Ponad 3,5 proc. realnego zysku na lokacie
Zakończone w maju dwunastomiesięczne lokaty przyniosły średnio 3,54 proc. realnego zysku. Powtórzenie tego wyniku dla aktualnie zakładanych lokat wymagałoby głębokiej deflacji.
Zakończone w maju dwunastomiesięczne lokaty przyniosły średnio 3,54 proc. realnego zysku. Powtórzenie tego wyniku dla aktualnie zakładanych lokat wymagałoby głębokiej deflacji.
Weekend na rynku walutowym od USA po Azję i Europę upłynął spokojnie. W rezultacie kurs EUR/USD w poniedziałek od rana oscyluje w okolicach 1,33. Przed spadkiem poniżej tego wsparcia wybroniła euro piątkowa publikacja słabszego od oczekiwań czerwcowego wskaźnika nastrojów w USA. Według wstępnych danych indeks
Uniwersytetu Michigan obniżył się w bieżącym miesiącu do 82,7 pkt z 84,5 pkt miesiąc wcześniej. W Azji para USD/JPY odbiła się od wsparcia na 93,9 i dzisiaj od rana zmaga się z poziomem 95,0.
Ruch przygotowujący rynek finansowy na posiedzenie FOMC w środę, skonsumował niemal połowę osłabienia polskiego długu, które obserwowaliśmy od majowych dołków do końca pierwszej dekady czerwca. DS1023, który jeszcze w środę testował poziom, 4,04% skończył piątkową sesję poniżej 3,70%. Jest to efekt zmiany oczekiwań
dotyczących polityki Fed w najbliższych tygodniach a nawet miesiącach. Skrajny ruch czyszczący globalny rynek obligacji (choć nie tylko) z wpływu taniego pieniądza spotkał się z ideą racjonalizującą oczekiwania dotyczące tzw.taperingu (ograniczenia) polityki poluzowania ilościowego (QE) przez Rezerwę Federalną. Doprowadziło to również do przybliżenia EUR/PLN do strefy 4,20 (choć atak piątkowy nie został zakończony sukcesem) wpisując się w scenariusz umocnienia również na krótszym końcu polskich krzywych.
Nowy trend wzrostowy zapoczątkowany na jenie japońskim w połowie maja znacznie przyspieszył i w mojej ocenie widać wręcz symptomy paniki, po tym jak kurs przełamał psychologiczną barierę 100 jenów za dolara. Z kolei Nikkei 225 nie oparł się kolejnej fali wyprzedaży po tym, jak Bank Japonii nie zmienił nastawienia w swojej ultraluźnej polityce monetarnej, pozostawiając skup obligacji na tym samym poziomie oraz utrzymując cel inflacji na poziomie 2%.
Koniunktura na giełdach państw rozwijających się pozostaje słaba od co najmniej kilkunastu miesięcy. Wciąż nie widać, by sytuacja miała ulec poprawie. W ostatnim czasie pogłębia się rozdźwięk między nimi, a giełdami państw najbardziej rozwiniętych.
Przewalutowanie kredytu w euro może się opłacać tylko w nielicznych przypadkach. Dla większości kredytobiorców będzie oznaczało wzrost miesięcznej raty nawet o jedną czwartą.
Podsumowanie tygodnia najlepiej zamknąć w jednym słowie: „zmienność”. To co wywołuje rynkową zmienność, to niepewność dotycząca perspektyw polityki ilościowej głównych banków centralnych. Intensyfikacja tych obaw pchnęła wzwyż rentowności tak na rynkach bazowych jak i w grupie krajów rozwijających się, w tym w Polsce.
Bez wątpienia „bohaterem” tego tygodnia na rynku walutowym okazał się japoński jen. Po wtorkowym posiedzeniu Banku Japonii (BoJ), kiedy to wbrew oczekiwaniom rynkowym nie zapadły żadne dodatkowe działania w zakresie luzowania ilościowego, na parach jenowych pojawiła się silna wyprzedaż walut zagranicznych.
