Biurokracja przytłacza polskie firmy, przez ostatnie pięć lat niewiele się zmieniło
„Średnia firma w Polsce powinna przesłać do urzędów przeciętnie 208 dokumentów, tzw. elementów sprawozdawczych. W scenariuszu skrajnie optymistycznym (kiedy prowadzi maksymalnie uproszczoną działalność od strony prawnej i biznesowej) musi przekazać 55 tego rodzaju sprawozdań, a w skrajnie pesymistycznym – nawet 360” – czytamy w komunikacie.
Co może być jeszcze bardziej niepokojące, na małych i mikroprzedsiębiorstwach również spoczywa duży ciężar obowiązku sprawozdawczego.
Każdego tygodnia mikrofirma powinna wypełnić i przesłać polskiemu państwu dwa formularze
„Małe firmy (10-49 pracowników) muszą rocznie przekazywać urzędom przeciętnie 191 druków, a mikro (do 9 osób) – 114. Oznacza to, że każdego tygodnia mikrofirma powinna wypełnić i przesłać polskiemu państwu dwa formularze. W skrajnym przypadku może być zobowiązana do przesłania instytucjom publicznym nawet 198 druków, a więc powinna składać sprawozdania niemal każdego dnia roboczego” – czytamy dalej.
Autorzy badania zwrócili uwagę, że o ile duże firmy przy pewnych nakładach finansowych są w stanie poradzić sobie z tymi wymogami, ponieważ dysponują zapleczem eksperckim i administracyjnym, o tyle dla najmniejszych firm (gdzie za księgowość czy kwestie administracyjnie odpowiada zwykle jedna osoba lub sam właściciel) jest to nie tylko znaczący koszt, ale też często istotna bariera w prowadzeniu biznesu.
Czytaj także: Biurokracja hamuje ekspansję zagraniczną polskich firm >>>
„Jako audytorzy doskonale rozumiemy, jak ważna i potrzebna dla bezpieczeństwa obrotu gospodarczego jest rzetelna sprawozdawczość. Uważamy jednak, że skala obowiązku sprawozdawczego jest w Polsce zbyt duża. W wielu miejscach obowiązek ten jest niepotrzebny lub dane przekazywane urzędom dublują się. Niepokojąca jest nie tylko sama ogromna liczba pism, jakie firmy muszą składać w urzędach, ale też stopień szczegółowości informacji, jakich żąda państwo. Aby prawidłowo wypełnić niektóre formularze trzeba posiadać głęboką, specjalistyczną wiedzę finansową czy księgową, a ponadto, niektóre dane są dość trudno dostępne, bo na przykład wymagają pozyskania ich z innych działów – personalnego, produkcji, sprzedaży, magazynów czy specjalistów BHP” – powiedział partner w departamencie audytu w Grant Thornton Marcin Diakonowicz, cytowany w komunikacie.
Największym odbiorcą danych jest aktualnie NBP
Największym odbiorcą danych jest aktualnie Narodowy Bank Polski – przeciętnie duża firma powinna mu przesłać 151 druków rocznie. Potrzebuje on przede wszystkim danych finansowych, na podstawie których liczy tzw. bilans płatniczy polskiej gospodarki, a więc rachunki pokazujące przepływy kapitałowe między polską gospodarką a zagranicą. Łącznie duża firma w skrajnym scenariuszu (jeśli prowadzi aktywnie transakcje z podmiotami zagranicznymi) powinna co miesiąc przekazywać NBP zestaw 25 krótkich formularzy i dwa sprawozdania roczne, podano także.
„Drugim co do wielkości odbiorcą danych od polskich przedsiębiorstw jest obecnie Główny Urząd Statystyczny. W minionym roku średniej wielkości firma powinna wysłać do niego przeciętnie 72 dokumenty. GUS wymaga od firm m.in. regularnego kwartalnego raportowania na temat środków trwałych, warunków pracy, zatrudnienia i wynagrodzeń, wyników finansowych czy należności i zobowiązań” – czytamy dalej.
Zdaniem ekspertki ekonomicznej Konfederacji Lewiatan Soni Buchholtz istnieje pokusa, aby myśleć o zbieraniu danych wyłącznie w kategoriach biurokratycznych: jako o czasie bezpowrotnie straconym na gromadzeniu, raportowaniu i wysyłce liczb do organów administracji.
„Warto jednak spojrzeć na te pojedyncze punkty danych w makroskali: zebrane dane dają podstawę do lepszego rozumienia otaczającej rzeczywistości biznesowej. Z danych należy jednak korzystać mądrze. W pierwszej kolejności, należy regularnie dokonywać diagnozy i prognozy zapotrzebowania na wiedzę. Po drugie, należy zorganizować system ich zbierania tak, by obowiązki sprawozdawcze były możliwie mało dotkliwe. Po trzecie, zasadnym byłoby faktycznie korzystać z posiadanej wiedzy, dzielić się nią poprzez statystykę publiczną (o ile nie ma istotnych przeciwwskazań) i na tej podstawie określać, które dane należy zbierać (a z których można zrezygnować). W tym zakresie Polska ma dużą przestrzeń do poprawy” – dodała Buchholtz.
Lewiatan przypomniał, że Grant Thornton podobne badanie przeprowadził pięć lat temu.
„Niestety, od tego czasu niewiele się zmieniło. W przypadku średnich i dużych firm liczba wymaganych sprawozdań pozostała niemal bez zmian. Ograniczony został, na szczęście, obowiązek sprawozdawczy dla firm dużych (o 18%) i mikro (o 12%). Krok naprzód jest więc widoczny, ale skala tych zmian z pewnością nie należy uznać za zadowalającą” – podsumowano w materiale.