Bankowość spółdzielcza: Kolejne obciążenia?
Mariusz Zygierewicz
dyrektor Zespołu Ekonomiczno-Regulacyjnego
ZBP. Uczestniczy w pracach Europejskiej Federacji Bankowej
Jak wiadomo, na początku sierpnia br. Prezydent RP opublikował kolejny projekt ustawy zmierzający do rozwiązania tzw. problemu walutowych kredytów mieszkaniowych. Tym razem jest to projekt Ustawy o zmianie ustawy z dnia 9 października 2015 r. o wsparciu kredytobiorców znajdujących się w trudnej sytuacji finansowej, którzy zaciągnęli kredyt mieszkaniowy oraz ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych. W swoich najważniejszych postanowieniach odnosi się on do kredytów udzielonych na zaspokojenie celów mieszkaniowych kredytobiorcy, które są denominowane lub indeksowane do waluty obcej. Oczywiście banki spółdzielcze, poza nielicznymi wyjątkami, nie udzielały takich kredytów, stąd wydawać by się mogło, że powyższy projekt ustawy nie dotyczy tej części polskiego sektora bankowego.
Mało drożny system
W praktyce jest jednak inaczej. Projekt ustawy nie dotyczy bowiem tylko kredytów walutowych, ale odnosi się w znacznej części także do obowiązujących dziś zasad funkcjonowania Funduszu Wsparcia Kredytobiorców (FWK) działającego przy Banku Gospodarstwa Krajowego. Zasady te dotyczą zaś wszystkich banków, gdyż mają one zastosowanie także do kredytów mieszkaniowych wyrażonych w złotych. A trzeba pamiętać, że w ostatnich latach akcja kredytowa banków spółdzielczych w zakresie kredytów mieszkaniowych wyraźnie wzrosła i była nawet wyższa niż w bankach komercyjnych.
Zamierzeniem projektodawcy ustawy było zaproponowanie rozwiązań, które przyczyniłyby się do zwiększenia zainteresowania potencjalnych beneficjentów korzystaniem z możliwości oferowanych przez FWK i większym wykorzystaniem środków zgromadzonych w nim przez banki. Dziś bowiem zainteresowanie klientów jest wyraźnie ograniczone i nie przekracza zaledwie kilku procent zgromadzonych środków. Czynniki tej sytuacji są dość złożone, ale nie można ukrywać, że zasady wsparcia z FWK nie zachęcają do korzystania z niego. Stąd inicjatywa zmierzająca do zwiększenia jego efektywności musi być uznana generalnie za wymagającą poparcia, tym bardziej że dotychczasowy okres jego funkcjonowania jest wystarczająco długi, aby stwierdzić, że system ten jest relatywnie mało drożny.
Wyrażając tą generalną uwagę, warto przyjrzeć się, jakie propozycje i konsekwencje może mieć przyjęcie proponowanych rozwiązań dla funkcjonowania banków spółdzielczych i części ich klientów.
Nie najlepsze wieści dla banków
Przede wszystkim, prezydent Andrzej Duda proponuje, aby działanie FWK nie miało charakteru epizodycznego, podobnie jak miało to miejsce po wybuchu ostatniego kryzysu finansowego, lecz aby działał on bezterminowo. Taka zmiana podejścia ma oczywiście konsekwencje dla banków. W świetle art. 6 ust. 1 dziś obowiązującej ustawy kredytobiorca może złożyć do kredytodawcy wniosek o wsparcie tylko do dnia 31 grudnia 2018 r. Tym samym wypłata środków z FWK może następować jedynie na podstawie wniosków złożonych w tym terminie. Dla banków kluczowe znaczenie ma przy tym zapis art. 16 ust. 2 obecnie obowiązującej ustawy. Stanowi on, że po upływie sześciu miesięcy od końca 2018 r. środki FWK, które nie zostały użyte lub zarezerwowane na udzielenie wsparcia, zwracane są kredytodawcom, w transzach półrocznych, proporcjonalnie do sumy dokonanych wpłat i uzupełnień, pomniejszonej o wartość wsparcia przyznanego kredytobiorcom, będącym klientami danego kredytodawcy. Proponowana zmiana podejścia zakładająca bezterminowe działanie FWK oznacza, że banki, które wpłaciły do niego środki finansowe nie będą mogły liczyć na jakikolwiek ich zwrot.
Brak zwrotu środków to nie jest jedyna zła wiadomość finansowa dla nich. Projektodawca proponuje bo wiem kolejne silne kwartalne obciążenie finansowe banków opłatami na rzecz FWK. Ma to następować nawet w warunkach, gdy poziom jego wykorzystania jest bardzo niski. Można szacować, że roczna kwota opłat na Funduszu Wsparcia Kredytobiorców może wynieść ponad 300 mln zł, czyli połowę pierwotnie ustalonych i zebranych od banków środków. To obciążenie będzie stanowić dodatkowy koszt ich działania, który nie będzie racjonalny ekonomicznie, gdyż nie wymaga obecnie dokapitalizowania. Trzeba też pamiętać, że wpłata banków nań nie była i nie będzie kosztem uzyskania przychodów dla celów ustalenia należnej kwoty podatku dochodowego.
