Brak presji na podwyżki stóp w USA

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

Sytuacja w zakresie wydajności pracy w największej gospodarce świata jest gorsza, niż sądzono, co tylko zmniejsza presję na podwyżki stóp procentowych Fed. Rynek pieniężny zaczyna jednak dostrzegać realne szanse na wzrost oprocentowania w grudniu. Nadal niewielkie szanse na cykl podwyżek szybszy, niż w tempie 25 pkt bazowych rocznie.

W okresie kwiecień-czerwiec 2016 r. wydajność pracy w Stanach Zjednoczonych obniżyła się o 0,5 proc. (przy prognozie wzrostu o 0,4 proc.), co oznacza trzeci kolejny kwartał spadku. Taka sytuacja po raz ostatni zdarzyła się w 1979 r. Z kolei koszty pracy zwiększyły się o 2,0 proc. kw/kw po spadku o 0,2 proc. (po korekcie) w pierwszych trzech miesiącach tego roku. Oczekiwano wzrostu o 1,8 proc., ale wobec znacznie wyższego wyniku pierwotnie notowanego w I kw. (+4,5 proc.).

Nie widać zatem presji na zwiększanie kosztów pracy. Jest to korzystna sytuacja z punktu widzenia przedsiębiorstw, ponieważ nie ma konieczności wiązania dodatkowych rezerw na ewentualny wzrost wynagrodzeń. Służy to również zwiększaniu zaangażowania osób o najniższych kwalifikacjach, a co za tym idzie utrzymaniu pełnego zatrudnienia w gospodarce. I właśnie taki proces ma miejsce obecnie w USA. Czy jest to sytuacja sprzyjająca wzrostowi inflacji i podwyżkom stóp procentowych? Nie jest, ponieważ wynagrodzenia pozostają na niskim poziomie, gospodarstwa domowe są skłonne więcej oszczędzać, spłacać zadłużenie, a nie do zaciągania dodatkowych zobowiązań. Bez kreacji pieniądza przez banki nie ma z kolei mowy o rozkręceniu spirali inflacji.

Fed będzie zatem najpewniej utrzymywał stopy procentowe na niskim poziomie przez bardzo długi okres. Podwyżki zobaczymy nie częściej, niż raz na rok, o 25 pkt proc. Grudniowa nie jest nadal traktowana przez rynek jako scenariusz bazowy, ale w naszej ocenie jest realna. Wskazuje na to rosnące krótkoterminowe oprocentowanie w dolarach (obecnie na najwyższym poziomie od 2009 r.).

Wydaje się jednak, że duża część takiej podwyżki została już uwzględniona w cenie dolara i szanse na jego poważniejsze umocnienie, tak, jak wcześniej w oczekiwaniu na serię podwyżek, jest mało prawdopodobna. Wczoraj euro wznowiło wzrosty w relacji do amerykańskiej waluty. Ewentualnie wzmocnienie dolara może mieć miejsce bliżej wyborów prezydenckich, tj. w IV kw. Wygląda jednak na to, że kurs EUR/USD na trwałe zadomowił się w dotychczasowym paśmie konsolidacji 1,05-1,15. Silniejsze ruchy indeksów dolara mogą mieć miejsce poprzez zmiany na parach USD/JPY, GBP/USD lub tych o mniejszych udziałach w koszyku (AUD/USD, USD/CAD, itp.). Póki co utrzymujące się dobre nastroje na rynkach wymuszają dość pasywną postawę dolarowych byków.

Damian Rosiński,
Dom Maklerski AFS