Czy nad Wisłę powraca pogoda dla inwestorów?
Tak niska skłonność rodzimych firm do inwestowania nie sprzyja dalszemu rozwojowi polskiej gospodarki, choćby z uwagi na fakt, iż pod względem produktywności pracy nasz kraj zajmuje jedno z ostatnich miejsc w Unii Europejskiej.
Wiceprezes ZBP przypomniała, iż poziom inwestycji w relacji do polskiego PKB w ub.r. kształtował się na poziomie 17,5%, podczas gdy średnia unijna jest o ok. 5 pkt. proc. wyższa.
– Jeśli nie przyspieszymy inwestycji, to będzie nam trudno gonić Europę – zaznaczyła Agnieszka Wachnicka.
Tymczasem skłonność polskich firm do inwestowania sukcesywnie maleje – w roku 2005 plany w tym zakresie miało co drugie przedsiębiorstwo, obecnie niespełna co trzecie. Ci zaś, którzy inwestują, w większości zamierzają utrzymać nakłady na ten cel na poziomie z roku ubiegłego.
Co gorsza, co drugi przedstawiciel biznesu nie dostrzega potrzeby realizacji przedsięwzięć o charakterze rozwojowym, a kolejnych 19% powstrzymują przed nimi wysokie koszty, zauważyła wiceprezes ZBP.
Inne czynniki ograniczające skłonność do inwestowania to m.in. niestabilna sytuacja makroekonomiczna czy nieprzewidywalne otoczenie regulacyjne.
– W ostatnich ośmiu latach wyraźnie widzieliśmy, że trudno było podejmować długoterminowe decyzje inwestycyjne, bo przedsiębiorcy nie wiedzieli, czy prawo za chwilę nie ulegnie zmianie – nadmieniła Agnieszka Wachnicka, zwracając się do decydentów z apelem o zwiększenie stabilności prawa.
Dotyczy to również przepisów dla sektora bankowego, który w polskich realiach, wobec słabości rynku kapitałowego, odgrywa pierwszoplanową rolę w finansowaniu gospodarki.
Tymczasem polscy przedsiębiorcy coraz rzadziej sięgają po kredyt, finansując swe inwestycje głównie ze środków własnych, a jedynie 1/10 wspierana jest kredytem bankowym. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest fatalna konstrukcja podatku bankowego, który, jak wspomniała Agnieszka Wachnicka, obciąża portfele kredytowe, tym samym skłaniając banki raczej do zakupu obligacji aniżeli udzielania finansowania sferze realnej gospodarki.
– Mamy jeden z najniższych w Unii Europejskiej udziałów jeśli chodzi o kredyty dla przedsiębiorców i niestety prognozujemy, że on się będzie dalej zmniejszał – stwierdziła wiceprezes ZBP. I dodała, że pod tym względem cofnęliśmy się o dwie dekady, a to wcale nie koniec fatalnego trendu.
System edukacji musi być silniej powiązany z gospodarką
Z drugiej strony Polska dysponuje całkiem pokaźnym potencjałem dla wdrażania innowacji. To przede wszystkim kapitał ludzki – według danych, przytoczonych przez Jacka Tomczaka, wiceministra rozwoju i technologii, dysponujemy niemal półmilionową rzeszą wysoko wykwalifikowanych specjalistów zatrudnionych w innowacyjnych branżach.
To właśnie z tej przyczyny Polska stała się zapleczem dla globalnych korporacji IT, takich jak Google, IBM, Amazon czy Intel, a także międzynarodowych grup finansowych, które inwestują w Polsce, realizując ambitne projekty badawczo-rozwojowe.
– W kategorii usług dla biznesu jesteśmy w czołówce zarówno w Unii Europejskiej, jak i na świecie – dodał Jacek Tomczak.
Znacznie gorzej przedstawia się przyswajanie innowacyjnych rozwiązań przez podmioty z polskim kapitałem. Dzieje się tak mimo sporej liczby instrumentów stymulujących inwestycje rozwojowe, poczynając od ulgi B+R i IPBox, aż po programy inwestycji strategicznych.
