Czy państwo powinno dopłacać do bankomatów w mniejszych miejscowościach?
Robert Lidke: Z ostatnich informacji Narodowego Banku Polskiego dotyczących płatności w I kwartale tego roku wynika, że spada liczba bankomatów w Polsce, i że coraz rzadziej wypłacamy z nich pieniądze. Gotówka w totalnym odwrocie?
Mieczysław Groszek: Nie, ale odpowiedź nie jest jednoznaczna. Z informacji NBP wynika, że faktycznie bankomaty znikają, ale ostatnie dane przedstawione przez Narodowy Bank Polski wskazują, że tempo zanikania bankomatów spada. Były okresy kiedy w porównywalnym okresie znikało rocznie 400 bankomatów, a nie dwieście jak obecnie.
Trzeba też przypomnieć, że w pierwszych miesiącach pandemii Polacy wycofali z sektora bankowego ok. 60 mld złotych. Odbyło się to głównie poprzez bankomaty. Warto jednak pamiętać, że wiele oddziałów bankowych w tym czasie nie pracowało.
Chciałbym zwrócić uwagę na kolejny czynnik, który ma wpływ na to, co się dzieje z bankomatami. Myślę o modelu finansowym, wg którego działa usługa bankomatowa.
Rozliczenia między provaiderami obsługującymi bankomaty a bankami polegają na tym, że my jako konsumenci najczęściej nie płacimy nic za korzystanie z bankomatu. Jednak bank płaci do 1,50 złotego providerowi za każdą naszą wypłatę w „nie swoim” bankomacie.
W sytuacji obecnej kiedy banki szukają wszelkich oszczędności problemem stały się koszty funkcjonowania bankomatów. Stąd banki są zainteresowane, aby wypłat było mniej, ale aby wypłacane kwoty mogły być wyższe.
Z kolei właściciele bankomatów chcą, aby było jak najwięcej wypłat, dlatego wprowadzają zmniejszone limity jednorazowej wypłaty. W tej sytuacji w niektórych sieciach jest ograniczenie jednorazowej wypłaty do 1000 złotych, ale dziennie można wypłacić nawet 5000 złotych tyle, że dzięki pięciu jednorazowym wypłatom.
Jednak dostęp do gotówki jest problemem społecznym. Brak tego dostępu może oznaczać dla wielu osób wykluczenie finansowe. Wiem, że są pomysły, aby na dany obszar przypadał co najmniej jeden bankomat.
Tu się pojawia swoista sprzeczność pomiędzy państwem a sektorem prywatnym. Podobny problem występuje w usługach pocztowych i w transporcie publicznym. Gdyby decydował tylko rynek, to wielu ludzi w Polsce byłoby odciętych od usług pocztowych i od komunikacji kolejowej czy autobusowej.
W przypadku poczty i komunikacji – państwo lub samorządy – do tego typu usług dopłacają, aby obywatele nie byli wykluczeni transportowo czy społecznie. Gminom jest wygodniej np. dopłacać do komunikacji autobusowej niż utrzymywać własną firmę przewozową.
Rodzi się pytanie jak zapewnić dostęp do gotówki? Jak dopłacać do utrzymania bankomatów w rejonach, gdzie posiadanie takich urządzeń nie jest opłacalne dla prywatnego właściciela?
Razem z Pawłem Widawskim napisaliśmy jakiś czas temu artykuł, w którym wskazywaliśmy, że jeżeli w Polsce dojdzie do takiej sytuacji jak w Szwecji, gdzie zaczyna zanikać obrót gotówkowy, to racją strategiczną Państwa Polskiego będzie utrzymanie równowagi pomiędzy gotówką a płatnościami bezgotówkowymi.
Może pojawić się potrzeba dopłacania do utrzymania obrotu gotówkowego. W tym przypadku do nierentownych bankomatów powinien dopłacać bank centralny.
Bez takiej interwencji może się okazać, że bankomaty będą znikać tam, gdzie nie ma trzech tysięcy operacji miesięcznie, taki jest mniej więcej w tej chwili próg utrzymania rentowności bankomatu.
Alternatywnym rozwiązaniem jest dopłacanie do utrzymywania oddziałów bankowych. Ale chyba państwo nie zdecyduje się na dotacje kierowane do banków spółdzielczych, które mają swoje lokalizacje w tych najmniej „ubankomatowionych” rejonach kraju, aby utrzymywały więcej oddziałów, i żeby te oddziały dłużej były czynne.
A usługa cash back, nie może zastąpić w niektórych rejonach bankomatów?
I tu jest dobra wiadomość. Cash back jako forma substytucji dla cashowej funkcji bankomatów ciągle rośnie. Liczba punktów mających tę funkcjonalność wzrosła o 15% i wynosi 252 tys. (12 razy więcej niż bankomatów). Czyli rozwój infrastruktury bezgotówkowej, także dzięki programowi naszej Fundacji, jest również bazą dla suwerenności płatniczej konsumenta.
Jestem wielkim zwolennikiem cash back. Wszystkie oferowane w ramach programu Polski Bezgotówkowej terminale pozwalają na wypłacanie gotówki. Pojawia się jednak pytanie czy sklepy będą miały odpowiednią ilość gotówki, i kto za jej dostarczanie będzie odpowiadał, i płacił za to?
Poza tym limity wypłat w ramach tej usługi są znacznie niższe niż w przypadku wypłat z bankomatów.
Jeśli obrót bezgotówkowy bardzo się rozpowszechni, to w małym sklepie po prostu prawie nie będzie gotówki, co tę usługę postawi pod znakiem zapytania, szczególnie tam, gdzie jest najbardziej potrzebna, w najodleglejszych rejonach Polski o małej gęstości zaludnienia.