Bankowość i Finanse | Loża Komentatorów | Czy w obliczu obecnych uwarunkowań makroekonomicznych polskie banki mają jeszcze zdolność do finansowania rozwoju polskiej gospodarki, i w jakim stopniu?
Janusz Mieloszyk
pierwszy wiceprezes zarządu, Nest Bank:
Sytuacja na polskim rynku bankowym jest obecnie daleka od ideału. Rozwarcie nożyc inflacji i stóp procentowych niekorzystnie oddziałuje na potencjał wyników finansowych banków. Negatywnie wpłynęły nań również wakacje kredytowe oraz wsparcie największych banków w przymusowej restrukturyzacji Getin Noble Banku. Na sytuację może także wpłynąć oczekiwana decyzja TSUE, z którą wiąże się prawdopodobieństwo wyższych odpisów z tytułu frankowych kredytów hipotecznych. Dodatkowo, patrząc na łączny współczynnik kapitałowy sektora, który wyniósł 18,21% w III kw. 2022 r., zauważymy spadek z 20,67% na koniec roku 2020. Wyłania nam się z tego mało pozytywny obraz. Ale czy to oznacza, że sektor bankowy nie będzie w tym roku zdolny do finansowania polskiej gospodarki? Aż tak daleko bym nie szedł. Sądzę jednak, że wszystkie te negatywne okoliczności mogą znacząco ograniczyć możliwości, ale i skłonność banków do finansowania gospodarki, w szczególności długoterminowego. I to już się dzieje choćby w przypadku mikroprzedsiębiorców. Według raportu BIK, w 2022 r. banki udzieliły im o 14,2% (w ujęciu liczbowym) mniej kredytów niż rok wcześniej. Największy spadek zanotowały kredyty inwestycyjne (50,4% r/r). Biorąc pod uwagę fakt, że mikroprzedsiębiorstwa odpowiadają za 1/3 PKB, warto przyglądać się temu trendowi. Bo między innymi od tego, czy mikrofirmy nie złapią zadyszki i będą mogły się finansować, zależy kondycja polskiej gospodarki.
Piotr Bujak
główny ekonomista, PKO Bank Polski:
Uwarunkowania makroekonomiczne w Polsce pozostają korzystne dla sektora bankowego. Krajowa gospodarka pozostaje mocno konkurencyjna, przyciąga rekordowo dużo bezpośrednich inwestycji zagranicznych, jest w małym stopniu zadłużona (szczególnie w przypadku sektora prywatnego), finanse publiczne są w dość dobrym stanie na tle reszty UE, relatywnie łagodnie przebiega negatywny szok terms-of-trade i nie załamał się strukturalny trend redukcji nierównowagi zewnętrznej. Bilanse sektora prywatnego są mocne. Zadłużenie firm i gospodarstw domowych w relacji do PKB zmniejszyło się w ciągu ostatnich lat. Firmy mają wysoką rentowność i dobrą sytuację płynnościową. Gospodarstwom domowym sprzyja stabilna sytuacja na rynku pracy ze znikomym prawdopodobieństwem istotnego wzrostu bezrobocia i znacznie większą szansą na szybki powrót do rynku pracownika. Podsumowując, od strony sytuacji makroekonomicznej nie widać poważnych zagrożeń dla stabilności sektora bankowego w Polsce i jego zdolności do finansowania rozwoju polskiej gospodarki. Negatywnym czynnikiem jest natomiast systematyczny wzrost kosztów prawnych i regulacyjnych. Różne obciążenia nakładane na sektor bankowy wpływają na jego rentowność, a to ogranicza bazę kapitałową potrzebną do zwiększania akcji kredytowej. Sektor bankowy w Polsce jest mały na tle europejskim i mógłby w dużo większym stopniu finansować rozwój gospodarczy kraju. Do tego banki potrzebują jednak więcej kapitału, a jego podstawowym źródłem są zyski.
Michał Dybuła
główny ekonomista, BNP Paribas Bank Polska:
Obecnie główną przeszkodą rozwoju akcji kredytowej jest słaby popyt, zwłaszcza gospodarstw domowych. Pogorszenie koniunktury oraz wysokie stopy procentowe ograniczają skłonność do zaciągania nowych zobowiązań finansujących inwestycje oraz bieżącą konsumpcję. Pomimo obniżenia się kapitałów sektora bankowego w ub.r. (będącego efektem przeceny obligacji), wskaźniki kapitałowe utrzymują się na relatywnie wysokim i bezpiecznym poziomie. Istotne wyhamowanie nowych kredytów w ostatnich miesiącach nie jest więc skutkiem restrykcyjnej polityki banków, czy też spadku ich zdolności do zwiększania akcji kredytowej.
Poziom kapitałów krajowego sektora bankowego może jednak stać się przeszkodą do finansowania gospodarki w przyszłości. Opinia Rzecznika TSUE w sprawie możliwości ubiegania się przez banki o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału przez kredytobiorców frankowych, o ile zostanie potwierdzona przez wyrok Trybunału, może w skrajnym przypadku kosztować banki ponad 100 mld zł. Uwzględniając rezerwy zawiązane dotąd przez banki z tytułu tych kredytów, może to skutkować obniżeniem kapitałów sektora o ok. 60 mld zł i spadkiem współczynników kapitałowych o ponad 4 pkt. proc. To istotnie ograniczyłoby potencjał wzrostu kredytów. Tymczasem Polska będzie potrzebowała większego zaangażowania banków, współfinansujących inwestycje związane z transformacją energetyczną, redukcją emisyjności gospodarki oraz dalszym wzrostem potencjału produkcyjnego naszego kraju.
