Bankowość i Finanse | Technologie | Forum Technologii Bankowych | Innowacyjne myślenie
Paweł Minkina:
Jak będą wyglądały banki w przyszłości, i jak będą rozkładały się akcenty pomiędzy technologiami a tradycyjną bankowością? Kilka lat temu na topie była koncepcja banków jako firm technologicznych z licencją bankową. Teraz niektórzy prezesi banków podają w wątpliwość tę ideę. Po drugiej stronie mamy opinie bankowców, głównie mocno skupionych na technologii, że należy uważnie monitorować rozwój rynku technologicznego i naśladować jego liderów, żeby właśnie bardzo szybko stać się firmami technologicznymi świadczącymi usługi bankowe. Który z tych wariantów ma szansę stać się dominującym?
Karol Mazurek
dyrektor zarządzający Accenture Polska, wiceprzewodniczący Prezydium FTB:
Padł tu słynny aforyzm prezesa Zbigniewa Jagiełły o banku w roli firmy technologicznej z licencją bankową, ja przywołam cytat przypisywany Billowi Gatesowi, że bankowość będzie potrzebna, jednak banki już niekoniecznie. Z biegiem czasu dochodzę do wniosku, że nie zrealizuje się żaden z tych scenariuszy. Sektor bankowy nie jest zbyt atrakcyjny pod względem inwestycyjnym, nie zapewnia dużych zwrotów z kapitału, fundusze czy bigtechy nie kwapią się, żeby zakupić licencję bankową i operować w tym segmencie na dużą skalę. Technologiczne giganty wchodzą w pewne sfery rynku finansowego, na przykład płatności, co nie zmienia faktu, iż będą potrzebne i banki, i bankowość. Podobnie w przypadku „firmy technologicznej z licencją bankową”, ta koncepcja była w swoim czasie słuszna, ale na dłuższą metę może sektorowi wyrządzić sporą krzywdę.
Jesteśmy w przededniu zmiany otoczenia, w jakim funkcjonuje polski sektor finansowy. Dziś banki żyją w dość wygodnej sytuacji, środowisko stóp procentowych pomaga osiąganiu dobrych wyników, kiedy to się zmieni, trzeba będzie się zastanowić nad nowymi źródłami przychodów, jak i optymalizacją modelu działania. W tym kontekście uważam, iż szkoda zużywać energię na zajmowanie się czymś, co nie jest częścią core działalności banków, czyli budowanie technologii. Rzecz jasna technologia jest potrzebna, w dzisiejszym świecie nie da się bez niej żyć. Ale myślę, że w przyszłości banki będą chciały się skupić na kreatywnym i efektywnym wykorzystywaniu technologii, niekoniecznie jej budowaniu, zwłaszcza że obecnie technologia coraz częściej jest dostarczana jako usługa, a jej tworzenie staje się domeną dużych graczy, którzy mają zdecydowanie większe środki, by rozwijać technologię z uwzględnieniem oczekiwań w sferze bezpieczeństwa.
Mamy silne przekonanie, że jesteśmy cyfrowymi mistrzami świata, dysponujemy dobrymi fachowcami, jednak do rozwoju technologii potrzebny jest kapitał, a tego nie mamy w wystarczającym stopniu ani w Polsce, ani nawet w Europie, gdzie zasoby są inwestowane w dość specyficznym, rozproszonym modelu. Dlatego nie jesteśmy w stanie skutecznie rywalizować z bigtechami czy dużymi organizacjami technologicznymi, natomiast mamy dużo wiedzy i kompetencje, które pozwalają wykorzystywać w sposób innowacyjny technologię dostarczaną przez podmioty trzecie. Uważam, że banki będą potrzebne, natomiast będą musiały przejść ewolucję, skupiając się na biznesie core, szukając nowych źródeł przychodów i korzystając z technologii jako z narzędzia, a nie z produktu, wytwarzanego przez bank.