Wprowadzenie ceł na chińskie panele fotowoltaiczne wyszły na dobre amerykańskiemu producentowi First Solar. Jak rozwijająca się wojna celna wpłynie na spółki z branży działające w Europie?
Zdaniem specjalistów z Prezydium Rady Bankowości Elektronicznej Związku Banków Polskich, dynamika rozwoju bankowości elektronicznej w Polsce stanowi fenomen w skali europejskiej. Opierając się na dostępnych danych statystycznych, można z łatwością wykazać, że w ostatniej dekadzie zaszły poważne zmiany w dzielącym nas dystansie do innych państw członkowskich Unii Europejskiej. Co więcej, w relacji z wieloma krajami jesteśmy w tej dziedzinie liderem. Jaka jest tego geneza? Czy jest to wynik synergii rozwoju sektora telekomunikacyjnego i usług bankowych? Jedno jest pewne – dzięki temu mamy w Polsce bardzo dobry klimat do dalszego rozwoju innowacyjnych inwestycji teleinformatycznych. Trzeba przy tym też pamiętać, że bez udziału Klientów bankowości elektronicznej by tego nie było.
Wszyscy wyczekiwaliśmy publikacji dotyczącej dynamiki wzrostu cen w maju. A ta nie zawiodła. Swoim spadkiem nie tylko pokonała konsensus rynkowych (0,7%r/r), ale i osiągnęła poziom najniższy od 6 lat, kojąc tym samym zszargane nerwy ostatnią przeceną. GUS podał, że w maju inflacja CPI w ujęciu r/r obniżyła się do 0,5% (z 0,8% w kwietniu), notując jednocześnie -0,1% w skali miesiąca.
Czwartek na rynku głównej pary walutowej można określi jako kolejny, pozbawiony większych emocji dzień. Od początku tygodnia wspólna waluta systematycznie przełamuje kolejne poziomy oporu, jednak bez widocznych gwałtownych zmian.
Inflacja w maju wyniosła 0,5 proc. rok do roku i -0,1 proc. miesiąc do miesiąca, czyli lekko poniżej mojej prognozy na poziomie odpowiednio 0,6 i 0 proc. (która i tak była poniżej konsensusu). Głównym powodem spadku inflacji w stosunku do kwietnia (kiedy wyniosła 0,8 proc. rdr i 0,4 proc. mdm) były obniżki cen paliw oraz walka cenowa na rynku telekomunikacyjnym.
Już tylko 3 tygodnie mają banki na wykonanie analizy luk w swoich systemach IT i przedstawienie do KNF harmonogramu działań naprawczych w związku z Rekomendacją D. Niestety wiele małych i średniej wielkości instytucji finansowych dopiero zaczyna prace w tym zakresie, popełniając błędy i ryzykując odrzuceniem harmonogramów przez KNF.
Niskie stopy procentowe, to nie tylko atrakcyjne kredyty mieszkaniowe, ale również wyjątkowo korzystne pożyczki hipoteczne, pozwalające pod zastaw mieszkania pozyskać pieniądze na dowolny cel. Na koniec 2012 r. tylko na konsumpcję Polacy wyciągnęli z nieruchomości ponad 18 mld zł.
Na polskim rynku stopy doszło do odreagowania. Szanse na spadki wzdłuż krzywych widoczne były już na otwarciu wczorajszej sesji, a wynikały m.in. z uspokojenia nastrojów na bazowych rynkach jak i naturalnego odreagowania po bardzo dużym ruchu. Pozytywny impuls dla wyceny polskich obligacji nadszedł również z porannego umocnienia PLN. Po zetknięciu się z psychologiczną „czwórką” jeszcze w trakcie wczorajszej sesji, benchmark 10Y DS1023 ruszył w stronę poziomu 3,90% (wczorajsze minimum; zamknięcie nastąpiło nieco powyżej tego poziomu). Spadkom nie oparł się także środek i krótki koniec krzywej. PS0718 zamykała dzień na poziomie 3,43%, podczas gdy OK0715 odrobiła również ponad 10pb osiągając poziom 2,77%.