Te ostatnie, jak wskazał wiceszef resortu rozwoju i technologii, stanowią wsparcie głównie dla kapitału z obcych krajów.
– Kwestią otwartą jest, jak pobudzić nasze firmy do większych inwestycji, zwłaszcza w obliczu wyzwań, jakim zostały poddane w ostatnich latach – powiedział wiceminister rozwoju i technologii.
Poważnym wyzwaniem jest też system edukacji ukierunkowany na kształcenie ogólne, bez powiązania z potrzebami rynku.
– Generalnie cały system edukacji należałoby przesunąć w kierunku bardziej innowacyjnym, silniej związać go z firmami, w których młodzi ludzie praktykowaliby, uczyli się na etapie szkół średnich i zawodowych w realnym środowisku pracy i budowali tam kompetencje – stwierdził Jacek Tomczak.
I dodał, iż tak właśnie się dzieje w rozwiniętych gospodarkach, jak choćby austriackiej, niemieckiej czy szwajcarskiej, gdzie izby gospodarcze bywają wręcz organami założycielskimi szkół zawodowych.
Polskie firmy rosną u boku globalnych gigantów
Czynnikiem w istotny sposób zmniejszającym skłonność przedsiębiorców do inwestowania na polskim rynku jest też rozbieżność pomiędzy wzrostem płac a wzrostem produktywności.
Marcin Fabianowicz, dyrektor zarządzający Departamentem Inwestycji Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu podkreślił, iż sama dynamika wynagrodzeń nie zniechęca inwestorów, z problemem mamy do czynienia, kiedy nie przekłada się ona na produktywność, a w konsekwencji na zarobki firm.
Zwrócił on uwagę na potrzebę zmiany paradygmatu w zakresie wspierania inwestycji, gdyż obecny wywodzi się jeszcze z czasów, kiedy celem strategicznym było zbicie dwudziestoprocentowego bezrobocia. Obecnie pomoc publiczna dla każdego podmiotu, który zamierza generować etaty, jest bezcelowa.
– Powinniśmy się skupić na inwestycjach, które tą produktywność podniosą, są bardziej zautomatyzowane. I to staramy się robić – zaznaczył Marcin Fabianowicz. Dodał też, iż nie jest to zadanie łatwe, także z uwagi na specyfikę edukacji na poziomie wyższym, która nierzadko rozmija się z realnymi potrzebami rynku.
– Żeby produktywność nam rosła, potrzebujemy inwestycji, które ściągają nowoczesne technologie – powiedział przedstawiciel PAIH.
Zauważył, iż w otoczeniu globalnych liderów cyfryzacji rozwijają się również polskie innowacyjne przedsiębiorstwa.
Należy wszak pamiętać, iż polski biznes jest stosunkowo młody, a niektóre firmy wciąż jeszcze prowadzą osoby, które tworzyły je u progu transformacji. Bardzo często u takich przedsiębiorców nie widać woli dalszej ekspansji, a funkcjonowanie firmy postrzegane jest w kategoriach zapewnienia godziwego egzystowania jej właścicielowi, podkreślił Marcin Fabianowicz.
W tym kontekście konieczne wydaje się zarówno promowanie przykładów rozwoju polskich firm, jak i wspieranie ich eksportu technologicznego.
Sześć miesięcy vacatio legis jako reguła
– Obserwuję polski rynek przez 30 lat, mam refleksję, że on się rozwija trochę obok państwa, a nie z państwem – zaznaczył Maciej Żukowski, dyrektor Departamentu Rozwoju i Inwestycji w resorcie rozwoju i technologii.
Jego zdaniem, w polskiej polityce brakuje holistycznego spojrzenia na inwestora, a konsekwencje takiego podejścia są coraz bardziej niepokojące.