Dorota Zaremba
wiceprezes SAP Polska, wiceprzewodnicząca FTB:
Reasumując: technologia jako środek, nieodzowny środek, a nie jako cel sam w sobie. Spójrzmy na nią chociażby w kontekście klienta, który funkcjonuje w coraz silniej zdigitalizowanym świecie i na co dzień korzysta z zaawansowanych technologicznie, intuicyjnych i przyjaznych narzędzi. Posiadający odniesienie chociażby do e-commerce, oczekuje bankowości niezauważalnej, niejako wtopionej w wykonywane przezeń czynności. Dla instytucji finansowych oznacza to konieczność ciągłego nadążania za trendami, często kształtowanymi przez inne segmenty. Tenże użytkownik liczy na to, że cyfrowe doświadczenie będzie podobnej jakości w różnych sferach jego życia, inaczej odejdzie do szeroko rozumianej konkurencji (mam tu na myśli również fintechy). Pamiętajmy również, że użytkownik XXI w. jest niecierpliwy. W świecie, gdzie wszystko jest instant, na rozpatrzenie wniosku o kredyt mieszkaniowy czeka się kilka tygodni. To wciąż spora luka pomiędzy cyfrowym interfejsem klienta a wewnętrznymi procesami banków, którą banki z wykorzystaniem technologii, m.in. sztucznej inteligencji, będą mogły wypełnić.
Padło pytanie, na ile banki powinny definiować się jako firmy technologiczne. Z moich obserwacji wynika, że znacznie lepiej sprawdza się współpraca ze sprawdzonymi dostawcami, którzy specjalizują się w danym obszarze, śledzą trendy technologiczne lub wręcz je kreują i wciąż pracują nad ulepszaniem swoich rozwiązań. Dzięki temu banki mogą skupić się na prowadzeniu core biznesu, szybkim dostarczaniu nowych produktów i usług, jednocześnie nadążając za globalnymi trendami technologicznymi. W innych branżach dzieje się podobnie, nowoczesne zakłady produkcyjne korzystają z narzędzi IT, algorytmów czy systemów automatyki produkcyjnej od wyspecjalizowanych dostawców, bo w ten sposób uzyskują dostęp do najnowszej technologii i wiedzy, której zbudowanie i samodzielne rozwijanie jest bardzo kosztowne. Korzystajmy z dostawców technologii, żeby nasz biznes mógł funkcjonować jak najsprawniej.
Wróćmy jeszcze do tego wątku firm technologicznych z licencją bankową. Karol wspominał, że ostatecznie firmy technologiczne niezbyt chętnie występują w roli dostawców produktów bankowych. Ciężko się dziwić, mamy bowiem dwa zupełnie odmienne biznesy, technologiczny i bankowy, które wymagają innej perspektywy myślenia, w innym horyzoncie czasowym i z inną dynamiką, więc ciężko jest zbudować firmę, która pogodzi te dwie prędkości ze sobą.
Włodzimierz Kiciński
wiceprezes Związku Banków Polskich:
Od dłuższego czasu banki są intensywnie delewarowane. Zmienia się też sposób akumulacji kapitału w społeczeństwie i gospodarce. Jeśli przyjmiemy, że będzie to sprzyjać równoważeniu dochodów poszczególnych grup społecznych, to rola banków będzie stopniowo maleć. Odsuwanie banków od głównej roli w akumulowaniu kapitału będzie skutkować zwiększeniem znaczenia instytucji pozabankowych, jak fundusze inwestycyjne czy venture capital, które uzupełniają rynek finansowy i zmieniają proporcje między graczami. Rola banków w przyszłości będzie bardziej istotna z punktu widzenia finansowania przedsiębiorstw i utrzymywania bieżących relacji z klientami korporacyjnymi. Jeśli chodzi o klientów detalicznych, banki będą tylko jednym z uczestników platform typu marketplace.
W przyszłości rola banków w finansowaniu gospodarki zmniejszy się, natomiast ich wkład technologiczny będzie duży. Już dziś mamy dowody na ograniczanie roli banków, gdyż większy zwrot na kapitale mają inne instytucje finansowe. Bankom towarzyszy negatywna atmosfera, kreowana przez różne środowiska. W konsekwencji niektórzy uważają, że rola banków w przeszłości była zbyt duża i na tej podstawie próbują zmniejszyć ich znaczenie w gospodarce. Technologia będzie zawsze narzędziem, a firmy technologiczne będą się zmieniały, będąc zarówno partnerami, jak i rywalami dla banków. Wizja firmy technologicznej z licencją bankową nie budzi dzisiaj takiego zainteresowania jak dwa czy trzy lata temu. Zdigitalizowany, nowoczesny bank jest natomiast nadal ważnym projektem. Takie hasła mają z reguły charakter krótkoterminowy i na dłuższą metę nie są w stanie zmienić trendu ograniczenia roli banków w gospodarce.
