Czy należy obawiać się zmian dotyczących wkładu własnego w 2016 roku?
Już tylko 4 miesiące pozostały do wdrożenia kolejnego etapu Rekomendacji S, czyli konieczności wnoszenia jeszcze większego wkładu własnego. Czy jednak zawsze kredytobiorca będzie musiał zaangażować większy niż dzisiaj wkład własny? Można przypuszczać, że w wielu bankach nic się nie zmieni w porównaniu z rokiem bieżącym.
Przyjęta w czerwcu 2013 roku Rekomendacja S Komisji Nadzoru Finansowego zobligowała banki do zaprzestania udzielania kredytów na 100% wartości nieruchomości. Od stycznia 2014 roku udzielony kredyt nie mógł być wyższy niż 95% wartości nieruchomości, co w praktyce oznaczało konieczność zaangażowania 5% wkładu własnego. W roku 2015 wymogi te jeszcze zaostrzono i od kredytobiorców wymagane jest aktualnie 10% wkładu własnego. Warto jednak zwrócić uwagę, na fakt, że nie zawsze wymagane jest tak duże zaangażowania gotówkowe klienta. Rekomendacja mówi, że kwota udzielonego kredytu nie może być wyższa niż 90% wartości nieruchomości. Kilka banków dopuszcza możliwość potraktowania jako wkład własny, dodatkowej nieruchomości, która jest zabezpieczeniem kredytu. W takim przypadku, nawet w sytuacji, gdy kredytobiorca nie angażuje własnej gotówki, kwota udzielonego kredytu często wynosi poniżej 70-80% wartości zabezpieczenia. Jest to jednak rozwiązanie możliwe tylko dla nielicznych, którzy posiadają inną nieruchomość, która może być dodatkowym zabezpieczeniem.
Co czeka nas w 2016 roku?
Zgodnie z zapisami Rekomendacji S, w nadchodzącym roku maksymalna kwota kredytu, jaką bank może udzielić, nie będzie mogła przekroczyć 85% wartości nieruchomości. Regulacje pozostawiają jednak „furtkę”, dzięki której banki będą mogły udzielić kredytu z wskaźnikiem LTV (kwota kredytu do wartości nieruchomości) na poziomie 90%. Będzie to dopuszczalne pod warunkiem zastosowania dodatkowych zabezpieczeń w postaci „blokady środków na rachunku bankowym lub poprzez zastaw na denominowanych w złotych dłużnych papierach wartościowych Skarbu Państwa lub NBP.” Zabezpieczeniem mogą być także środki zgromadzone na rachunkach IKE lub IKZE kredytobiorcy. Rekomendacja S zezwala także na zastosowanie ubezpieczenia brakującej kwoty kredytu. Oznacza to, że kredytobiorca w dalszym ciągu będzie musiał wnieść 10% środków własnych, a brakujące 5% (lub 10% od 2017 roku) będzie można ubezpieczyć.
W tym miejscu warto zwrócić uwagę, że takie rozwiązanie wiele banków stosuje już od lat. Dzisiaj, w większości instytucji standardowe LTV to maksymalnie 80%, a jeśli kredytobiorca chciałby zadłużyć się na wyższym poziomie (maks. 90%), to musi wykupić dodatkowe ubezpieczenie brakującego wkładu własnego. Takie rozwiązania, z maksymalnym LTV do 80%, były stosowane w bankach także w poprzedniej dekadzie boomu kredytowego. Nawet w przypadku kredytów na 110%, konieczne było wykupienie ubezpieczenia nadwyżki kredytu ponad 80% wartości nieruchomości. Co to w praktyce oznacza? Może się okazać, że w roku 2016 wymogi dotyczące wkładu własnego nie zmienią się w porównaniu z rokiem bieżącym. Ciągle będzie konieczne wniesienie 10% środków własnych, a nadwyżkę ponad 80% trzeba będzie ubezpieczyć, tak jak dzisiaj wiele banków tego oczekuje.
Co z popytem na nieruchomości?
Wkład własny, na początku 5%, a teraz 10%, miał całkowicie zahamować popyt na nieruchomości i kredyty mieszkaniowe. Takie były kasandryczne wizje wielu osób po przyjęciu przez KNF Rekomendacji S. Jednak jak pokazują dane sprzedażowe, nie zahamowało to akcji kredytowej. W roku 2014 banki udzieliły ponad 174 tysiące kredytów o łącznej wartości prawie 37 miliardów złotych. Są to wyniki porównywalne z rokiem 2013. Również w I kwartale 2015 roku akcja kredytowa była wyższa, niż w analogicznych okresach lat minionych. Może to oznaczać, że Polacy potrafią oszczędzać i odkładać środki na wkład własny. Konieczność wniesienia wkładu własnego i przymus oszczędzania na ten cel mają też charakter edukacyjny. Pozwala to ocenić swoje możliwości w regularnym, comiesięcznym odkładaniu środków. Jest to konieczne także do późniejszej terminowej spłaty rat. Jeśli w czasie jeszcze przed zaciągnięciem kredytu nie potrafimy odłożyć stałej kwoty, może to oznaczać, że po zaciągnięciu zobowiązania także będziemy mieć problem z terminowym regulowaniem rat.
Michał Krajkowski
Główny Analityk
Notus Doradcy Finansowi