Bankowość i Finanse | Wywiad Miesiąca | Energia będzie coraz bardziej zielona
Czy dramatyczne wydarzenia, jakich byliśmy świadkami na południu Polski, będą stałym elementem krajobrazu Polski w najbliższych latach, a może mamy do czynienia z sytuacjami, pojawiającymi się incydentalnie raz na kilkanaście czy kilkadziesiąt lat, na przestrzeni których będziemy obserwować postępujące zmiany klimatyczne?
– Zmiany klimatu mają bezpośredni wpływ na występowanie nagłych zjawisk, których egzemplifikacją są powodzie i podtopienia o skali lokalnej bądź regionalnej, powiązane z bardzo szybkim przechodzeniem od suszy w powódź. Wraz ze zmianami klimatycznymi tego rodzaju ekstremalnych zjawisk pogodowych będzie coraz więcej, tak reaguje dzisiaj środowisko i klimat. Wystarczy uświadomić sobie, jak w ostatnim czasie zmieniła się sytuacja hydrologiczna, ale i charakter upraw. Coraz powszechniej pojawiają się rośliny, które nigdy w Polsce nie występowały, takie jak arbuzy, upowszechnia się uprawa kukurydzy i innych roślin o charakterze ciepłolubnym, co potwierdza fakt, iż nie mamy do czynienia z chwilowymi zakłóceniami, tylko ze stałą tendencją. Chciałbym, byśmy przynajmniej w tym aspekcie posłuchali ekspertów, przestali negować fakty i oparli nasze działania legislacyjne na wiedzy i nauce. Oczywiście, powodzie zdarzały się i wcześniej, generalnie klęski żywiołowe mogą występować w każdych warunkach, niemniej obecny trend ich eskalacji jest bardzo niebezpieczny.
Jeśli wrócimy pamięcią do powodzi stulecia z roku 1997, to wydaje się, że obecny poziom opadów był porównywalny do tego sprzed ćwierć wieku. Równocześnie możemy się spodziewać, iż skala zniszczeń będzie znacznie mniejsza niż wówczas. Co sprawiło, że – pomimo postępujących zmian klimatycznych – żywioł obszedł się z naszym krajem łagodniej?
– Polska wykonała gigantyczną pracę na każdym poziomie. Do zmian systemowych doszło w sferze funkcjonowania administracji rządowej i samorządowej, infrastruktury, systemu zarządzania kryzysowego, współpracy ze służbami, ale też łączności z zagranicą. Miernikiem postępu jest nie tylko długość wybudowanych wałów, liczba zbiorników retencyjnych czy rozwój całej infrastruktury przeciwpowodziowej, ale i wypracowanie spójnego systemu reagowania na zagrożenie. Wyciągnęliśmy wnioski z tragicznych doświadczeń, jesteśmy coraz lepiej przygotowani na kryzysy, choć oczywiście nieuniknione są sytuacje, w których z uwagi na specyfikę terenu i siłę żywiołu jedynym wyjściem pozostaje ewakuacja ludności. Jednak i w tej dziedzinie współpraca służb, wojska, straży pożarnej, policji jest na coraz wyższym poziomie i nie budzi zastrzeżeń.
Lekcję odrobiliśmy, ale czy możemy powiedzieć, że pewne prace się zakończyły, czy dopiero jesteśmy w trakcie ich realizacji?
– Ten proces cały czas trwa. Nakłady, w zależności od miejsca, są bardzo wysokie, dzisiaj mierzymy się z trudną sytuacją na Dolnym Śląsku czy Opolszczyźnie, wielkie nakłady i inwestycje generuje też Małopolska, mocno dotknięta przez żywioł w roku 2010. Generalnie cały odcinek Wisły wymaga inwestycji w zbiorniki, chociażby we Włocławku, na co zwracają uwagę zwłaszcza samorządowcy ziemi płockiej, zatem gigantyczne nakłady, pozwalające osiągnąć odporność na ryzyka związane z anomaliami pogodowymi, jeszcze przed nami. Dotyczy to zasadniczo całego kraju, obecnie mówimy o sytuacji na Dolnym Śląsku, ale musimy być przygotowani do natychmiastowej reakcji na gwałtowne zdarzenia nie tylko tam, ale na każdym odcinku rzek, które mogą stanowić ryzyko – czy to Odra, czy to Wisła, czy też inne ciągi rzeczne.