– Zaczynamy się znajdować w pułapce średniego rozwoju, i trzeba zastanowić się nad przebudowaniem systemu wspomagania państwa w stosunku do inwestorów i zachęcania ich do najbardziej innowacyjnych inwestycji, bo wspomaganie wszystkich za każdą cenę wydaje się wyrzuceniem publicznego grosza – zadeklarował Maciej Żukowski.
Jego zdaniem, korzystnym czynnikiem dla przyciągnięcia innowacyjnych firm mogą być działania OECD w zakresie globalnego podatku minimalnego, w efekcie nasz kraj może zaproponować firmom z rozwojowych segmentów rynku korzystne warunki.
Jacek Tomczak przypomniał, iż w najbliższym czasie możemy się spodziewać napływu środków unijnych, w tym z Krajowego Planu Odbudowy, co powinno przełożyć się na wzrost realizowanych, innowacyjnych przedsięwzięć.
– To wielka zasługa polskiego rządu, że potrafiliśmy w tak krótkim czasie odbudować wiarygodność w Unii Europejskiej – stwierdził przedstawiciel rządu.
Dodał przy tym, iż mamy do czynienia nie tylko z przywróceniem praworządności, ale również stabilizacją sytuacji prawno-regulacyjnej dla firm. Stąd liczne inicjatywy rządowe, poczynając od wprowadzenia sześciomiesięcznego vacatio legis jako zasady, poprzez regułę one in one out, polegającą na tym, że wejściu każdego nowego obowiązku dla przedsiębiorców towarzyszyć będzie wykreślenie jednego z dotychczasowych, aż po wdrożenie w praktyce obowiązku przeprowadzania oceny skutków regulacji ex post każdego aktu prawnego mającego przełożenie na funkcjonowanie gospodarki.
Do tego dochodzą projekty reform istotnych dla poszczególnych sektorów, jak choćby wprowadzenie elektronicznego weksla czy pełna cyfryzacja w branży leasingowej oraz certyfikacja zamówień publicznych skutkująca ograniczeniem biurokracji.
Skala wyzwań towarzyszących transformacji energetycznej
Wiele emocji w ostatnim czasie budzi kwestia wdrażania nowych regulacji unijnych w zakresie efektywności energetycznej, w tym w szczególności dyrektywy w sprawie charakterystyki energetycznej budynków.
Do kwestii tej odniosła się Aleksandra Robaszkiewicz, dyrektor ds. komunikacji w Lidl Polska. To jedna z tych międzynarodowych grup, przy których rozwijają się polskie przedsiębiorstwa.
– Mamy 840 polskich dostawców, 301 z nich w ub.r. eksportowało na 27 różnych rynków – podkreśliła przedstawicielka Lidla.
Stwierdziła, iż Lidl dysponuje siecią 900 sklepów i 13 centrów dystrybucji i samo dostosowanie tego zasobu do wymogów płynących z dyrektywy oznaczać będzie konieczność poniesienia ogromnych nakładów na modernizację użytkowanych budynków.
W przypadku Lidla, który już od 2014 r. w nowo uruchamianych punktach stosuje jako standard pompy ciepła, inwestycje związane z modernizacją źródeł ciepła będą konieczne w kilkuset sklepach, zaznaczył Paweł Durnowski, kierownik Działu Budowy Sklepów Lidl Polska.
W ramach strategii zrównoważonego rozwoju Lidl zaangażował się w wiele projektów zbieżnych z zakresem dyrektywy, takich jak odnawialne źródła energii, fotowoltaika, stacje ładowania samochodów elektrycznych montowane przy sklepach i centrach dystrybucyjnych.
– Popieramy ekologiczne rozwiązania w budownictwie, które przekładają się na ochronę klimatu.
Mamy spory know-how i dzięki temu widzimy skalę wyzwań, które ze sobą może nieść wprowadzenie tej dyrektywy – zauważył Paweł Durnowski.
Zaapelował do rządu, by rozwiązania wprowadzane na poziomie krajowym były akceptowalne dla środowiska biznesowego, deklarując zarazem gotowość współdziałania celem wypracowania odpowiednich mechanizmów.