W projekcie ustawy jest zapisane też, że kredytodawca ma dochodzić roszczeń w zakresie zwrotu udzielonego wsparcia, o którym mowa w art. 19, art. 20 i art. 22 ustawy, w sytuacjach gdy przykładowo beneficjent nie zwraca środków funduszowi w ustalonym terminie lub otrzymał on świadczenie, które było nienależne na skutek zmiany jego sytuacji życiowej. Taki zapis ustawowy mógłby mieć sens w dzisiejszym stanie prawnym, gdy niewykorzystane środki z FWK mają finalnie trafić z powrotem do banków. Jednak przy proponowanej zmianie zapisów ustawy, gdzie wpłacana składka jest bezzwrotna, takie rozwiązanie jest całkowicie nieracjonalne ekonomicznie dla kredytodawców. Oznacza bowiem, że banki miałyby dochodzić windykacji należności od kredytobiorców na rzecz FWK, co generowałoby dodatkowe koszty dla nich, nie przynosząc im w zamian żadnych korzyści.
Propozycja obniżenia wskaźnika DtI
Jak wspomniano, projekt zakłada złagodzenie wielu warunków uzyskania wsparcia z FWK, jak i zwrotu uzyskanego wsparcia. W zakresie zasad udzielania pomocy zastrzeżenia banków budzi propozycja obniżenia minimalnego wskaźnika DtI jako jednego z warunków udzielenia wsparcia. Takie proponowane podejście stawia pod znakiem zapytania dotychczasową praktykę kredytową wielu banków oraz politykę nadzorczą KNF, w której poziom wskaźnika na poziomie 50% nie jest traktowany jako nadmiernie wysoki. Jeśli rata kredytu klienta wzrosła do 50% dochodu, nie musi to automatycznie oznaczać, że znajduje się on w trudnej sytuacji.
Proponowane podejście może zachwiać dotychczasową politykę banków w zakresie sprzedaży kredytów. Oznacza ono bowiem, że dziś udzielane kredyty będą mogły od razu być podstawą do udzielenia wsparcia w ramach działalności FWK. Ponadto ta propozycja może zachęcać kredytobiorców do nadmiernego zadłużania się celem skorzystania z pomocy, a w rezultacie umorzenia części długu. Kredytobiorca może bowiem zaciągnąć dodatkowy kredyt konsumpcyjny, aby spełnić warunek DtI rozumiany jako relacja wszystkich obciążeń z tytułu kredytów i pożyczek do dochodów kredytobiorcy. Ten wskaźnik nie odnosi się bowiem tylko do obciążeń z tytułu spłaty kredytu mieszkaniowego, ale wszystkich kredytów i pożyczek.
Wątpliwości coraz więcej
Nieoprocentowana i długoterminowa pomoc Funduszu Wsparcia Kredytobiorców niesie wielkie zagrożenie dla sektora bankowego w przypadku wzrostu w przyszłości stóp procentowych i pojawienia się znaczącej inflacji. Ten system tworzy stały i nieograniczony mechanizm subwencjonowania przez banki części kredytobiorców i może prowadzić do pokusy nadużycia tego rozwiązania przez nierzetelnych kredytobiorców. Warto zatem rozważyć przywrócenie dotychczasowych zapisów, tj. ograniczenie pomocy do osób, których rata z tytułu samego tylko kredytu mieszkaniowego przekracza 60% dochodów. Poziom graniczny DtI dla celów wykorzystania środków z Funduszu Wspierającego i Funduszu Restrukturyzacyjnego powinien być taki sam.
Wiele wątpliwości budzi też możliwość niemal automatycznego umorzenia części wsparcia/pożyczki udzielonej z wykorzystaniem środków FWK. Umorzenie ma następować po okresie blisko 10 lat od momentu uzyskania wsparcia, gdy na ogół sytuacja kredytobiorcy będzie nieporównywalnie lepsza niż w chwili jego przyznania. Jest to forma zachęty do korzystania ze wsparcia, nawet w sytuacji, gdy nie jest ono kredytobiorcy niezbędne. Udzielenie wsparcia klientowi w postaci nieoprocentowanej długoterminowej pożyczki jest wystarczającym przywilejem dla kredytobiorcy i nie musi być on dodatkowo wzmacniany obietnicą częściowego umorzenia pożyczki. Trzeba też dodać, że ewentualne umorzenie części zwrotu wsparcia powinno być uzależnione nie tylko od terminowej jego spłaty, ale również od terminowej obsługi kredytu hipotecznego przez kredytobiorcę.
