Bilans polskiego sektora mieszkaniowego po 20 latach w UE
Zdaniem ekspertów portalu RynekPierwotny.pl, mówiąc o mieszkaniowej historii Polski i jej obecnych skutkach można sięgać nawet do czasów przedwojennych, kiedy statystyki dotyczące np. przeludnienia lokali i domów były bardzo złe – nawet na tle standardów ówczesnej Europy.
Z obecnego punktu widzenia, znacznie bliższy wydaje się jednak początek lat 90., który stanowił też początek mieszkaniowej historii III RP.
Porównanie opublikowane przez ONZ w 1998 r. nie pozostawia złudzeń co do tego, że mieszkaniowy start III Rzeczpospolitej był trudny. Około 30 lat temu, na 1000 Polaków przypadało niecałe 300 lokali i domów.
W grupie krajów postsocjalistycznych, gorzej wypadała tylko Albania. Ówcześni liderzy byłego bloku wschodniego (np. Czechy i Estonia) notowali wyniki zbliżone do 400 lokali i domów na 1000 osób. Polsce dopiero na początku bieżącej dekady udało się statystycznie przekroczyć ten poziom.
– Pod względem metrażu na osobę oraz liczby gospodarstw domowych na lokal/dom, nasz kraj trzydzieści lat temu prezentował się gorzej niż chociażby Słowacja – nie wspominając nawet o Czechach i Węgrzech, czyli państwach z dużo lepszą pozycją wyjściową po 1989 r.- zauważa Andrzej Prajsnar, ekspert portalu RynekPierwotny.pl.
Dwadzieścia lat mieszkaniowej pogoni za Zachodem
Andrzej Prajsnar podkreśla, że nadrabianie zaległości mieszkaniowych zahamowała trudna sytuacja gospodarcza na początku bieżącego stulecia. Mówimy o czasach, kiedy stopa bezrobocia rejestrowanego wynosiła nawet 20% (lata 2002 – 2004). W kontekście „mieszkaniówki”, akcesja Polski do UE również była punktem przełomowym.
Dwadzieścia lat temu rozpoczął się pierwszy boom mieszkaniowy, który poza negatywnymi aspektami pomógł też osiągnąć imponujący wynik. Mowa o oddaniu do użytku w latach 2005 – 2024 powierzchni nowych domów i lokali wynoszącej łącznie 327 628 216 mkw. (ok. 328 km2). Można sobie unaocznić ten metraż jako odrobinę więcej niż powierzchnia całego Krakowa (ok. 327 km2).
Wyjątkowy był na pewno rok 2022, kiedy wszyscy inwestorzy ukończyli 22,0 mln mkw. domów i lokali – znacznie więcej niż w rekordowym roku gierkowskiej dekady, czyli 1979 r. (17,7 mln mkw.).
– Warto sprawdzić, jak aktywność budowlana z ostatnich dwudziestu lat wpłynęła na inne wskaźniki sytuacji mieszkaniowej niż dotychczas analizowane – komentuje Andrzej Prajsnar.

Warunki mieszkaniowe jako kłopot: co mówią rodacy?
– Kiedy w 2004 r. Polska wchodziła do UE, w statystykach dotyczących mieszkalnictwa byliśmy na szarym końcu. Jednak od tego czasu bardzo wiele się u nas zmieniło.
Oczywiście są statystyki, z których możemy być dumni, ale są i takie, które nie przynoszą chluby naszemu krajowi – mówi Marek Wielgo, ekspert portalu RynekPierwotny.pl.
Analityk dodaje, że stan zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych wciąż pozostawia wiele do życzenia. Świadczą o tym wyniki badań fundacji Habitat for Humanity Poland. Wynika z nich, że brak mieszkania lub złe warunki mieszkaniowe są wśród najczęściej wymienianych przez Polki i Polaków problemów, z którymi się borykają.
W ostatnich dwóch latach bardziej skarżyli się tylko na rosnące koszty życia, nieadekwatne do nich zarobki oraz fatalnie funkcjonujący system ochrony zdrowia.
Marek Wielgo zwraca jednak uwagę, że wcześniej problem mieszkaniowy był na trzecim miejscu w „rankingu” największych bolączek społecznych w naszym kraju.
Ponadto w 2015 r. wskazywała na niego przeszło połowa badanych, a w bieżącym roku niespełna jedna czwarta.
Ta zmiana sugeruje, że sytuacja mieszkaniowa dość wyraźnie się poprawiła w ciągu ostatnich 10 lat.