Bartłomiej Nocoń
dyrektor Systemu Zespołów Płatniczych i Bankowości Elektronicznej w Związku Banków Polskich:
Odwróciłbym ten paradygmat, pytając nie tyle o bank przyszłości, ile o przyszłość bankowości. Patrząc z perspektywy pięciu czy 10 lat, dominująca rola technologii będzie silnie zaznaczona. Uważam, że będziemy kierować się i wzmacniać rolę doradztwa technologicznego w relacji klient-bank, gdzie technologia będzie istotnie wkraczać w kreowanie produktów, komponentów oferty bankowej czy personalizowanych podpowiedzi klientowskich. Wyobrażam sobie to w ten sposób, że klient banku będzie miał stale dostępną ofertę np. depozytu czy pożyczki konsumenckiej od tzw. Google bankiera i jednym klikiem korzystał z podpowiedzi, którą technologia mu w danym momencie przedstawi. W dobie upowszechniania rozwiązań technologicznych i ich rosnącej adopcji będziemy obserwować dalszy wzrost zaufania dla takich nowości. Naturalną koleją rzeczy są także obserwowane zmiany demograficzne, na rynek finansowy trafiają młodsze pokolenia, doskonale zaznajomione ze światem technologicznym. Dla nich doradcą i naturalnym wyborem już dziś często jest świat wirtualny, a stąd o krok do tego „Google bankiera”. Nie mówię, że to się stanie za rok czy dwa, ale umiem sobie to wyobrazić w perspektywie 5–10 lat.
Druga sprawa, która w ciągu góra dwóch lat nabierze kluczowego znaczenia, to technologia sztucznej inteligencji, w tym w szczególności jej generatywna odmiana. Przyszłość bankowości będzie w dużej mierze koncentrowała się wokół rozwiązań, które wprowadzą ofertę usług, kanałów dystrybucji, modelu biznesowego w oparciu o mechanizm generatywnej AI. Obecnie na świecie jest coraz mniej podmiotów, które zarabiają na innowacjach, a nie korzystają z uczenia maszynowego, generatywnej sztucznej inteligencji i przetwarzania dużych zbiorów danych, dzięki czemu hiperpersonalizują jednostkową ofertę dla klienta. Jesteśmy w przededniu rewolucji, której będziemy świadkami w najbliższych 2–5 latach i która będzie miała potężny wpływ także na usługi świadczone w polskim sektorze bankowym i finansowym. Równocześnie przedstawiciele sektora są zaniepokojeni, że ¾ ich czasu zajmują wyzwania prawno-regulacyjne, choćby te historyczne, związane z portfelem walutowych kredytów mieszkaniowych. Tymczasem polski sektor bankowy musi szukać impulsu do dalszego rozwoju, bo przyjdzie moment, w którym ten „Google bankier” może wyeliminować banki, jakie znamy dzisiaj, i te relacje z klientem, z którymi jesteśmy zaznajomieni. Cyfrowa, długoterminowa lojalność, zbudowana na przestrzeni minionych lat, może zostać szybko przejęta przez podmioty trzecie, a wówczas jej przywrócenie byłoby niezwykle trudne, jeśli nie niemożliwe.
Paweł Jakubik
członek zarządu Microsoft w Polsce, przewodniczący FTB:
Wizję banków jako firm technologicznych z licencjami bankowymi pierwszy zaczął promować ówczesny prezes PKO Banku Polskiego, Zbigniew Jagiełło. Dziś niektórzy bankowcy się od niej odżegnują, spora część twierdzi, iż są w trakcie tej podróży. Technologii nie da się zagonić do narożnika, kolejnym akceleratorem jest generatywna sztuczna inteligencja, która stała się głośna od listopada 2022 r. Czasy, by być tradycyjnym bankiem z technologią na drugim planie, minęły. Dziś w centrum uwagi jest klient, chcemy go najlepiej poznać i budować jego widok 360°, przewidywać, co on będzie robić na podstawie historii dotychczasowej aktywności. Tego się nie da osiągnąć bez algorytmów. Oczywiście, można tradycyjnie odpytywać klientów w oddziałach, rzecz w tym, że przychodzą do nich z reguły przedstawiciele starszych pokoleń, którzy raczej niechętnie uczestniczą w ankietach. Możemy odczuwać wrażenie, że po dwóch dekadach pod znakiem bankowości internetowej, mobilnej czy udoskonalania interfejsu użytkownika obecnie tych projektów jest mniej. Rzecz w tym, że one są, tylko dużo bardziej schowane, AI jest tego najlepszym przykładem.
