Brak rąk do pracy i niskie inwestycje to największe zagrożenie dla wzrostu PKB
Komisja Europejska prognozuje dla Polski spadek wzrostu z 4,1 w roku kończącym się do 3,3 % w przyszłym, zaś Międzynarodowy Fundusz Walutowy odpowiednio 4,0 % i 3,1 %.
Podobnie prognozują analitycy banków komercyjnych. PKO BP przewiduje w roku 2019 wzrost 4,3%, a w przyszłym 3,7 %, Deutsche Bank Polska 4,2 % i 3,6 %.
Bezpieczne prognozy, ale nie pokazują trendu
Prognozy krótkoterminowe koncentrują się przede wszystkim na stronie popytowej gospodarki – inwestycjach prywatnych i publicznych, spożyciu indywidualnym i zbiorowym, sytuacji na rynkach zagranicznych, wysokości deficytu fiskalnego i inflacji. Za punkt wyjścia biorą rok bieżący i wzrost PKB korygują w górę lub w dół zwykle w granicach 0,5-1,0 pkt proc.
Takie ostrożne, zdroworozsądkowe podejście pozwala makroekonomistom uniknąć kompromitacji – nawet jeżeli popełnią błąd, to mieszczą się w tzw konsensusie, podobny błąd popełniają koledzy z innych instytucji. Ale wadą jest niezdolność przewidywania wydarzeń, zmieniających trend.
Ciekawsze prognozy średnioterminowe
Wiosenna prognoza Komisji Europejskiej w 2008 roku przewidywała, że w roku 2009 średni wzrost w Unii Europejskiej wyniesie 1,8 %, zaś jesienna, sporządzona pół roku później 0,2 %. Ekonomiści widzieli już, że coś niepokojącego dzieje się z gospodarką, ale nie byli w stanie przewidzieć głębokiej recesji, która w 2009 roku wyniosła w całej Unii Europejskiej -4,3 %.
Polskie Ministerstwo Finansów w prognozie, sporządzonej w połowie roku 2008 przewidywało że w 2009 r. tempo wzrostu PKB zwolni do z 5,5 % do 4,8%, co tłumaczono spadkiem dynamiki zarówno inwestycji, jak i spożycia. W rzeczywistości tempo wzrostu PKB spadło z 4,2 % w roku 2008 do 2,8 % w 2009, zaś nakłady inwestycyjne spadły o 0,8 %.
W najbliższym roku zapewne nie grozi nam podobne załamanie, ale do prognoz krótkoterminowych należy podchodzić ostrożnie.
Ciekawsze są prognozy średnioterminowe, które uwzględniają nie tylko stronę popytową, ale taż podażową gospodarki podaż siły roboczej i wydajność pracy.
Według prognoz ekspertów Europejskiego Kongresu Finansowego wzrost do roku 2022 będzie wyraźnie niższy niż w ostatnich dwóch latach, a za największe zagrożenie uznano postępującą nacjonalizację sektora bankowego, która może prowadzić do nieefektywnej alokacji kapitału.
MFW prognozuje, że w 2024 roku tempo wzrostu polskiej gospodarki spadnie do 2,5 %, zaś OECD w prognozie średnioterminowej przyjmuje tempo wzrostu polskiej gospodarki w roku 2021 poniżej 3 %.
Profesor Stanisław Gomułka – były wiceminister finansów i doradca wielu rządów prognozuje na kolejne lata wzrost: w roku 2019 3,8 %, w 2020 3.2%, w roku 2021 2,8 % i w 2022 2,8%.
W ostatnich latach wysoką dynamikę PKB zawdzięczaliśmy szybko rosnącemu spożyciu indywidualnemu, ale w średnim okresie wzrost zahamuje, gdyż opóźniać ją będą czynniki podażowe – spadająca dynamika wydajności pracy, wynikająca z niskiego poziomu prywatnych inwestycji i brak rąk do pracy.