Łazienki i WC, czyli wreszcie brak wstydu w Europie
Najbardziej poprawił się standard naszych mieszkań. Zmiany są widoczne szczególnie na wsi, gdzie dzięki unijnym dotacjom dla gmin na budowę instalacji wodociągowych i kanalizacyjnych, nastąpił przyrost mieszkań (lokali i domów) wyposażonych w nowoczesne urządzenia sanitarne. A to właśnie one są dobrą miarą rozwoju cywilizacyjnego.
Według Urzędu Statystycznego Unii Europejskiej (Eurostatu) w 2005 roku aż 7%, czyli blisko 2,7 mln mieszkańców Polski nie miało w swoim lokalu/domu wanny lub prysznica oraz spłukiwanej toalety.
W dużo gorszej sytuacji byli wówczas jedynie mieszkańcy Rumunii, Bułgarii oraz krajów bałtyckich, które przed 1990 – 1991 rokiem wchodziły w skład ZSRR.
Z najnowszych danych Eurostatu wynika, że w 2023 r. podstawowych udogodnień (wanny lub prysznica oraz spłukiwanej toalety) nie miało już tylko 0,5% populacji naszego kraju, czyli blisko 190 tys. osób.
To odsetek zbliżony lub nawet niższy niż w wielu krajach zachodnioeuropejskich – m.in. we Włoszech i Francji.
Wśród państw postsocjalistycznych gorzej wypadły w tej kwestii nie tylko wcześniej wymienione kraje bałtyckie, Rumunia i Bułgaria, ale także Węgry i Słowacja.
Należy podkreślić, że zarówno historyczne, jak i najnowsze dane Eurostatu są efektem badań ankietowych, więc mogą różnić się od statystyk GUS dotyczących wyposażenia mieszkań w urządzenia sanitarne.
Jednak informacje GUS także pokazują sporą długookresową poprawę.

– Warto docenić ten postęp. Według danych GUS, u schyłku PRL w substandardowych warunkach mieszkało ok. 12,7 mln Polek i Polaków.
Zajmowali oni 3,5 mln mieszkań (lokali i domów), czyli co trzecie mieszkanie wówczas istniejące. W wielu wsiach nierzadkim zjawiskiem, a nawet „standardem” były tzw. sławojki – przypomina Marek Wielgo.
Inwestujemy w swoje lokale i domy – to widać
Ekspert RynekPierwotny.pl dodaje, że Polacy zaczęli inwestować w swoje lokale oraz domy. I to także widać w statystykach Eurostatu, np. dotyczących stanu technicznego budynków mieszkalnych.
W 2005 roku ponad 40% mieszkańców Polski narzekało na wilgoć. Warto pamiętać, że powoduje ona zagrzybienie i pleśń, które przyczyniają się do rozprzestrzeniania wielu chorób (m.in. astmy i alergii), a nawet do rozwoju nowotworów.
Dwadzieścia lat temu w żadnym innym kraju UE sytuacja nie była pod tym względem aż tak dramatyczna.
A teraz? Według Eurostatu, w „budynku mieszkalnym z przeciekającym dachem, wilgotnymi ścianami, podłogami lub fundamentami albo zgnilizną ram okiennych lub podłogi” żyło w 2023 roku niespełna 6% Polek i Polaków, a mniejszy odsetek narzekających na wilgoć był tylko w Chorwacji, Finlandii i Szwecji.

Pojawiły się dodatkowe pokoje, lecz jest ich za mało
Choć Polska nadrobiła spory dystans pod względem warunków mieszkaniowych, to w niektórych aspektach wciąż próżno szukać naszego kraju w europejskiej czołówce.
Jednym z mierników stosowanych przez Eurostat jest wskaźnik pokazujący liczbę pokoi w przeliczeniu na jednego mieszkańca danego kraju. W Polsce na każdego mieszkańca przypadało w 2024 roku ok. 1,2 pokoju (w 2005 roku – 1,0).
Nadal mamy do czynienia z jednym z najgorszych wyników w całej UE, gdzie średnia to 1,7 pokoju. Gorzej lub podobnie jak u nas jest w Rumunii, na Słowacji i na Łotwie.
Państwo chce pomagać, lecz ciągle nie wychodzi?
W kontekście działań państwa pojawia się pytanie, czy zrobiono wystarczająco wiele, aby bilans unijnego dwudziestolecia polskiej „mieszkaniówki” był nieco lepszy. Odpowiedź na to pytanie niestety jest przecząca.
Warto podkreślić, że przez większość analizowanego, dwudziestoletniego okresu kwestie mieszkaniowe budziły mniejsze zainteresowanie polityków niż obecnie.
Czytaj także: Pięć braków w programie mieszkaniowym Klucz do mieszkania – Pierwsze klucze
Jednak sam wzrost znaczenia tematów mieszkaniowych w debacie publicznej (po 2022 roku) nie gwarantuje, że efekty działań ustawodawcy będą dobre.
– Można na przykład zadać sobie pytanie, czy narastające zamieszanie wokół reformy planowania przestrzennego będzie pozytywnie wpływało na rynek w najbliższych kwartałach. Wydaje się, że nie- podsumowuje Andrzej Prajsnar.