Bankowość 4.0

Bankowość 4.0
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Przemysław Furlepa - Wiceprezes Zarządu Bank BGŻ BNP Paribas S.A. w rozmowie dla portalu aleBank.pl

Wstępem do prawdziwej bankowości 4.0 jest to, że bank mam cały czas ze sobą, w kieszeni. To mój telefon komórkowy, w którym załatwiam to, co potrzebuję i nie muszę chodzić nigdzie indziej. To prawdziwa szansa, ale i wyzwanie dla banków w przyszłości. Większość swoich potrzeb realizuję dzięki temu, że mam bankowość w telefonie. Oznacza to, że są sprawy, które ja i wielu klientów załatwiamy w oddziałach, czy przez callcenter. Wielu klientów wymaga wsparcia w bardziej skomplikowanych usługach.

Powtarzalność i standaryzacja to kluczowe pojęcia, ponieważ nie potrzebuję niczego więcej poza tym, co mam w telefonie. Jest to charakterystyczne zarówno dla bankowości detalicznej jak i korporacyjnej. W bankowości detalicznej kredyty hipoteczne, czy profesjonalizacja w produktach inwestycyjnych – obie usługi można już nabyć w internecie, ale zdecydowana część klientów pierwszy krok kieruje do instytucji finansowych. Podobnie jest w korporacjach. Mnóstwo zintegrowanych systemów ERP z rozwiązaniami bankowymi – przelewy, codzienne transakcje są dla korporacji niewidoczne, bank jest przezroczysty. Jeśli dochodzi do skomplikowanych struktur finansowania wtedy kontakt z ekspertem jest niezbędny.

Pierwszym kontaktem fintechów jest bankowość detaliczna – ze względu na salę. Wystarczy, że jeden procent z dziesiątek milionów potencjalnych klientów skorzysta z usługi i buduje to skalę z punktu widzenia startującego fintech. W przypadku fintechów nastawionych na korporacje, rozwiązania zaszyte technologicznie oferta jest jednostkowa – profesjonalizacja, inwestycja jest głębsza. Był czas gdy detal był zdecydowanie bardziej dynamiczny w relacjach z fintechami. Teraz jest czas wyrównywania prędkości po stronie detalicznej i korporacyjnej.

Osławiona jest już dyskusja czy z fintechami konkurować, czy współpracować. Podobnie jest między detalem a korporacjami. Wierzę w to, że są wnioski, które można wyciągać po obu stronach. Prezesi w korporacjach to również klienci indywidualni. Kiedy mają wygodne rozwiązania w swoim telefonie będą chcieli je przenosić do profesjonalnego zarządzania dużym przedsiębiorstwem. Także odwrotnie – usługi finansowania inwestycji, które były zarezerwowane dla strony korporacyjnej teraz migrują w stronę mikrofirm – mikroleasingi, mikrofaktoring. Od mikrofirmy już jeden krok do klienta indywidualnego.

Świat cyfrowy to już nie jest futuryzm. To codzienność, podejście higieniczne – kto tego nie zaabsorbuje, ten z punktu widzenia efektywności, kosztów będzie zostawał w tyle. Determinantą jest otwartość instytucji finansowych na absorbcję tego, co robią szybsi, mniejsi, zwinniejsi.