubogie, co dodatkowo ograniczało zmienność na rynkach. Po południu ponownie przemawiała Janet Yellen, tym razem przedstawiając raport o polityce monetarnej na forum Komisji ds. Usług Finansowych Izby Reprezentantów, ale był to ten sam raport, który poznaliśmy dzień wcześniej i trudno było spodziewać się po nim innego podejścia do polityki monetarnej USA. W tym samym czasie opublikowane zostały dane o sprzedaży nowych domów w USA. Po rozczarowujących informacjach z rynku wtórego, tym razem wyniki sprostały oczekiwaniom (480 tys. wobec prognozowanych 470 tys.), ale i tak w skali miesiąca sprzedaż nowych domów spadła o 0,2%. Niewiele wniosło też wystąpienie szefa EBC z tytułu prezentacji rocznego raportu na temat działalności banku centralnego. W Parlamencie Europejskim M. Draghi m.in. mówił o styczniowej decyzji dotyczącej uruchomienia programu skupu aktywów odnosząc się jednocześnie do perspektyw dla gospodarki.
Teraz katalizatorem zmian na EUR/USD prawdopodobnie stanie się czwartkowy odczyt inflacji z USA. Według ekonomistów ankietowanych przez Reutersa, ceny konsumentów w styczniu spadły o 0,6% m/m i o 0,1% r/r. W centrum uwagi znajdą się też odczyty, które nie obejmuje zmian na rynku paliw i żywności. Oczekuje się, że inflacja bazowa pozostanie na poziomie 0,1% m/m i 1,6% r/r. Niższy poziom wskaźników to szansa na osłabienie dolara i wyjście EURUSD powyżej 1,14.
Joanna Bachert
Biuro Strategii Rynkowych
PKO Bank Polski