Karol Mazurek:
Od dłuższego czasu obserwujemy paradoks zaufania klientów; banki nie są szczególnie lubiane, gdyż bankowanie nie jest interesującym zajęciem, natomiast cieszą się dużym zaufaniem. Równocześnie niektórzy klienci deklarują chęć bankowania z np. Google czy Facebookiem, czyli dostawcami, którym nie ufają w takim stopniu z punktu widzenia transparentności w przetwarzaniu danych. Ta różnica się powoli zaciera w kolejnych pokoleniach, ale ciągle jest dużą szansą dla sektora bankowego z tego powodu, że świat się komplikuje. Pojawia się dużo różnych możliwości inwestowania czy operacji finansowych poza światem bankowym. Sektor powinien umiejętnie wykorzystać owo zaufanie i poczucie, że bank jest bezpiecznym miejscem, żeby w przyszłości pozycjonować bank jako portal do świata finansów, który daje klientowi możliwość zarządzania swoimi finansami, niekoniecznie tylko w rozumieniu tradycyjnym, ale na pewno w sposób bezpieczny.
Ostatnio w ramach FTB opublikowaliśmy raport na temat tzw. zdecentralizowanych finansów i alternatywnego rynku finansowego. Obszar ten ma sporo czarnego PR, niemniej wraz z rozwojem urządzeń, które będą korzystały z automatycznych rozliczeń i mikropłatności, będzie się on bardzo szybko rozwijał. Jeśli ten proces przegapimy, cała ta sfera zostanie poza sektorem bankowym, dlatego warto rozważyć, jak powiązać ten obszar z bankowością, żeby klienci wiedzieli, że za pośrednictwem banków mogą spróbować interakcji z tym światem, ale w sposób bezpieczny. Mamy tu pewien dualizm: nie przepadamy za regulacjami, które są obciążeniem dla sektora, a jednocześnie posiłkując się tymi regulacjami, przetwarzamy dane w sposób odpowiedzialny i bezpieczny. Z jednej strony obawiam się tego, jak podchodzi Europa do regulowania sztucznej inteligencji, bo może nas to wyhamować w rozwoju, jednak równocześnie jest to bardzo odpowiedzialne podejście. Obecnie konsumenci rozdają informacje o sobie na lewo i prawo, wraz z kolejnymi pokoleniami zanika poczucie prywatności. Gdzieś jest punkt zwrotny, od którego trzeba tę sferę ucywilizować, i tutaj można dostrzec rolę sektora bankowego. Regulacje są obciążające, ale też nie bójmy się ich, bo zapewniając bezpieczeństwo, mogą stanowić o przewadze banków.
Dorota Zaremba:
W obszarze powierzenia danych osobowych widać powoli rosnącą świadomość społeczeństwa, naturalnie więc nasuwa się pytanie, czy będziemy w stanie zaufać firmie technologicznej, działającej poza rynkiem regulowanym, na tyle, by powierzyć jej oszczędności albo zaciągnąć zobowiązanie finansowe? Tu pojawiają się spore wątpliwości, decydujące o przewadze banków, które, funkcjonując w świecie regulowanym, mając za sobą szereg kontrolujących i zabezpieczających ich instytucji, cieszą się wiarygodnością, a zarazem mogą oferować usługi cyfrowe podobnej jakości. Jeżeli bank proaktywnie rozszerza portfolio produktów i stale udoskonala poziom usług, nie pozostając w tyle za fintechami, i potrafi przygotować spersonalizowaną lub wręcz hiperspersonalizowaną ofertę we właściwym punkcie czasowym, klient pozostanie lojalny, nie szuka innych opcji, gdyż ma wszystko pod ręką, wtedy, kiedy tego potrzebuje, od instytucji, której ufa.
Paweł Minkina
redaktor naczelny „Miesięcznika Finansowego BANK”:
Prezes VeloBanku, Adam Marciniak, użył kolarskiego sformułowania, że jak ktoś długo jest liderem, w pewnym momencie zaczyna wierzyć, że prowadzi peleton. Polskie banki w dziedzinie technologii uzyskują świetne rezultaty na tle globalnym, przypomnę choćby ranking Digital Maturity Index, gdzie polskie banki są wśród 30 najbardziej zaawansowanych technologicznie. Równocześnie coraz mocniej wśród bankowców narasta przekonanie o rosnącym długu technologicznym. Jaka jest realna pozycja polskiej bankowości versus Europa i świat?