Inną wątpliwość budzi nowa inicjatywa zawarta w projekcie ustawy, aby ze środków FWK udzielać pożyczki kredytobiorcy na spłatę zadłużenia przy sprzedaży nieruchomości. O ile zrozumiała może być taka sytuacja w odniesieniu do kredytów walutowych, o tyle w przypadku kredytów udzielonych w walucie krajowej propozycja może dotyczyć kredytów niedawno udzielonych o wysokim poziomie LtV lub też kredytów od wielu lat nieobsługiwanych. W tym ostatnim przypadku premiowanie klienta w postaci preferencyjnego kredytu budzi szczególne wątpliwości, a nie zostało ono wyraźnie wyłączone z warunków skorzystania z takiego kredytu.
Pole do nadużyć
Warto zauważyć, że brak pokrycia spłaty kredytu przychodami ze sprzedaży kredytowanej nieruchomości może następować m.in. w wyniku sprzedaży nieruchomości przez kredytobiorcę po cenie niższej od wartości rynkowej. To ograniczenie nie zostało jednak wpisane do warunków uzyskania wsparcia w formie pożyczki z BGK. Warunkiem ustawowym ma być natomiast wymóg sprzedaży kredytowanej nieruchomości na rzecz osób trzecich. Ten warunek nie musi jednak być w praktyce skuteczny, jeśli może to być sprzedaż nieruchomości przykładowo konkubentowi lub przyjacielowi. Inicjatywa ta w ocenie sektora bankowego rodzi pole do poważnych nadużyć.
Za nieuzasadnione należy uznać dwuletnią karencję w rozpoczęciu zwrotu otrzymanej pożyczki na spłatę zadłużenia po sprzedaży nieruchomości. Optymalny wydaje się maksymalnie sześciomiesięczny okres karencji, gdyż w innym przypadku może być zgubiony związek między spłatą pożyczki a sprzedażą nieruchomości i proces dochodzenia środków od beneficjenta pomocy może być zwyczajnie utrudniony.
Z innych wątpliwości warto zwrócić uwagę, że przy analizie sytuacji finansowej danego klienta uwzględniany powinien być dochód za dany okres (np. ostatnie trzy miesiące). Obecnie brany jest pod uwagę (zgodnie z ustawą o pomocy społecznej) dochód z ostatniego miesiąca, co pozostawia pole do pewnych nadużyć (np. klient mógł być na urlopie bezpłatnym/zwolnieniu chorobowym). Dodatkowo bank powinien mieć prawo weryfikowania sytuacji finansowej klienta w trakcie udzielenia wsparcia (zwłaszcza, jeśli miałoby być ono udzielane na okres aż 36 miesięcy). Dziś takiej możliwości ustawa nie przewiduje.
Sektor bankowy może uznać za zasadne wydłużenie okresu wsparcia. Jednak powinien on wynosić 24 miesiące, a więc być dłuższym niż ma to miejsce dziś, ale krótszym niż proponowane przez Prezydenta RP 36 miesięcy. W obecnych warunkach istniejących na rynku pracy propozycja ustawowa utrzymywania wsparcia przez tak długi okres budzi zdziwienie i może następować w sytuacji, gdy kredytobiorca nie stara się aktywnie poszukiwać nowej pracy. Jako inną propozycję warto postulować zwiększenie elastyczności udzielania wsparcia poprzez możliwość zdywersyfikowania wielkości rat pożyczki udzielanych w poszczególnych miesiącach. Przykładowo, może ona być wyższa w pierwszym okresie po utracie pracy i stopniowo może ulegać zmniejszeniu w miarę stabilizowania się sytuacji finansowej kredytobiorcy.
Popierając ideę uelastycznienia działania Funduszu Wsparcia Kredytobiorców, zwiększenia i ułatwienia osobom w trudnościach dostępu do pomocy, należy pamiętać, że celem jego działania nie może być maksymalna redystrybucja środków, lecz udzielenie realnego wsparcia osobom, które naprawdę jej potrzebują. Jeśli kredytobiorcy nie potrzebują wsparcia socjalnego, to państwo nie powinno zachęcać ich do korzystania z takiego wsparcia w każdych warunkach. Dlatego też przykładowo możliwość umorzenia części kredytu powinna być wyeliminowana z projektu ustawy i pozostawiona w obecnym kształcie jako swoisty wyjątek, a nie stosowana reguła. Należy mieć nadzieję, że w toku prac legislacyjnych nad ustawą nowelizacja doprowadzi do bardziej efektywnego funkcjonowania Funduszu Wsparcia Kredytobiorców dla pożytku osób potrzebujących wsparcia, a nie będzie prowadzić do nieracjonalnego rozdawnictwa środków finansowych wpłacanych regularnie przez banki.