W dniach poprzedzających klęskę żywiołową prowadzono intensywne działania informacyjne, co staje się standardowym postępowaniem. Czy w przyszłości planowane jest wdrażanie kolejnych rozwiązań, pozwalających lepiej skupić się na predykcji zdarzeń, modelowaniu zmian, które mogą zajść w poszczególnych regionach?
– Obecnie mamy do czynienia z sytuacją, w której po przerwaniu standardowej łączności możemy posługiwać się Starlinkiem, co jest tylko jednym z przykładów, potwierdzającym użyteczność nowoczesnych technologii w zrządzaniu kryzysowym. Nie chodzi tylko o bezpośrednie użycie danej technologii w celach ostrzegania, ale o cały system monitorowania sytuacji i informowania społeczeństwa. Służby znają prognozy, wiedzą, jaka jest predykcja napełniania zbiorników, kiedy mogą być realizowane zrzuty wody. Do tego dochodzi przygotowanie opinii społecznej w danej lokalizacji, a przede wszystkim dużo lepsza współpraca pomiędzy administracją rządową a samorządem. Często samorządy reagowały późno, bo nie miały odpowiednich sił i środków czy wiedzy na temat ewentualnych zagrożeń. Obecnie JST dostaje informacje odpowiednio wcześniej, reaguje i jest pierwszym punktem kontaktu z mieszkańcami w razie ewentualnej ewakuacji, co ma olbrzymie znaczenie dla skuteczności działań ratunkowych czy ograniczenia strat.
Poza technologią, inwestycjami w infrastrukturę potrzebne są działania edukacyjne, uświadamianie ludziom, że w obliczu tak poważnych zagrożeń nie powinno się uprawiać tzw. turystyki powodziowej tylko słuchać poleceń służb i ufać tym, którzy walczą o ochronę dobytku, o zdrowie i życie lokalnej społeczności. Dzisiaj niestety nie wszystkie polecenia czy prośby służb są należycie wykonywane.
A jak kształtuje się współpraca w obszarze transgranicznym: z Republiką Czeską, Słowacją, Niemcami, a może dalej, z Austrią czy innymi krajami Unii Europejskiej?
– Tę lekcję też odrobiliśmy, jesteśmy w stałym kontakcie ze stroną czeską, dostajemy informacje na temat działań realizowanych przez sąsiadów. Wiemy, jak wygląda u nich stan wód czy sytuacja powodziowa. W 1997 r. strona polska była zaskoczona niektórymi działaniami, bo brakowało wymiany informacji. Teraz współpraca pomiędzy służbami i koordynacja działań funkcjonuje właściwie w każdym sektorze, w każdej przestrzeni, czy to usuwanie skutków klęsk żywiołowych, czy energetyka, czy sytuacja wewnętrzna dotykająca migracji albo infrastruktury. Można się spodziewać, iż nakłady na te działania będą rosnąć.
Przejdźmy do tematyki energetycznej. Jak pana zdaniem powinien wyglądać docelowy miks energetyczny?
– Będzie on coraz bardziej zielony, obejmując energię jądrową i źródła odnawialne. Chcemy, już w połowie lat 30., oddawać do użytku kolejne bloki elektrowni jądrowej w Choczewie, a równocześnie realizować inwestycje w OZE. To jest gigantyczny program morskiej energetyki wiatrowej, który do 2030 r. powinien wygenerować blisko sześć gigawatów, a do 2040 r. 18 gigawatów mocy. To dalszy rozwój fotowoltaiki poprzez lepszy system rozliczeń czy uproszczenie procesu inwestycyjnego, to wreszcie odblokowanie energetyki wiatrowej na lądzie. Kolejny sektor, który powinien rozwijać się w Polsce, to biogaz i biometan, które dają szansę na niskoemisyjność i gospodarkę obiegu zamkniętego w sektorze rolno-spożywczym, a przy tym skraca się łańcuch dostaw.