Włodzimierz Kiciński:
Warto zacząć od pozycji polskich banków w najprostszych kategoriach. Raport ZBP, zatytułowany Polska i Europa, wykazał, że polski sektor bankowy jest mały w porównaniu z innymi sektorami bankowymi. Jest również wyposażony w relatywnie niewielki kapitał w stosunku do PKB. Aktywa sektora bankowego w ostatnim czasie spadają, a relacja kapitałów własnych do PKB jest mniejsza niż kilka lat temu. Również aktywność kredytowa polskich banków lokuje nas w ostatniej piątce w Europie. Natomiast pod względem zaawansowania technologicznego jesteśmy znacząco z przodu. To oznacza, że ci, którzy odpowiadają za sterowanie sektorem bankowym z punktu widzenia gospodarki, popełnili liczne błędy. Tempo rozwoju bankowości jest stanowczo za małe, by sprostać potrzebom polskiej gospodarki.
Polski sektor bankowy jest przeregulowany na tle innych krajów europejskich. Jednocześnie europejska bankowość wyróżnia się przeregulowaniem na tle USA czy Azji. W dyskusji z przedstawicielem rządu jednego z państw europejskich padła opinia, że Europejczycy mają znakomite regulacje i zamierzają je eksportować do innych części świata. Być może ambicja występowania w roli regulacyjnego trendsettera robi wrażenie na politykach, ale dla bankowców jest niepokojąca. Funkcjonujemy w gospodarce, w której trudno uznać za optymalne zjawiska: przeregulowanie oraz hamowanie i populistycznie podsycany nieuzasadniony ostracyzm, dotyczący bankowej branży.
Jesteśmy w trudnym położeniu, gdyż dług technologiczny narasta i to nie jest tylko efekt ostatnich dwóch lat. Mieliśmy sygnały wskazujące, że przed pięcioma laty polski sektor stracił zdolność do bycia liderem rozwoju technologicznego. Informowaliśmy o tym władze. Polska bankowość nadal jest nowoczesna, ale nieefektywna z punktu widzenia wskaźników gospodarczej funkcjonalności, a w konsekwencji obarczona długiem. To wyzwanie dla liderów gospodarczych, w szczególności dla ministra finansów, który powinien dbać o to, by sektor bankowy sprostał zapotrzebowaniu rozwijającej się gospodarki.
Bartłomiej Nocoń:
Z długiem technologicznym jest częściowo prawda. W latach 2008–2015 polskie banki uchodziły za nowoczesne, nasze rozwiązania były powszechnie kopiowane, przynajmniej przez banki europejskie. Okres COVID-19 istotnie przyspieszył zmiany, które w polskim sektorze finansowym nie mogły być realizowane z różnych powodów, głównie bezpieczeństwa i wewnętrznych regulacji. Mam na myśli pełną zdalną obsługę klienta, zakładanie kont na selfie i szereg procesów, które wprowadzono wskutek obostrzeń covidowych, a które funkcjonują z powodzeniem. Liderzy sektora wskazują, że ponad 40% kont zakładanych jest w formule zdalnej. Polski sektor bankowy ten moment umiejętnie wykorzystał regulacje pandemiczne, wzmacniając proces transformacji cyfrowej.
Prezes Kiciński odniósł się do rynku amerykańskiego i azjatyckiego, gdzie tak restrykcyjnych regulacji nie ma. Na rynku nowoczesnych technologii dominują kraje, gdzie regulacje mają niższy wpływ na rynek. Mam na myśli w zakresie płatności Chiny i Indie, w zakresie modelu i procesów obsługi klienta z wykorzystaniem nowoczesnych technologii Turcję, Nigerię, RPA i Brazylię, wreszcie model współpracy sektora bankowego z Apple w USA, gdzie konto Apple zapewnia oprocentowanie na poziomie 4,5%, klient jest wyposażony w kartę Apple, która to firma dostarcza rozwiązania z wykorzystaniem modelu współpracy czy też chatbota. Klient ma zaspokojone podstawowe potrzeby w zakresie usług kredytowych, depozytowych i płatniczych, a także wsparcia.
Europejczycy nauczyli się funkcjonować na rynku restrykcyjnie regulowanym, jednak w dłuższej perspektywie utrzymanie cyfrowej lojalności będzie coraz trudniejsze. Polski sektor bankowy musi działać szybciej, bardziej odważnie, nie stać nas na popełnianie takich błędów, jak w związku z adopcją chmury obliczeniowej. To jest nieakceptowalne, gdyby ta sama historia miała się powtórzyć w przypadku sztucznej inteligencji, stracimy pozycję w rankingu technologicznym, która obecnie i tak kształtuje się na średnich poziomach. Byliśmy liderem w latach 2008–2015, straciliśmy tę pozycję, jesteśmy nadal relatywnie wysoko, ale musimy być szybsi, odważniejsi i prowadzić dialog z udziałem regulatora i nadzorcy.