Środową sesję na rynku głównej pary walutowej rozpoczęliśmy w okolicach poziomu 1,33 USD za euro. Opublikowane przed południem dane na temat produkcji przemysłowej w strefie euro istotnie nie zmieniły obrazu rynku, choć ich wydźwięk pozytywnie zaskoczył i dobrze wróży kondycji gospodarczej wspólnoty. Eurostat podał,
że w kwietniu dynamika wzrostu produkcji wyniosła +0,4% m/m i -0,6% r/r wobec oczekiwań analityków na poziomie -0,2% m/m i -1,2% r/r. Kurs EUR/USD wzrósł tylko kosmetycznie. Najwyraźniej jednak nie był to argument, by móc nasilić dominujący od początku tygodnia ruch wzrostowy euro/dolara. Co więcej, w kolejnych godzinach środowego handlu na rynku chwilowo przeważać zaczęła nawet podaż.
Ubiegłotygodniowa decyzja Rady Polityki Pieniężnej dała bankom zielone światło do przeprowadzenia kolejnej fali obniżek oprocentowania depozytów. Roczne lokaty dają zarobić średnio 2,89 proc., czyli o ponad 2,5 pkt proc. mniej niż w październiku ub.r.
Niedawne wydarzenia w Tokio pokazują, jak wielki wpływ na rynek akcji ma osłabienie waluty. Także dwie dynamiczne fale hossy na Wall Street można wiązać z tąpnięciem dolara. Ostatniej zwyżce w Warszawie towarzyszy słabość złotego. Czyżby u nas realizował się podobny scenariusz?
Wtorek był kolejnym dniem tygodnia pozbawionym publikacji istotnych z punktu widzenia potencjalnych działań Fed danych. Nieustannie bowiem, tym na co rynki skupiają całą swoją energię pozostanie szukanie odpowiedzi na pytanie: kiedy Rezerwa Federalna zacznie ograniczać QE. Podczas wczorajszej sesji kurs EUR/USD pozbawiony nowych impulsów powoli, ale sukcesywnie wciąż piął się w górę, docierając w okolice 1,332. Rynek pozostawał jednak ostrożny w oczekiwaniu na werdykt niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego, który rozpoczął wczoraj dwudniową rozprawę.
„Ucieczka w przyszłość” na polskiej krzywej zintensyfikowała ruch wzwyż stawek na szerokim rynku stopy procentowej. Rynek FRA ponownie obniżył ocenę prawdopodobieństwa obniżki w lipcu (sektory od 1×4 do 5X9 uwzględniają w cenie spadek Wiboru 3M do okolic 2,70%). Długi koniec krzywej FRA, ( FRA 21X24), wyceniał wczoraj wzrost WIBOR 3M za dwa lata już na 75pb (w czasie poprzedniej sesji było to „tylko” nieco ponad 60pb). W ślad za tym poszły stawki IRS.
Zgodnie z oczekiwaniami stromienie krzywej rentowności pozostało wczoraj w mocy. Obecność nowego gracza na rynku w postaci Narodowego Banku Polskiego nie zdołała zachęcić inwestorów obecnych na polskim rynku długu do zmiany spojrzenia. Również gracze z rynku FX nie odwrócili trendu. Nie bez znaczenia dla zachowania polskich aktywów były zmiany na rynkach bazowych. Pomimo, że europejski czas kwotowań był relatywnie spokojny, sesja była wzrostowa dla całej krzywej niemieckiej (2Y benchmark testował okolice 0,2%).
