„Cuda” na funcie. Pewna podwyżka stóp w USA?

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

Nocna "fleszowa katastrofa" na funcie przypomina podobne epizody na rynku walutowym w przeszłości. Jest rezultatem rosnącego udziału handlu za pomocą robotów oraz przejściowo obniżonej płynności. Potencjalne konsekwencje mogą być jednak duże. Czy znów któryś z brokerów FX będzie potrzebował pomocy państwa?

W centrum uwagi dane z rynku pracy w USA. W naszej ocenie bez względu na wynik kreacji nowych etatów we wrześniu, przed końcem roku dojdzie do podwyżki stóp procentowych Fed. To niemal w pełni zdyskontowany scenariusz, stąd pole do dalszego umocnienienia dolara jest bardzo ograniczone.

Publikacja danych z rynku pracy w USA to tradycyjnie jeden z najbardziej wyczekiwanych momentów na rynkach finansowych w miesiącu. Daje w założeniu inwestorów najlepszy obraz aktywności w największej gospodarce świata. W sytuacji wyczekiwania na decyzję banku centralnego w kwestii stóp procentowych, powinna ona nabierać szczególnego znaczenia. Jednak w obecnej sytuacji, tj. na niewiele ponad 4 tygodnie przed wyborami prezydenckimi oraz w momencie, gdy większość innych wskaźników współbieżnych, bądź wyprzedzających koniunkturę pokazało wyraźne odbicie aktywności pod koniec III kw. oraz dobre perspektywy na ostatnie trzy miesiące roku, nie przypisywalibyśmy dzisiejszym danym aż tak istotnego znaczenia. W naszej ocenie bez względu na wynik ilości nowych miejsce pracy (najważniejsza część publikacji), perspektywy polityki pieniężnej Fed nie zmienią się. Rynek nadal będzie w dużym stopniu wyceniał podwyżkę stóp procentowych o 25 pkt bazowych 14 grudnia. Ujawnione wcześniej wskaźniki rynku pracy w ubiegłym miesiącu (m.in. subindeks ISM, wnioskujący o zasiłki dla bezrobotnych, oferty zatrudnienia, itp.) sugerują pogłębienie się rynku pracownika w USA i coraz większe problemy firm ze znalezieniem odpowiednich kandydatów. To stwarza presję na wzrost wynagrodzeń, której ujawnienia spodziewamy się w dzisiejszych danych Departamentu Pracy. To obecnie jeden z najbardziej obserwowanych wskaźników amerykańskiej gospodarki. Daje wgląd w przyszłe zachowanie inflacji, a tę właśnie stara się kontrolować bank centralny podejmując decyzję w polityce monetarnej. Wzrost dynamiki wynagrodzeń powyżej 2,5 proc. w ujęciu rok do roku potwierdzi tendencję narastania presji inflacyjnej, a co za tym idzie zwiększy siłę argumentów zwolenników podniesienia stóp procentowych w gronie Fed.

Wydaje się jednak, że taką decyzję rynek w pełni uwzględnia dziś w cenach. Prawdopodobieństwo ruchu stóp w górę o 0,25 pkt proc. wynosi obecnie 63 proc., przy czym wielkość rzędu 3/2-3/4 oznacza niemal pełne zdyskontowanie. Stąd choć lepszy od prognoz raport może przejściowo jeszcze umocnić dolara (wczoraj odczuwalnie zyskał wobec większości walut G7, w szczególności do poddanego presji funta), nie spodziewamy się, by była to trwała tendencja. Z dużą dozą pewności amerykańska waluta osłabi się, jeśli raporty pokażą słabsze, niż konsensus ekonomistów rezultaty.

Z opublikowanego wczoraj sprawozdania z posiedzenia Europejskiego Banku Centralnego (EBC) wynika, czytając między wierszami, że Rada Prezesów nie widzi przeszkód, by wydłużyć, opiewający na 80 mld EUR miesięcznie, program skupu obligacji (QE) poza marzec 2017 r. To jedyna decyzja, jakiej w najbliższym czasie spodziewamy się ze strony EBC, jeśli chodzi o łagodzenie polityki pieniężnej. W dokumencie bank kładzie duży nacisk na podkreślenie „chęci, możliwości oraz gotowości do działania” w celu osiągnięcia celu inflacyjnego. Na wrześniowym posiedzeniu po raz pierwszy pojawiła się dyskusja o tym, o czym rynek spekuluje od dawna, iż EBC może zostać skonfrontowany z problemem niedoboru obligacji, które zgodnie z przepisami, mogą podlegać skupowi. Główny ekonomista banku P. Cœuré wypowiadając się przed Radą Prezesów zauważył, że pojawia się „niedobór niektórych obligacji”, jednak ogólne wskaźniki płynności rynku nie wskazują, by w najbliższym czasie doszło do nieosiągnięcia założonych miesięcznych kwot skupu. W kwestii inflacji, członkowie EBC zgodzili się, że nadal nie widać wyraźniejszego trendu umacniania się dynamiki cen w ujęciu bazowym. Wskaźniki rynkowe kształtowania się inflacji w ciągu najbliższych pięciu lat spadły do 1,3 proc. Niewielką rolę przypisano w dokumencie sprawie referendum dot. Brexitu. Ograniczono się do stwierdzenia, że krótkoterminowe reakcja rynku była bardziej stonowana, niż się obawiano. Utrzymuje się natomiast niepewność co do długoterminowego wpływu decyzji Brytyjczyków na europejską gospodarkę i rynki.

Damian Rosiński,
Dom Maklerski AFS