Obszarem, w którym polskie banki doskonale się odnajdują i z którego mamy prawo być dumni, jest relacja z administracją publiczną. Tę formułę zaproponowano ponad 10 lat temu w zakresie rozwoju e-administracji, gospodarki cyfrowej, włączania środowiska akademickiego i profesjonalistów w dziedzinie technologii, również zrzeszonych pod szyldem Forum Technologii Bankowych przy Związku Banków Polskich. Będziemy przenosić najlepsze przykłady i praktyki, wzorce i mechanizmy na sektor administracji centralnej i samorządowej, na rozwój płatności bezgotówkowych. Te mechanizmy są znane klientom, a usługi cyfrowe w jednostkach administracji publicznej z wykorzystaniem mechanizmów, stosowanych w bankowości są już w tej chwili powszechnym doświadczeniem polskich klientów. Często koledzy z innych krajów UE dopytują, w jaki sposób te mechanizmy działają na polskim rynku bankowym, i dlaczego upowszechnienie rozwoju gospodarki cyfrowej w wydaniu administracji odniosło taki sukces. To oczywiście zasługa polskiej bankowości, która zdecydowała się wspierać ten proces, uczestniczą w nim również firmy zrzeszone pod brandem Forum Technologii Bankowych.
Paweł Jakubik:
Myślę, że nadal jesteśmy w światowej czołówce banków, dostarczających klientom najlepszy frontend, czyli formułę komunikacji za pośrednictwem komputera czy urządzenia mobilnego. Obszar, w którym obniżyliśmy loty w stosunku do końcówki ubiegłego wieku, a szczególnie pierwszej dekady nowego stulecia, to modernizacja wewnątrz banku. Tworzone we wspomnianych dekadach systemy i wdrożenia wymagają już solidnych modernizacji, tymczasem kraje zachodnioeuropejskie i USA, które dysponowały systemami jeszcze z lat 70. ubiegłego stulecia, podjęły się ich unowocześniania w latach 2014–2016, i powoli widać pierwsze efekty. Jako przedstawiciel sektora technologii bankowych twierdzę, że musimy pomóc bankowcom trochę ogarnąć kuchnię cyfrową. Cieszę się, że mamy wdrożenia w Polsce, takie jak Thought Machine i Mambu, które potwierdzają trendy modernizacyjne, ale to wszystko wymaga pracy i przekonania zarządów banków, bo nakłady na modernizację są niemałe. Tymczasem polskie banki straciły siłę rentowności, dociśnięte rozlicznymi obciążeniami, głównie proweniencji politycznej, dlatego mamy obecnie swego rodzaju recesję wysokiej marży.
Oczywiście rok 2023 był wyjątkowy, z uwagi na wysokie stopy procentowe, ale wszystkie prognozy średnioterminowe mówią o spadku zysków banków. A wspomniane przedsięwzięcia z czegoś trzeba będzie sfinansować. Nie wierzę w to, że centrale kilku światowych banków, które są obecne w Polsce, jak Santander, ING, Credit Agricole czy BNP, wyłożą setki milionów euro, żeby zmodernizować systemy centralne. To musi być wypracowane tutaj, oczywiście nie za jednym zamachem tylko sukcesywnie. Kropla drąży skały. Jedną z odpowiedzi może być tu cloud, gdyż częściowe migracje do chmury pozwalają modernizować stare systemy.
Paweł Minkina:
Wśród bankowców coraz silniejsza jest presja, by stworzyć coś w rodzaju Blika 2.0 i pokazać światu nasze możliwości…
Karol Mazurek:
Lubimy mówić o potędze. Polska gospodarka mała nie jest, ale udział bankowości w niej jest nieproporcjonalnie mały, największe polskie instytucje finansowe znikają w rankingach banków europejskich. To ma istotne znaczenie w perspektywie czekających nas projektów infrastrukturalnych, trzeba będzie finansować choćby transformację energetyczną i może się okazać, że przy obecnych aktywach, które w relacji do PKB wciąż się kurczą, polski sektor nie będzie w stanie tego finansować. Największe polskie banki są w skali małych czy średnich banków regionalnych na zachodzie Europy. To się przekłada na inwestycje, w szczególności w technologie. W latach 2008–2015 wszyscy byliśmy dumni, że potrafiliśmy zrobić coś naprawdę dużego za pieniądze nieporównywalnie niższe względem zachodniej Europy. W Polsce było dużo taniej i dużo efektywniej. Padało hasło długu technologicznego, ja nie do końca się zgadzam, że mamy w polskiej bankowości jakiś duży dług technologiczny, jak obserwuję to, co się dzieje na zachodzie Europy, gdzie rozwiązania IT banków powstawały w latach siedemdziesiątych XX wieku, to na tym tle wciąż możemy się pochwalić dobrze przemyślaną bazą technologiczną i architekturą we wszystkich bankach.
