Co piąty chętny nie dostanie kredytu w 2012 roku
Około 40 tys. osób, czyli niemal co piąty klient, może mieć w przyszłym roku ograniczony dostęp do kredytów mieszkaniowych z powodu wchodzącej w życie w przyszłym roku Rekomendacji S - szacują bankowcy. Pocieszają jednocześnie, że na nowe wymagania znajdą się sposoby.
Z sondy przeprowadzonej przez Open Finance głównie wśród dużych banków wynika, że wchodzące w życie z końcem tego roku nowe przepisy znowelizowanej Rekomendacji S utrudnią dostęp do kredytów hipotecznych grupie około 15-20 proc. klientów. Biorąc pod uwagę, że rocznie udzielanych jest około 220-230 tys. kredytów, klientów w kłopocie może być nawet grubo ponad 40 tys. Spośród dużych graczy nieco mniej pesymistyczne prognozy ma jedynie Pekao.
Zgodnie z zaleceniami Komisji Nadzoru Finansowego, zawartymi w znowelizowanej Rekomendacji S, banki od przyszłego roku zmuszone są liczyć zdolność kredytową klientów maksymalnie dla okresu 25 lat, nawet gdyby kredyt zaciągany był na dłużej. Krótszy okres spłaty to automatycznie wyższa rata, a ta (łącznie z innymi kredytowymi obciążeniami) nie może przekraczać połowy dochodów, jeśli wynagrodzenie klienta nie jest wyższe niż średnia krajowa, albo 65 proc., jeśli dochody tę średnią przekraczają. Jak wynika z naszych szacunków, taka zmiana spowoduje zmniejszenie maksymalnej zdolności kredytowej o ok. 7 proc. Osoba, która dziś maksymalnie może otrzymać 300 tys. zł na 30 lat w styczniu pożyczy najwyżej 279 tys. zł.
Dużo gorzej sytuacja wygląda w przypadku kredytów walutowych. Rekomendacja S nakazuje, aby rata takiego kredytu nie przekraczała 42 proc. wartości dochodów, bez względu na wysokość zarobków. Dla osób zarabiających powyżej przeciętnej, w połączeniu z 25-letnim okresem spłaty, oznacza to ścięcie możliwej do uzyskania kwoty o około 40 proc. I np. z obecnie dostępnego kredytu na 500 tys. zł zostanie opcja na pożyczenie najwyżej 300 tys. zł.
Ograniczenie wynikające z Rekomendacji S nie oznacza, że zainteresowani pożyczeniem pieniędzy na mieszkanie wyjdą z banku z niczym. Po prostu będą zmuszeni zmniejszyć wnioskowaną kwotę kredytu. Ale co w sytuacji, gdy nowa propozycja nie wystarczy na zakup mieszkania, a w kieszeni nie ma już kart kredytowych i zlikwidowany został limit w koncie?
Oto sposoby sugerowane przez przedstawicieli banków.
- Dołączyć rodzinę do kredytu. Zakładamy, że część klientów dołączy do kredytu współkredytobiorcę, dzięki czemu mimo nowych zasad oceny zdolności kredytowej, otrzymają satysfakcjonujący kredyt – mówi Agnieszka Nachyła, dyrektor departamentu marketingu bankowości hipotecznej w Kredyt Banku.
- Oszczędzać na wkład własny. Z pewnością znacznie wzrośnie też rola wkładu własnego przy zakupie nieruchomości – twierdzą zgodnie bankowcy. Z jednej strony klient będzie wówczas zabiegał o mniejszą sumę kredytu, a także otrzyma ją na lepszych warunkach niż w sytuacji, gdy kredyt pokrywa całą wartość mieszkania. A korzystniejsze warunki to możliwość pożyczenia większej kwoty.
- Negocjować z deweloperem. Malejąca zdolność kredytowa z pewnością będzie argumentem w negocjacjach ze sprzedającymi nieruchomości. Niewykluczone, że koniec końców spadek cen mieszkań wyrówna spadek zdolności kredytowej – mówi Radosław Siubczyński, odpowiedzialny za produkty hipoteczne w Raiffeisen Banku.
Zaostrzy się konkurencja o klientów na kredyty złotowe
Wygląda na to, że Rekomendacja S będzie też miała inne konsekwencje, niż tylko ścięcie wnioskowanych kwot i jeszcze bardziej zaostrzy rywalizację banków na rynku kredytów złotowych. Instytucje skoncentrowane na kredytach walutowych, które Rekomendacja S dotknie dużo mocniej niż kredyty złotowe, będą chciały sobie pożyczkami złotowymi zrekompensować spadek sprzedaży.
Halina Kochalska, Open Finance