Aleksandra Robaszkiewicz podkreśliła, iż nie chodzi tylko o samą sieć, ale i dostawców, którzy w większości są niedużymi firmami z kapitałem polskim i mogą mieć większe problemy ze spełnieniem restrykcyjnych wymogów.
Odpowiadając na te postulaty, Jacek Tomczak zauważył, iż wszelkie inicjatywy regulacyjne podejmowane przez rząd są odpowiedzią na postulaty polskich firm i ich izb gospodarczych, co oznacza zmianę podejście wobec praktyki stosowanej w minionej kadencji. Dotyczy to również prac nad wdrożeniem dyrektywy budynkowej.
– Postaramy się, żeby ta implementacja była właściwie skonstruowana, dobrze przemyślana i na pewno będziemy to z państwem konsultować – dodał wiceszef resortu rozwoju i technologii.
Jaki powinien być okres przejściowy?
Poważnym problemem dla przedsiębiorstw jest zbyt krótki czas na wdrażanie nowych regulacji, z czym nierzadko wiąże się konieczność modernizacji linii produkcyjnych.
Tak jest w przypadku producenta wyrobów tytoniowych JTI Polska, który od 17 lat inwestuje w nowoczesne zakłady produkcyjne w Polsce.
– Rozmiary inwestycji JTI w Polsce przekroczyły już 1,3 mld USD – powiedział Adrian Jabłoński, dyrektor ds. korporacyjnych i komunikacji JTI Polska.
Sama tylko wybudowana w ostatnim czasie fabryka nowatorskich wyrobów tytoniowych kosztowała blisko 200 mln USD.
Tym, co producentom spędza sen z powiek, jest przygotowany przez resort zdrowia projekt ustawy zakazującej stosowanie tzw. aromatów charakterystycznych, w którym przewidziano jedynie trzymiesięczne vacatio legis.
Jak wskazywał przedstawiciel JTI, tylko prezes Biura ds. Substancji Chemicznych ma pół roku na zatwierdzenie nowych wyrobów, które będą spełniały wymagania ustawowe, do tego dochodzi zaplanowanie produkcji, dystrybucja wyrobów w całej Polsce i wreszcie wyprzedaż produktów, które już są na rynku.
– Będziemy apelować, żeby te przepisy weszły w jakimś racjonalnym okresie, bo przygotowanie się do nowych przepisów w trzy miesiące jest niemożliwe – dodał Adrian Jabłoński.
Odnosząc się do tej kwestii, Jacek Tomczak podkreślił, iż rząd zamierza uznawać sześciomiesięczne vacatio legis, zatem prace nad nowymi regulacjami będą prowadzone tak, by nie uderzyć w żadną branżę.
Ma to znaczenie również i dlatego, iż sektor tytoniowy daje zatrudnienie również polskim rolnikom – nasz kraj jest wszak w ścisłym gronie liderów, jeśli chodzi o przetwarzanie liści tytoniu.
Na wyzwania, związane z nadmiernym formalizmem zwracał też uwagę Marcin Moczyróg, General Manager Uber CEE. Podkreślił, iż to Polska jest siedzibą firmy Uber dla całego regionu, w Krakowie powstało centrum usług biznesowych spółki.
Ambicją firmy i jej reprezentanta jest tworzenie w Polsce oprogramowania. Rzecz w tym, że regulacje wybitnie nie sprzyjają rozwojowi biznesu, w przeciwieństwie do innych państw regionu.
– Najpierw polski rynek był zupełnie niedoregulowany, co nie jest oczywiście dobrym stanem, jednak przeregulowanie też niczemu nie służy – ocenił Marcin Moczyróg. Dodał też, iż w obecnej sytuacji aż 70% załogi zaangażowane jest w czynienie zadość nowym wymogom regulacyjnym, a tylko 30% troszczy się o wzrost innowacyjności.