Oczywiście, w ostatnim okresie większość i tak nieporównanie mniejszych inwestycji technologicznych względem świata zachodniego szło w zaspokojenie wymagań regulacyjnych i dostosowania się do zmian w prawie. Zwłaszcza w części sektora pod kontrolą Skarbu Państwa technologicznie działo się dużo mniej przez ostatnie lata. Wciąż mamy opinię bardzo nowoczesnego sektora, niemniej tempo zmian w ciągu ostatnich kilku lat jest dużo mniejsze niż to, co się dzieje na zachodzie Europy. Tam są po prostu dużo większe pieniądze, a technologia, jak każdy biznes, podąża za pieniądzem. Musimy mieć kilka innowacyjnych pomysłów, które potwierdzą, że warto coś zrobić, co da swego rodzaju referencje dla świata, skoro nie jesteśmy w stanie wygenerować takich pieniędzy na inwestycje, jak może to Zachód, to trzeba firmy technologiczne i innych graczy przyciągać czymś innym. Jeżeli pokażemy, że w Polsce można wprowadzić innowacje, które potem można przeszczepić gdzieś na Zachód, to może to przyciągnąć inwestycje technologiczne i zainteresowanie świata.
Czy powinno być to coś w rodzaju kolejnego Blika? Mam wrażenie, że przez ostatnie lata nieco zabrakło siły i spójności w sektorze, która nas wyróżniała na tle globalnym. Banki na co dzień konkurują ze sobą, ale też potrafią współpracować, i Blik był właśnie efektem takiej dobrej współpracy. Wydaje mi się, że parę rzeczy przegapiliśmy, na przykład odroczone płatności (BNPL), które mogły stanowić szansę na zbudowanie lokalnego rozwiązania. Warto się przyjrzeć, co pojawi się za chwilę, jak choćby nowy pakiet regulacyjny znany jako PSD3/PSR, czeka nas DORA i to będzie bardzo duży wysiłek dostosowania się do regulacji. Nie możemy ulec myśleniu, które się pojawiało w sektorze, że jest ciężko, bo przez regulacje nie możemy się niczym innym zająć. Trzeba wrócić do myślenia innowacyjnego, bo inaczej świat nowoczesnych technologii zapomni o Polsce, i wtedy będziemy przegrywać zarówno z punktu widzenia kapitałowego, rozwojowego, jak i pozycji innowatora. Również dostawcy technologicznych rozwiązań mogą dojść do wniosku, że skoro się w Polsce nie da sprzedawać nowoczesnych rozwiązań, to należy szukać zbytu gdzie indziej.
Dorota Zaremba:
Z perspektywy międzynarodowego gracza technologicznego mogę potwierdzić, w jaki sposób są lokowane zasoby w poszczególnych częściach świata. Tam, gdzie jest otwartość na innowacje, tam firmy technologiczne są w stanie zainwestować dużo własnych środków i zasobów, żeby zbudować produkt, zdobyć pierwszą referencję, otworzyć rynek nowych usług.
Gdy mówimy o wprowadzeniu nowej technologii, liczy się czas, a jeżeli proces decyzyjny u potencjalnego klienta trwa rok czy dłużej, to konkurencja jest w tym czasie w stanie nie tylko wprowadzić technologię na rynek, ale i ją skomercjalizować.
W Polsce długie procesy podejmowania decyzji są rzeczywistą barierą, przez co potencjalni dostawcy technologii uciekają tam, gdzie jest łatwiej, szybciej. Przy ograniczonych możliwościach finansowych, przy wysokiej presji regulacyjnej innowacyjność jest jedynym potencjalnym obszarem przewagi polskiej bankowości, jednak wymaga ona dużej otwartości ze strony osób decyzyjnych i skłonności do sprawnego podejmowania odważnych decyzji w kontekście wykorzystania nowych technologii, oczywiście z uwzględnieniem regulacji..