Piotr Bartkiewicz
ekspert, Departament Analiz Makroekonomicznych Banku Pekao SA:
Polski sektor przedsiębiorstw zawsze podchodził do finansowania zewnętrznego z dużą ostrożnością, ale środki własne nie są w stanie zastąpić usług oferowanych przez sektor bankowy i rynek kapitałowy. O ile polski sektor bankowy jako całość jest bezpieczny i dobrze przygotowany do pełnienia tej roli, o tyle boryka się on z szeregiem problemów, które mogą w krótkim okresie na to rzutować. Największym z nich jest nierozwiązana kwestia kredytów walutowych, która będzie negatywnie wpływać na pozycję kapitałową wybranych podmiotów i możliwości udzielania przez nie kredytów. Akcję kredytową ogranicza również niepewność co do przyszłej sytuacji gospodarczej. Jakość portfeli kredytowych jest obecnie relatywnie dobra, ale banki zawsze liczą się z ryzykiem ich pogorszenia.
Problem pogarsza też fakt, że rynek kapitałowy w Polsce nie pełni istotnej roli w finansowaniu przedsiębiorstw. Od kilku lat z głównego rynku warszawskiej giełdy wycofuje się więcej firm niż pojawia nowych, a wartość pierwszych ofert publicznych jest bardzo niska – głównie dlatego, że przy niskiej płynności trudno jest uzyskać atrakcyjne wyceny nowych emisji. Rynek kapitałowy nie zastąpi więc raczej sektora bankowego w finansowaniu inwestycji.
Hubert Gąsiński
doktor nauk ekonomicznych, wykładowca i ekspert WSB w Warszawie:
System bankowy jest słusznie nazywany siłą napędową współczesnej gospodarki oraz integralną częścią całego mechanizmu gospodarczego, ponieważ to banki biorą udział w kreacji pieniądza poprzez operacje kredytowe, przejmują znaczną część czynności dotyczących gospodarki finansowej od gospodarstw domowych i przedsiębiorstw, dokonują alokacji i transformacji środków.
Mimo niespotykanej wcześniej kumulacji negatywnych wydarzeń i regulacji prawnych banki wspomagały i będą wspomagać swoich klientów i właścicieli w osiąganiu korzyści ekonomicznych, nie wykorzystując do tego rezerwy obowiązkowej. Głównym wyzwaniem polskich banków jest obecnie zapobieżenie kryzysowi kredytowemu, którego powstanie zahamowałoby wychodzenie z zapaści gospodarczej. Pełniąc przy tym podstawową funkcję w pobudzaniu aktywności gospodarczej wszystkich podmiotów uczestniczących w rynku.
W 2023 r., po okresie stagnacji, priorytetowym kierunkiem dla Polski pozostaje wzrost wolumenu kredytów hipotecznych. Inwestycje w nieruchomości mieszkalne są ważnym motorem rozwoju gospodarczego kraju, ponieważ kreują popyt na produkty budownictwa i innych branż pokrewnych, przyspieszają wzrost PKB.
Bankowość to specyficzna branża, która podobnie jak większość lepiej sobie radzi podczas dobrej koniunktury, ale w przeciwieństwie do pozostałych sektorów zyskuje w czasie wzrostu stóp procentowych. O ile firmy i klienci indywidualni cierpią z powodu wyższego kosztu pieniądza, to banki na tym zyskują, bo rośnie ich marża odsetkowa.
Dr Krzysztof Spirzewski
adiunkt w Katedrze Finansów i Rachunkowości Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego:
Oczekiwania inflacyjne na ten rok są raczej pozytywne, inflacja raczej nie utrzyma trendu zwyżkowego, wręcz będziemy dostrzegać jej spadek. Na wiosnę ceny żywności nie powinny już rosnąć w takim tempie jak dotychczas, dlatego odczuwalna inflacja może być mniejsza, co poskutkuje ograniczeniem podwyżek cen i mniejszą presją zakupową. W obszarze finansowania nieruchomości poważnym wyzwaniem okazać się mogą zaostrzone wymogi KNF w zakresie udzielania kredytów hipotecznych. Tu można oczekiwać pewnego spowolnienia akcji kredytowej. Do tego dochodzi spore ryzyko w postaci spodziewanego orzeczenia TSUE odnośnie prawa do żądania przez banki wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, które może się okazać bardzo niekorzystne dla sektora bankowego. Wprawdzie ostatecznego rozstrzygnięcia jeszcze nie znamy, jednak opinia Rzecznika Generalnego wygenerowała dodatkową niepewność. Jeśli tak faktycznie się stanie, wówczas banki będą musiały zawiązać rezerwy na wypłatę z kredytów frankowych i uwzględnić ten problem w strategiach. Pozytywnym sygnałem jest wysoki poziom depozytów, generujący wręcz nadpłynność. Te środki można zamienić na kredyty inwestycyjne – pytanie tylko, czy polscy przedsiębiorcy będą chcieli korzystać z kredytu, zwłaszcza że biorąc pod uwagę ceny energii, zakłada się raczej obniżenie popytu. Dodatkowo polskie firmy, szczególnie te z segmentu MŚP, nie są zbyt chętne do zaciągania kredytów.