Najświeższym przykładem, na który zwrócił uwagę reprezentant firmy Uber, są regulacje zobowiązujące kierowców przewozu osób do posiadania prawa jazdy wydanego w Polsce.
Według przedstawicieli branży, obowiązek ten uniemożliwia obcokrajowcom pracę w charakterze kierowcy nawet przez ponad pół roku, tyle wszak trwać będzie cała procedura, która na dodatek ma charakter czysto administracyjny – dodatkowe obowiązki w tym zakresie nie przewidują wszak żadnego kontrolowania już posiadanych kwalifikacji czy uzyskania nowych.
Przedstawiciel firmy narzekał też na krótki czas adaptacji do nowych wymogów – regulacje weszły w życie 17 czerwca br. Jacek Tomczak zwrócił się do przedstawicieli firmy z prośbą o skontaktowanie się z resortem i przedstawienie problemu, co powinno ułatwić szukanie rozwiązania.
Czas kreować narodowych czempionów
Badania, jakie przeprowadził ING Bank Śląski, wskazują, iż jedną z głównych barier dla wzrostu krajowych inwestycji są niestabilne regulacje w ostatnich latach – podkreślał Rafał Benecki, główny ekonomista ING w Polsce.
Jest wiele przykładów praktycznych pokazujących, jak szeroko pojęte instytucje wpływają na skłonność firm do inwestowania. Chodzi o budowanie zaufania do własnego państwa, chociażby przez proste i przewidywalne podatki. Jednym z czynników, który ma istotny wpływ na rozwój gospodarczy, jest egzekwowalność umów blisko powiązana z jakością sądownictwa.
Rafał Benecki zaznaczył, iż bez tego nie ma mowy o budowie bardziej złożonych łańcuchów dostaw oraz pogłębiania specjalizacji firm, które są tak charakterystyczne dla krajów wysoko rozwiniętych.
Barierą dla inwestycji są także koszty i dostępność pracy. Dlatego problemem jest też brak strategii emigracyjnej uwzględniającej potrzeby i oczekiwania rodzimego rynku pracy.
Z tym wiąże się inny problem, a mianowicie brak przemyślanej polityki mieszkaniowej. Jak zaznaczył główny ekonomista ING, wzrost cen na rynku nieruchomości stymulują programy wsparcia mieszkalnictwa skoncentrowane na stronie popytowej rynku.
Odnosząc się do wspierania innowacji, zasugerował, by oprzeć się na doświadczeniach takich krajów, jak np. Szwecja. Zbudowała ona paru narodowych czempionów, którzy są motorem innowacji.
Również i Maciej Żukowski podkreślał potrzebę wybrania kilku branż, które powinny stać się naszymi rodzimymi specjalnościami.
Jacek Tomczak ponownie przypomniał czynniki, które w ostatnim czasie wpływały na zniechęcenie przedsiębiorców do inwestowania. To oczywiście zawirowania okresu pandemii, inflacja spowodowana wojną za naszą wschodnią granicą, ale i nieodpowiedzialną polityką gospodarczą poprzedniej ekipy, w tym Polskiego Ładu, który przyniósł systemowe podwyższenie obciążeń dla polskich przedsiębiorców, w tym słynne już nieodliczalne składki zdrowotne.
– Żeby wyjść z tej sytuacji, trzeba zracjonalizować wzrost płacy minimalnej, wrócić do odliczania składek zdrowotnych i zlikwidować negatywne skutki Polskiego Ładu, który uderzył w polskie firmy – stwierdził wiceszef resortu rozwoju i technologii.
Zapewnił również, że sytuacja na Wschodzie otwiera nowe możliwości w zakresie budowy przemysłu obronnego, który ma charakter wysokotechnologiczny, ale nie da się go stworzyć bez pomocy ze strony państwa.
Odnosząc się do polityki mieszkaniowej, Jacek Tomczak powiedział, iż rząd będzie stawiać na łatwiejszy dostęp do gruntów, budownictwo społeczne oraz REIT-y.