W scenariuszu ambitnym, zawartym w Krajowym Planie dla Energii i Klimatu, wskazujemy na udział energii odnawialnej powyżej 32% w miksie energetycznym. To gigantyczny skok względem projekcji jeszcze z roku 2019, gdzie mówiliśmy o udziale na poziomie 21–23%. Uruchamiając kolejne moce z odnawialnych źródeł energii i atomu będziemy w stanie mówić o tym, że polska gospodarka jest wreszcie oparta na niskoemisyjnych źródłach.
Na ile opóźnienia w KPO mogą przełożyć się negatywnie na zmiany w infrastrukturze?
– Inwestując w odnawialne źródła energii czy energetykę jądrową, nie zapominamy o gigantycznych nakładach na rozwój sieci elektroenergetycznych, zarówno jeśli chodzi o bilansowanie sieci, jak i przesył energii. Do 2034 r. na same sieci przesyłowe w ramach programu Polskie Sieci Elektroenergetyczne zostanie wydanych 64 mld zł. Takiego programu, o takim budżecie i zasięgu w historii Polski nigdy nie było. Do tego potrzebne są i będą środki z KPO, które wspierałyby lokalne społeczności energetyczne. Opóźnienia na pewno nam nie pomogły. zważywszy na to, że mamy na wydanie środków czas do czerwca 2026 r., musimy zrobić wszystko, żeby ten proces przebiegał w sposób terminowy, merytoryczny i społecznie akceptowalny.
Te środki muszą być wydane najefektywniej, i nie jest to sytuacja komfortowa, jeśli chodzi o opóźnienie w Krajowym Planie Odbudowy i w kontraktacji tych środków. To jest sytuacja niekomfortowa zarówno dla przedsiębiorców, jak i dla samorządów, które planowały jakieś strategie, a te zostały opóźnione. Inflacja wpłynęła na to, że mamy do czynienia ze znacznie droższymi usługami i z droższą technologią, która miałaby być realizowana, ale przezwyciężymy i te przeciwności losu, związane z nierespektowaniem zasad, na które się poprzedni rząd umówił z Unią Europejską.
Słyszeliśmy zapowiedzi, że jesienią pojawi się projekt regulacji dla lądowej energetyki wiatrowej…
– Ten projekt jest już po wstępnych pracach międzyresortowych, zostanie przesłany do konsultacji publicznej w ciągu kilku dni. Sporo miejsca poświęciliśmy kwestii odległości, zarówno jeśli chodzi o zabudowania, jak i ochronę przyrody, co odblokuje mnóstwo terenów w Polsce – inwestycje będą mogły być realizowane nawet na 25% terenu naszego kraju. Zwracamy uwagę na permitting, uproszczenie procedur, skrócenie procesu inwestycyjnego, wreszcie możliwość lokalizowania inwestycji na zintegrowanym planie inwestycyjnym, co stwarza gigantyczną szansę przyspieszenia tego procesu.
Dodatkowo bierzemy pod uwagę inwestycje w biogaz, wsparcie dla biogazowni powyżej jednego megawata czy budowę gazociągu bezpośredniego. To jest niezwykle potrzebna ustawa, dobrze przygotowana przez resort, która, wierzę, że będzie przedmiotem rzetelnych analiz ze strony społecznej, ze strony inwestorów. Chcemy, by w ciągu najbliższych kilku miesięcy proces legislacyjny został zakończony sukcesem. Liczymy, że prezydent też podpisze ustawę, która będzie gwarantowała tańszy prąd i coś, co jest czasami ekonomicznie niewidoczne, ale niezwykle ważne dla naszego zdrowia, czyli też inwestycje w czyste źródła energii.
Również w obszarze morskich farm wiatrowych?
– Po nowelizacji tzw. ustawy wiatrakowej zajmiemy się zmianami w tzw. ustawie offshore’owej. Także w tym przypadku chcemy zbudowania silnego segmentu naszej gospodarki, chcemy, by w tym procesie uczestniczyły przede wszystkim polskie firmy. Tych aktów prawnych, które są i które będą nowelizowane w najbliższym czasie jest mnóstwo, do tego dochodzi ustawa zwiększająca ekonomiczną zasadność transformacji energetycznej na poziomie prosumentów.
Wspomniał pan o biogazie, jakich rozwiązań ustawowych możemy się spodziewać dla poszczególnych segmentów OZE, podobnie jak to ma miejsce w przypadku lądowych farm wiatrowych?
