BNP Paribas: skup obligacji NBP nie powstrzyma wzrostów rentowności przy wysokich oczekiwaniach inflacyjnych
„Środowa aukcja NBP na pewno ustabilizowała rynek, ale pojawia się pytanie, czy te przetargi nie próbują „zawrócić” rzeczywistości. NBP zwiększył ilość i wielkość operacji strukturalnych, ale rentowności są dużo wyżej niż wcześniej” – powiedział Wajszczuk.
Widać, że NBP aukcjami trudno jest zapanować nad sytuacją, siły rynkowe są zbyt duże, a rzeczywistość gospodarcza jest zbyt mocna, by można było powstrzymać wzrosty rentowności operacjami strukturalnymi.
„Główny powód jest taki, że nie stabilizujemy długoterminowych oczekiwań inflacyjnych, a nawet je zwiększamy. Jeżeli rynkowe oczekiwania rosną, a to widać w kilku badaniach, czy po zachowaniu się 2-letniej obligacji IZ, i ich nie opanowujemy, to trudno by rentowności nie rosły. Mamy inflację powyżej 4 proc., w wielu gospodarkach również pojawiają się takie odczyty, także w USA. Potencjalnie mamy w Polsce na horyzoncie 5-proc. inflację roczną, a na pewno grubo powyżej celu do końca roku” – dodał.
Luzowanie ilościowe jest instrumentem antydeflacyjnym
W takich uwarunkowaniach, uważa Wajszczuk, luzowanie ilościowe, które co do zasady jest instrumentem antydeflacyjnym, jest dodatkowo proinflacyjne, co również nie stabilizuje rynku FI.
Zdaniem dealera rynkowi obligacji nie pomagają również zapowiedzi banku centralnego o zakończeniu programu skupu.
„Ponadto NBP ma zamiar trzymać stopy nisko przy gospodarczych realiach zupełnie w innym miejscu i prawdopodobnie narastającej spirali płacowo-cenowej” – dodaje.
Uwarunkowania zewnętrzne również nie sprzyjają krajowemu FI
„W Eurolandzie rentowności bunda już pod koniec bieżącego kwartału lub wcześniej pewnie będą na plusie. Na Węgrzech, które mają podobną sytuację inflacyjną, 10-letnie obligacje mają ok. 3-proc. rentowność, więc nasze 10-latki po 1,8 proc. to nie jest specjalnie atrakcyjne aktywo” – powiedział dealer BNP Paribas.
Wajszczuk zaznacza, że NBP nie może od razu zrezygnować z operacji strukturalnych NBP, ponieważ na rynku obligacji dominują podmioty krajowe – fundusze dłużne i banki.
„Rynek trzyma się z rentownościami, mam na myśli spready ASW, w obecnym miejscu, tylko dlatego, że NBP jest na rynku. Gdyby bank nie był obecny, to mielibyśmy dodatkową przecenę obecnego poziomu o jakieś 50 pb. (…) Zakończenie QE pozwoliłoby krzywej dowolnie się ukształtować, choć bardzo wysoko” – powiedział.
„Operacje NBP co pewien czas będą konieczne, ale z drugiej strony nie widzę powodu, dlaczego nie podnieść stopy rezerwy obowiązkowej, by ustabilizować sytuację płynnościową na rezerwie obowiązkowej i tym samym wysłać sygnał, że kontrolujemy długoterminowe oczekiwania” – dodał.
Czytaj także: RPP będzie skłonna do podwyżki stóp procentowych przy nasileniu presji inflacyjnej?
Wajszczuk zauważa, że na ostatniej aukcji NBP został nieodkupiony „nawis” na obligacjach BGK.
„Widać, że coraz trudniej zbyć te papiery, a jest na nich podaż. BGK słusznie zrezygnował z emisji stałokuponowych obligacji na rzecz zmiennokuponowych, ale z kolei ta emisja przeceniła całą krzywą WZ” – powiedział.
Narodowy Bank Polski odkupił na przetargu outright buy 10 serii obligacji łącznie za 7,97 mld zł, z czego 8 serii obligacji skarbowych za 7,7 mld zł i 2 serie papierów BGK za 277 mln zł. To największy odkup NBP na pojedynczej aukcji od 11 miesięcy.