Poniedziałkowa sesja na rynku walutowym przebiegała relatywnie spokojnie, choć z wyraźną tendencją do umacniania euro i jednoczesnego osłabiania złotego. Choć wczorajszy kalendarz wydarzeń makroekonomicznych zawierał praktycznie tylko jedną, ważną publikację – indeks Sentix dla strefy euro – impulsów mogących zwiększyć
zmienność notowań nie brakowało. Publikowany przez grupę badawczą Sentix, indeks obrazujący poziom nastrojów wśród europejskich inwestorów wyniósł w czerwcu minus 11,6 pkt wobec minus 15,6 pkt w maju. Konsensus kształtował się na poziomie minus 10,0 pkt.
Po ostatnim braku danych oraz konkretnych zdarzeń ekonomicznych, w tym tygodniu kalendarz został wypełniony po brzegi danymi i wyzwaniami dla inwestorów. Banki centralne Europy, Australii oraz Anglii spotkały się tym tygodniu, aby omówić swoją politykę monetarną. Wszystkie trzy banki postanowiły zostawić ją bez zmian. Dane gospodarcze opublikowane w strefie euro ujawniły pewne znaki stabilizacji w gospodarce, natomiast dane z USA postawiły znak zapytania nad dalszym ożywieniem w gospodarce.
Drugi tydzień z rzędu złoto zyskiwało przez cztery pierwsze sesje, jednak w piątek do głosu doszli sprzedający i skasowali wszystkie zyski. Obecnie za uncję złota trzeba zapłacić około 1380 dolarów. Prognozy dla żółtego kruszcu są jednak dobre. Wśród inwestorów rośnie bowiem niechęć do ponoszenia ryzyka, zaś analitycy spodziewają się korekty na rynkach akcji. Tymczasem rynek złota sporą przecenę ma już za sobą.
Narodowy Bank Polski najwyraźniej wie że zmienność złotego, a raczej nadmierna zmienność złotego może bardziej niż to potrzebne wpłynąć na polska gospodarkę. W piątek, dwa dni po tym, kiedy M.Belka przypomniał, że słabszy złoty „nie zaszkodzi polskiemu eksportowi”, NBP sprzedawał na rynku euro. Czy powinno to dziwić? Niektórych zapewne tak, gdyż stanowisko prezesa NBP było dość jednoznaczne i ograniczało domniemany wpływ kursu walutowego na działania Rady Polityki Pieniężnej, a zachowanie rynku finansowego, a przede wszystkim stopy procentowej w ostatnich dniach nie było tematem dyskusji w czasie posiedzenia.
Po tygodniu pełnym wrażeń poniedziałkową sesję na rynku walutowym rozpoczynamy z kursem EUR/USD w okolicach 1,32 zaś EUR/PLN przy 4,25-4,26 (lekko słabiej biorąc pod uwagę notowania EUR i PLN z piątkowego zamknięcia dnia). Rynek pozostaje nadal pod wpływem posiedzenia EBC oraz publikacji miesięcznych danych dot. sytuacji na amerykańskim rynku pracy.
Amerykański rynek pracy dał inwestorom powody do zadowolenia. Według danych Departamentu Pracy, liczba zatrudnionych w amerykańskim sektorze pozarolniczym wzrosła w maju o 175 tys., przy prognozach na poziomie 170 tys. Niewiele gorsze były informacje dotyczące zatrudnienia w sektorze prywatnym – 178 tys. przy oczekiwanych 180 tys. Stopa bezrobocia osiągnęła 7.6% i była o zaledwie 0.1% niższa od przewidywań analityków.
W piątek rano kurs EUR/USD pozostaje stabilny w oczekiwaniu na popołudniową publikację miesięcznego raportu z amerykańskiego rynku pracy, po tym jak wczoraj para ta mocno wzrosła w reakcji na sygnały z ECB. W dalszym ciągu natomiast bardzo słabo zachowuje się złoty, tracąc do głównych walut.
Piątkowa interwencja NBP, pierwsza od 1,5 roku i 7. od wprowadzenia płynnego kursu walutowego w 2000 roku, doprowadziła do znacznego umocnienia złotego. Wprawdzie najbliższe dni mogą przynieść odreagowanie, jednak wydaje się, że bank centralny w trwały sposób powstrzymał deprecjację polskiej waluty.