– To jest oczywiście wsparcie dla powyżej jednego megawata, to jest budowa gazociągu bezpośredniego, ale też zwiększenie środków w ramach programu Energia dla Wsi. Złożyliśmy wniosek do Europejskiego Banku Inwestycyjnego, zwiększający tę kwotę z 1 do 3 mld, bo zapotrzebowanie na inwestycje w biogaz i biometan jest bardzo duże, szczególnie na obszarach wiejskich. Szacujemy potencjał biogazu w Polsce na blisko 10 mld metrów sześciennych. To jest wolumen zbliżony do tego, ile importowaliśmy ze Wschodu, co pokazuje zarówno skalę wyzwania, jak i szansę na niskoemisyjne rolnictwo w Polsce, wreszcie na skrócenie łańcucha dostaw. Przy rozwoju eksportu i stałym podniesieniu dochodowości części gospodarstw będziemy musieli zagospodarować ten substrat, a w realizacji zasady skracania łańcucha dostaw i gospodarki w obiegu zamkniętym szansą na to są właśnie biogazownie.
Skoro nawiązaliśmy do kierunku wschodniego, czy są projekty lub ewentualnie konsultacje odnośnie docelowego kształtu współpracy między Polską a Ukrainą w dziedzinie energetyki?
– To się dzieje właściwie na każdym poziomie, poczynając od reagowania na bieżące wydarzenia, jak niszczenie infrastruktury energetycznej na Ukrainie, aż po wsparcie w zakresie dostaw prądu. Obecnie omawiamy jedną z deklaracji premiera Donalda Tuska, realizowanych przez Ministerstwo Przemysłu, jeśli chodzi o wsparcie energetyczne Ukrainy w trakcie miesięcy jesienno-zimowych, gdyż ukraińska infrastruktura energetyczna mocno ucierpiała wskutek wojny. Jesteśmy w stałym kontakcie z naszymi sąsiadami, widzimy, z jakimi trudnościami się mierzą i jesteśmy jednym z pierwszych źródeł pomocy dla nich.
Ministerstwo Klimatu i Związek Banków Polskich rozpisały niedawno ankietę dotyczącą udziału banków w transformacji energetyczno-klimatycznej. Jak pan ocenia rolę sektora bankowego w tej transformacji?
– Banki aktywnie włączały się w proces transformacji energetycznej. Te inwestycje są chyba największym kołem zamachowym dla gospodarki, prowadzimy bardzo efektywną współpracę, która z roku na rok prowadzić będzie do coraz bardziej niskoemisyjnej gospodarki, a w konsekwencji niższych cen energii. Banki podchodzą do tego procesu w sposób całkowicie transparentny. W zakresie transformacji banków wiele można mówić, jeśli chodzi o aktywa węglowe, ich finansowanie, wsparcie spółek, które są tymi aktywami obciążone. Ministerstwo Aktywów i Ministerstwo Przemysłu będzie podejmowało w tej kwestii działania zaradcze.
Przyszłość rozwiązań niskoemisyjnych wiąże się bardziej z instrumentami zwrotnymi, czy idziemy w kierunku komercjalizacji tego rynku, w obszar kredytowy?
– Oba z tych kierunków są w Polsce realizowane, chociaż warto zwrócić uwagę, że inwestycje w odnawialne źródła energii stają się bardzo szybko rentowne, więc zarówno samorządy, jak i przedsiębiorcy bardzo chętnie po to wsparcie sięgają.
Coś, co zapewne niedługo rozgrzeje media, ale i przedsiębiorców, to planowany już niebawem system kaucyjny. To będzie rewolucja, ewolucja, a może realizacja czegoś, co powinno być wprowadzone wiele lat temu?
