Czy RPP zdąży na czas podnieść stopy procentowe?

Należy rozumieć, że pozostałe 33 procent to zakupy za pieniądze pożyczone od banków.
No to już wiemy, ze Polacy połapali się, ze pieniądz, który leży w banku (zależy którym) traci na wartości, i jeszcze długo będzie tracił, dopóki RPP nie zacznie wykonywać jakiś znaczących ruchów w celu ochrony wartości pieniądza. Ale na razie się na to nie zanosi, bo w środowej informacji NBP po zakończeniu posiedzenia RPP czytamy: W ocenie Rady w kolejnych kwartałach inflacja pozostanie umiarkowana. Bedzie się̨ do tego przyczyniać́ umiarkowana dynamika cen w otoczeniu polskiej gospodarki, przy stopniowym wzroście wewnętrznej presji inflacyjnej związanym z poprawą krajowej koniunktury. W efekcie ryzyko trwałego przekroczenia celu inflacyjnego w średnim okresie jest ograniczone.
Czytając literka po literce Rada nie wyklucza chwilowego przekroczenia celu inflacyjnego, który wynosi 2,5 procent plus minus 1 pkt procentowy, co oznacza, że górne widełki celu inflacyjnego to 3,5 procent. Wysokość stóp banku centralnego, jak twierdzą niektórzy ekonomiści ma coraz mniejszy wpływ na rynkowe stopy procentowe, ale na pewno taki związek istnieje.
Tymczasem trwa wyścig po pieniądze Polaków. Włączył się do niego ostatnio resort finansów oferując nowy produkt – trzymiesięczne obligacje oprocentowane na 1,5 procent w skali roku. To jest tyle ile wynosi w tej chwili podstawowa stopa NBP.
Czy to dobra inwestycja? Na ten temat są podzielone opinie. Wg GUS inflacja w sierpniu wynosiła 1,8 procent. A w tzw. szybkim szacunku GUS ocenia, że we wrześniu może wynieść 2,2 procent liczona rok do roku. W wywiadzie dla aleBank.pl Norbert Jeziolowicz wskazywał, że są lokaty bankowe, które oferują oprocentowanie wyższe od tego, co proponuje ministerstwo finansów i wyższe od inflacji.
W muzeum pieniądza w siedzibie Bundesbanku we Frankfurcie nad Menem jest dydaktyczne urządzenie, które pozwala zwiedzającym pełnić funkcje prezesa banku centralnego i decydować o wysokości stóp procentowych. Podejmowane decyzje powodują zmiany w gospodarce – rośnie lub spada inflacja lub bezrobocie, przyspiesza lub zwalnia gospodarka państwa. Urządzenie można porównać do samochodu wyposażonego w dwa pedały, pedał gazu i hamulec. Wciskasz hamulec stopy rosną, wciskasz gaz – maleją. Jest tylko jedna różnica między tak pobudzaną lub hamowaną gospodarką a samochodem. Samochód reaguje natychmiast, a gospodarka po dwóch, albo trzech kwartałach.
I to jest ten problem – czy RPP użyje odpowiedniego pedału we właściwym czasie. Na razie można odnieść wrażenie, że Rada bardziej się troszczy o podtrzymanie wzrostu gospodarczego niż o utrzymanie wartości pieniądza.
Kiedy inflacja będzie zbyt wysoka, a stopy będą jeszcze wyższe nie będą się martwili posiadacze gotówki – chętnie ją zaniosą do banku lub pożyczą państwu. Gorzej się będą czuli posiadacze kredytów złotowych. Kto im wytłumaczy, dlaczego płacą wysokie raty? Jeśli nie wytrzymają presji i zaczną pozbywać się kupionych w hossie mieszkań może się okazać, że obecny run na nieruchomości to była kolejna bańka inwestycyjna, jakich w historii było dużo.
Robert Lidke