Dlaczego buduje się mniej mieszkań niż można by było budować?

Dlaczego buduje się mniej mieszkań niż można by było budować?
Fot. aleBank
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Czy tereny postindustrialne mogą być szansą dla deweloperów i dlaczego w polskich miastach nie ma podziału na strefę miejską, przemysłową i handlową ‒ tłumaczy w rozmowie z portalem aleBank.pl Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments, uczestnik Kongresu Finansowania Nieruchomości Mieszkaniowych.

#BartoszTurek: Obecne rozwiązania powodują, że dochodzi gdzieniegdzie do inwestycyjnego paraliżu #KFNM #RynekNieruchomości #PlanyMiejscowe #Samorządy #Deweloperzy @HeritagePolska

Maciej Małek: Jak należałoby ułożyć relacje pomiędzy samorządem a deweloperami, żeby przestrzeń miejska, która jest coraz bardziej na wagę złota po pierwsze była uporządkowana, a po drugie sprzyjała mieszkalnictwu.

Dr Bartosz Turek: Rzeczywiście mamy problem w niektórych dużych miastach, z obłożeniem planami miejscowymi, które decydują, jak ma rozwijać się miasto na danym terenie ‒ tych planów po prostu brakuje.

Eksperci obecni na Kongresie Finansowania Nieruchomości Mieszkaniowych zwracali też uwagę, że w niektórych gminach, tam gdzie planów miejscowych nie ma, i gdzie są potrzebne dodatkowe decyzje wydawane przez samorządy, pojawiają się problemy decyzyjne.

Fakt, że tutaj powoli wchodzi już nawet wielka polityka. Do decyzji, które normalnie samorządy powinny wydawać ‒ i to powoduje, że w niektórych miastach mniej się buduje mieszkań niż można by było budować.

To z punktu widzenia Polaków są to oczywiste koszty. Bo w tych miastach, gdzie mieszkań jest za mało, ceny rosną z większą dynamiką niż tam, gdzie mieszkań buduje się więcej.

Rozwiązania, które są teraz, powodują, że dochodzi gdzieniegdzie do inwestycyjnego paraliżu, za który wszyscy musimy płacić.

Na ile zasadny jest postulat, który pojawił się na Kongresie, aby tereny po-przemysłowe, gdzie z reguły jeszcze funkcjonuje infrastruktura, rewitalizować i przeznaczać pod inwestycje mieszkaniowe?

‒ Faktycznie jest to rezerwuar gruntów, z którego można korzystać. W wielu miastach, w dobrych lokalizacjach położone są fabryki, które już powoli przestają przystawać do swojego otoczenia.

Jest to jakiś sposób na to, aby deweloperzy uzyskiwali dostęp do gruntów. Czyli fabryki można przenieść na obszary przemysłowe, a budować mieszkania bliżej centrum miast.

To wydaje się racjonalne i to też jest np. na Zachodzie Europy rozumiane przez osoby, które tworzą plany miejscowe, tworzą ramy prawne, aby te przestrzenie miejskie odpowiednio dzielić.

Nie jest wcale rzadkością, gdy wjeżdżamy do miasta w Skandynawii, że na rondzie, z którego wyprowadzane są drogi mamy trzy drogowskazy: strefa miejska, strefa przemysłowa, i strefa handlowa.

U nas, niestety, te strefy są często wymieszane w sposób nieracjonalny. Jest to wiele lat zaszłości, ale mam wrażenie, że zmiany prawne w tym zakresie bez wątpienia by się przydały.

 

Źródło: aleBank.pl