Commerzbank pozywa EY, ciąg dalszy afery Wirecard
Skandal z Wirecardem wstrząsnął niemieckim, i nie tylko niemieckim, światem finansowym latem 2020 roku, gdy wyszło na jaw, że ten robiący oszałamiającą karierę usługodawca płatniczy, z filiami m.in. na Bliskim Wschodzie, po prostu fałszował bilanse i ostatecznie zdefraudował 1,9 mld euro.
Gdy wybuchła afera, przedstawiciel Wirecardu w Dubaju, Oliver Bellenhaus, sam zgłosił się na policję i złożył wyczerpujące zeznania, opowiadając o sposobach wprowadzania audytorów w błąd.
Dzięki temu zyskał status świadka koronnego, ale Sąd Krajowy w Monachium, przed którym w grudniu 2022 roku rozpoczął się proces, nie przychylił się do wniosku obrony, by Bellenhaus odpowiadał z wolnej stopy.
Od dwóch i pół roku Bellenhaus przebywa więc w więzieniu, a wraz z nim główny oskarżony, były szef Wirecardu, Markus Braun i trzeci oskarżony menedżer, Stephan von Erffa. Prokuratura w Monachium zarzuca im oszustwa na szeroką skalę, w tym zawyżanie bilansów i obrotów za pomocą fikcyjnych przychodów od partnerów biznesowych.
Wszystko to służyło ukryciu strat, wprowadzaniu partnerów w błąd, by ledwo zipiącej firmie dalej udzielali kredytów, a także miało wzmacniać akcje Wirecardu, który dzięki dobrej reputacji wcześniej trafił na indeks giełdowy DAX.
Audytor też dał się oszukać
Świadek koronny Bellenhaus opowiedział, jak to kierownictwo firmy celowo i świadomie fałszowało papiery, by przed kontrolerami z EY ukryć prawdziwy stan finansów. Właśnie dlatego Commerzbank skierował swe roszczenie regresowe do EY, która od lat kontrolowała i certyfikowała księgi Wirecardu.
Powodem regresu wobec EY jest i to, że masa upadłościowa Wirecardu dalece nie pokrywa strat partnerów biznesowych, nie tylko Commerzbanku, więc ci szukają zadośćuczynienia przez audytora, który uwiarygodniał funkcjonowanie przestępczego fintechu. Nie zmienia tego fakt, że i sam audytor padł ofiarą oszustwa wirecardowców.
Przestępcza działalność Wirecardu już dziś jest uznawana za jedną z największych afer finansowych w Niemczech.