Paweł Jakubik:
Polskie finanse pomimo konkurencyjnego środowiska stworzyły fantastyczny produkt, który w tej chwili realizuje ekspansję europejską. Na razie w Europie Środkowej, ale wiem, że Blik podejmuje próby wejścia na teren Europy Zachodniej. Aby osiągnąć ten efekt, potrzebny jest klimat rozwoju. Próba nacjonalizacji banków, która odbywała się w ostatnich ośmiu latach, nie służyła zgodzie pomiędzy bankami z kapitałem prywatnym i z udziałem Skarbu Państwa, na podstawie której można by realizować wspólne wdrożenie. Jeżeli ten klimat się poprawi, a czujemy, że atrakcyjność inwestycyjna Polski ulega zwiększeniu i podejście zachodu zaczyna być bardziej przyjazne, to może się przełożyć na koncyliacyjność, wówczas kilka najsilniejszych instytucji finansowych może wypracować kolejne wspólne rozwiązanie. Trudno przewidywać, czy będzie to Blik 2.0, czy kolejna aplikacja, być może na bazie Blika. Największe pole dla najszybszych innowacji jest w płatnościach, gdzie możemy ogarnąć cały ich łańcuch, zrobić go cyfrowym i pomagać klientom lepiej zarządzać płatnościami. Chciałbym kiedyś obudzić się i otrzymać raport, wraz z przygotowanym koszykiem płatności. Tego jeszcze w Polsce nie ma, są pojedyncze próby takich podpowiedzi, ale dużego projektu w tym obszarze jeszcze nie widziałem.
Bartłomiej Nocoń:
Świetnym przykładem jest biometria behawioralna i analityka behawioralna, z powodzeniem wykorzystywana jako uzupełnienie, a w niektórych lokalizacjach jako podstawowy element bezpieczeństwa płatności detalicznych. Mamy przykłady banków na polskim rynku, które rozpoczęły proces wykorzystywania analityki behawioralnej w procesie realizowania transakcji płatności. Po wdrożeniach zrealizowanych kilka lat temu wciąż korzysta z tych rozwiązań tylko kilkanaście, maksymalnie dwadzieścia kilka procent ich bazy klientów. Dlaczego? Bo regulacyjnie nie jesteśmy gotowi. Bo cały czas musimy prosić klienta o wyrażenie zgody za pomocą skomplikowanych procesów, które są wymagane regulacyjnie. A tu przecież chodzi o podniesienie poziomu bezpieczeństwa płatności. W przypadkach, które determinują cyberbezpieczeństwo, pewne mechanizmy są wplecione w proces klientowski, ale dzieje się to w tle. W Polsce odbywamy dyskusję, która trwa już dobrych kilkanaście miesięcy, w jaki sposób wykorzystać kwestię analizy behawioralnej. My musimy objąć dodatkową ochroną klientów, zaproszonych do korzystania z kanałów cyfrowych i przy upowszechnieniu płatności bezgotówkowych. Jeśli regulacje nie pójdą w ślad w odpowiednim tempie, wówczas sami sobie będziemy budować dług technologiczny.
Dorota Zaremba:
Mogę tylko dodać, że jeżeli regulacje albo sposób ich realizacji będzie dla klienta zbyt uciążliwy, to klient wybierze rozwiązanie, które jest zdecydowanie mniej bezpieczne, ale szybsze, wygodniejsze. W konsekwencji nie tylko tracimy klienta, ale też narażamy go na ryzyko utraty środków finansowych na rzecz instytucji nieobjętych gwarancjami bankowymi i szerokiej maści oszustów. Przeregulowanie może zatem przynieść efekt odwrotny do zamierzonego.
Włodzimierz Kiciński:
Warto żebyśmy wyciągali z tego wnioski, bo twarda analiza obecnej sytuacji raczej mnie skłania do pewnej mobilizacji i stawiania nowych zadań, wręcz nowego podejścia. To dotyczy zarówno sektora bankowego, jak i firm technologicznych, które współpracują z sektorem. Po pierwsze – powinniśmy mieć ambitne cele, po drugie – strategię działania, w której opiszemy, w jaki sposób zamierzamy te cele osiągać i jakimi środkami. Po trzecie – powinniśmy zapewnić spójność regulacyjną, bo z tym mamy ogromny problem. Warto również zwrócić uwagę na szybkość działania, bo czas we współczesnym świecie odgrywa ogromną rolę. No i wreszcie powinniśmy stale budować podstawy dla dobrego rozumienia udziału całego sektora finansowego w wypełnianiu potrzeb gospodarki, czyli prowadzić wszechstronne działania edukacyjne.