Banki tną zatrudnienie, a tradycyjne placówki tracą na znaczeniu
– Zatrudnienie w polskiej bankowości zmienia się bardzo dynamicznie, w zasadzie od dekady notujemy notoryczne spadki liczby etatów w tej branży. Od 2008 roku branża zredukowała około 20 tys. etatów, a w samym 2018 roku było to prawie 3 tys. etatów – wskazuje w rozmowie z agencją informacyjną Cezary Maciołek, wiceprezes Grupy Progres, oferującej usługi HR dla biznesu.
Z danych Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że na koniec lutego 2019 roku zatrudnienie w bankowości wynosiło 161 tys. osób. Dla porównania, w rekordowym 2008 roku, było to ponad 181 tys. osób. W ciągu dekady branża skurczyła się o ok. 11 proc. Zamykane są także placówki banków. Tylko w 2018 roku ich liczba zmalała o 527.
Czytaj także: Zwolnienia w sektorze bankowym >>>
Fuzje i przejęcia
Trend redukcji liczby pracowników prawdopodobnie będzie się utrzymywał, także ze względu na fuzje i przejęcia zachodzące w sektorze. Santander Bank, który pod koniec 2018 roku przejął wydzieloną część Deutsche Bank Polska, zapowiadał, że do końca tego roku zwolni 1,4 tys. osób. BNP Paribas, który przejął część Raiffeisen Polbank, zredukuje zatrudnienie o 2,2 tys. Również Bank Pekao SA zapowiedział już, że zwolni blisko tysiąc osób, a kilkuset innym zmieni warunki zatrudnienia. Osoby z kompetencjami cyfrowymi mogą jednak być spokojne o pracę w sektorze.
– Banki z pewnością będą szukały osób, które z jednej strony mają wiedzę finansową, z drugiej strony świetnie poruszają się w świecie cyfrowym i nie mają problemów z tym, żeby korzystać z obszarów cyfryzacji. Myślę, że te osoby mogą być spokojne o zatrudnienie – podkreśla Cezary Maciołek. – Trzeba się charakteryzować umiejętnością przekwalifikowania i dopasowania do aktualnych potrzeb sektora.
Czytaj także: Czy dziesiąta część banków w Europie zniknie w ciągu pięciu lat?
Preferencje klientów ulegają zmianie
Sytuacja na rynku jest wymuszana przez zmieniające się preferencje klientów.
– Zmienia się model obsługi klienta. Klient dzisiaj chce większość spraw załatwić mobilnie bądź za pośrednictwem infolinii. Zdecydowana większość banków poszła w tym kierunku i zaczęła budować huby obsługi klienta, gdzie można telefonicznie lub online załatwić zdecydowaną większość spraw – tłumaczy Cezary Maciołek.
Portal PRNews podaje, że na koniec 2018 roku 35 mln klientów miało z bankami podpisaną umową umożliwiającą korzystanie z bankowości elektronicznej, z czego aktywnie korzystało z tej możliwości 15 mln osób. Z kolei użytkowników bankowości mobilnej, którzy przynajmniej raz w miesiącu logują się do banku z urządzenia mobilnego, jest w Polsce już ponad 11 mln.
Więcej najnowszych wiadomości z rynku bankowego >>>
Dla millenialsów czy przedstawicieli pokolenia Y cyfryzacja i kontakt online są ważniejsze niż wizyta w tradycyjnej placówce. Dlatego przyszłością banków będą innowacyjne usługi. Serwis Finextra, który powołuje się na raport firmy badawczej AT Kearney, podaje, że zamykanie placówek jest w dłuższej perspektywie nieopłacalne, a rozwiązaniem mogłoby być łączenie usług bankowych z np. możliwością zrobienia zakupów.
– Placówki generalnie będą dużo bardziej mobilne, będą pojawiały się w miejscach, gdzie są duże skupiska ludzi, m.in. w centrach handlowych – mówi ekspert. – Banki powinny budować huby obsługi finansowej, co się zresztą dzieje. Widzimy to po współpracy z sektorem finansowym i trwających rekrutacjach. Chodzi o to, aby obsługiwać klienta online o różnej porze dnia i w każdej możliwej sprawie.
Potrzeba cięcia kosztów
Przyczyną, dla której banki redukują zatrudnienie, jest też potrzeba cięcia kosztów. Podatek bankowy w połączeniu z obciążeniami na Bankowy Fundusz Gwarancyjny sprawiają, że rentowność sektora spada. Pokazują to już wyniki banków po I kwartale 2019 roku.
– Jeśli spada rentowność, to trzeba szukać optymalizacji i redukcji kosztów. Dzisiaj banki w dużym zakresie idą w kierunku budowania algorytmów, robotów, automatyzowania swoich procesów i załatwiania spraw online, tak jak dzisiaj funkcjonuje konsument – tłumaczy wiceprezes Grupy Progres.