– Zmiany w zakresie systemu kaucyjnego podyktowane są potrzebami racjonalnej gospodarki odpadami, która w Polsce jak dotąd nie funkcjonowała dobrze. Punktowo działo się sporo w zakresie segregacji nieczystości, natomiast w warstwie strukturalnej, jeśli chodzi o wytworzenie danego produktu, jego przesył i utylizację, niezbędne jest lepsze wykorzystywanie później tych tworzyw zgodnie z zasadą gospodarki obiegu zamkniętego. Potrzebne są odpowiednie działania legislacyjne, ale i większa społeczna odpowiedzialność biznesu. Widzimy mnóstwo pozytywnych sygnałów ze strony np. branży mlecznej, by odnieść się do sektora rolno-spożywczego, wiele sugestii pochodzących z rynku udało się uwzględnić, ale zdajemy sobie sprawę z tego, z jakimi wyzwaniami mierzą się chociażby właściciele sklepów, którzy będą musieli się dostosować do tego systemu. Wierzę, że dialog będzie bardzo efektywny, bo zdajemy sobie sprawę z tego, że ustawa musi być dobrze przygotowana i możliwa do wdrożenia. Najpiękniejsze akty prawne, których poszczególne sektory nie są gotowe wdrożyć, nie mają sensu, więc liczymy na efektywną współpracę.
A propos opłacalności, może warto, żeby komponent bankowy był mocniej wdrożony w system kaucyjny? Na obecnym etapie zwroty mają polegać raczej na bonach, nie uwzględniono możliwości zwrotów na konto bankowe…
– Warto i tutaj pójść w stronę nowoczesnych rozwiązań, zwłaszcza że jesteśmy w czołówce europejskiej, jeśli chodzi o wykorzystywanie sektora bankowego w działalności usług społecznych.
Jak powinien wyglądać w ostatecznej wersji krajowy plan dla energii i klimatu?
– Ten plan jest teraz w kompleksowej wersji, niebawem zostanie przedłożony do publicznych konsultacji. Scenariusz, który zapisujemy jako ambitny, jest wielką szansą dla polskiej gospodarki, bo dzięki przyspieszeniu transformacji energetycznej ma szansę zagwarantować tańszy prąd. Plan w dziedzinie energii i klimatu wskazuje, że mamy do czynienia nie z kosztem, a inwestycją w energetykę, która zwróci się bezpośrednio w mniejszych środkach wydawanych na przeciwdziałanie skutkom klęsk żywiołowych czy opłaty z tytułu emisji i dopłaty do ewentualnego mrożenia cen.
Wydatki na przeprowadzenie tej transformacji są znacznie niższe niż efekty jej nieprzeprowadzenia dla całej polskiej gospodarki. Liczymy na owocne konsultacje ze strony branży energetycznej i pozostałych interesariuszy. Nasze wskazania są scenariuszami ambitnymi, które będą wymagały zdecydowanych działań, jeśli chodzi o zakres legislacyjny i wdrożeniowy, chociażby poprzez programy priorytetowe Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, niemniej plan jest wielką szansą dla polskiej gospodarki.
Ostatnie pytanie: co należałoby zrobić, by zapewnić europejskiej gospodarce konkurencyjność wobec USA czy Dalekiego Wschodu?
– Mamy tu kilka kwestii: reindustrializację Europy i wzmocnienie łańcuchów dostaw. Europa musi być silna tym, co produkuje, przemysł musi wrócić do Europy. Do tego dochodzi konkurencyjność w sferze produkcji. Mamy sporo narzędzi, by osiągnąć ten cel, jak na przykład KPO, ale i plan REPowerEU.
Pandemia i kryzys surowców energetycznych, spowodowany agresją Rosji na Ukrainę wykazały, że Europa musi być niezależna, musi być silna tym, co produkuje u siebie. Uzależnienie technologiczne albo surowcowe od państw trzecich, szczególnie niedemokratycznych, osłabia nasze bezpieczeństwo i sprawia, że nasza gospodarka jest mniej efektywna. Stąd przyspieszenie w zakresie całej niskoemisyjnej, w tym odnawialnej energetyki, gdyż jest to szansa na poprawienie konkurencyjności. Dochodzą do tego takie akty prawne, jak Net-Zero Industry Act, które będą gwarantować w zakresie inwestycyjnym kryteria pozacenowe, bezpośrednio odnoszące się do kwestii związanych z bezpieczeństwem. Przejrzystość firm, przedsiębiorstw, banków, całego sektora jest w Europie bardzo wysoka. Dzisiaj, jeśli mówimy o bezpieczeństwie, to mówimy o infrastrukturze, która przede wszystkim powinna być dostarczana przez nasze rodzime firmy, które znamy, których jesteśmy pewni, że to one bezpieczeństwo gwarantują. Wierzymy, że w ciągu następnych lat konkurencyjność jeszcze się poprawi.