Banki badają poziom wiedzy Polaków na temat oszczędzania
Najbardziej oszczędną grupę Polaków stanowią... rolnicy. Przeciętny Kowalski dysponuje oszczędnościami w wysokości około 15 tysięcy złotych - niestety, przeszkodą w efektywnym inwestowaniu tych środków nierzadko jest zatrważająco niski poziom wiedzy ekonomicznej.
Intensywne badania nad świadomością ekonomiczną Polaków i jej wpływie na skłonności do oszczędzania prowadzi ostatnio sektor bankowy. W czerwcu Fundacja Kronenberga zaprezentowała, opisywany już na portalu alebank.pl, raport poświęcony budowaniu historii kredytowej. Bank BGŻ Optima wziął pod lupę nawyki oszczędnościowe Polaków w ostatnim dziesięcioleciu, natomiast Raiffeisen Bank wspólnie z Instytutem Wolności ocenił podstawy wiedzy naszych rodaków o gospodarce i finansach.
Jak wygląda oszczędzanie po polsku, wiadomo nie od dzisiaj. Statystyczny Polak nie należy do osób rozrzutnych – niestety, gromadzenie pieniędzy nad Wisłą niewiele ma w sobie ze świadomej strategii. Oszczędności gromadzone są z reguły krótkoterminowo – z przeznaczeniem na letni wyjazd, planowane zakupy ewentualnie jako „bufor bezpieczeństwa” na wypadek utraty pracy. Wiele do życzenia pozostawiają również metody gromadzenia oszczędności. Według analiz przeprowadzonych przez ekspertów BGŻ Optima, pośród bankowych depozytów połowę stanowią oszczędności zgromadzone na lokatach – z reguły krótkoterminowych. Pozostała część przypada po równo na konta oszczędnościowe oraz… rachunki oszczędnościowo-rozliczeniowe, a więc instrument chyba najgorszy jeśli chodzi o lokowanie nadmiaru gotówki. Tymczasem to właśnie konta oszczędnościowe – nierzadko dołączane gratisowo do rachunków oszczędnościowo-rozliczeniowych – stanowić mogą najlepszą formę inwestycji. Oprocentowanie na wielu takich rachunkach jest porównywalne z lokatami, natomiast konto jest bez wątpienia znacznie bardziej elastycznym instrumentem. Likwidacja lokaty przed terminem to zazwyczaj utrata całości lub znacznej części zysku, z konta oszczędnościowego gotówkę można wypłacić w dowolnym momencie – przekonują eksperci banku. Z tej też przyczyny depozyty bieżące cieszą się znacznie większą popularnością od terminowych w krajach „starej” Unii; w Holandii i Belgii lokaty stanowią zaledwie 14 procent środków zgromadzonych w bankach, a w Niemczech – 21 procent.
Świadome inwestowanie – przynajmniej w części – jest funkcją zamożności; na 100 złotych przechowywanych w przysłowiowej skarpecie tylko 7 należy do osób posiadających miesięczne dochody netto powyżej 5 tysięcy złotych. Osoby bogatsze chętniej inwestują w fundusze inwestycyjne oraz ubezpieczeniowe fundusze kapitałowe – około 70% tych instrumentów znajduje się w posiadaniu zamożniejszej części polskiego społeczeństwa. Sporym powodzeniem na polskim rynku inwestycyjnym cieszą się również akcje i udziały; stanowią one aż 20 procent wszystkich ulokowanych środków, podczas gdy w Niemczech 9, a w Wielkiej Brytanii – 10 procent. Warto jednak pamiętać, że w tej kategorii klasyfikowane mogą być również udziały w niewielkich spółkach kapitałowych prowadzonych przez samych wspólników – co jest formą nie tyle inwestowania, co raczej prowadzenia działalności gospodarczej. Z uwagi na powszechność tworzenia spółek z ograniczoną odpowiedzialnością na potrzeby unijnych startupów, ich odsetek w ogólnej liczbie udziałów wskazanych przez ankietowanych może być istotny. Niestety, jest on trudny. Inwestycje giełdowe drobnych ciułaczy nad Wisłą podejmowane są z reguły w oparciu o back test – stąd częste rozczarowania i w konsekwencji zniechęcenie do bardziej agresywnych form inwestowania.
Nieprofesjonalne podejście do inwestowania to pochodna wieloletnich zaniedbań w edukacji ekonomicznej Polaków. Przygotowany przez Raiffeisen Bank oraz Instytut Wolności raport nie pozostawia złudzeń: spora część naszych rodaków ma problem z właściwą odpowiedzią na pytania dotycząc podstawowych produktów bankowych. Na pytanie o instrument umożliwiający bezpieczne oszczędzanie, tylko 57% badanych wskazało rachunek oszczędnościowy. Aż 21 procent respondentów woli przechowywać gotówkę w przysłowiowej skarpecie – liczba ta koreluje z 25 procentami rodaków nie posiadających żadnych produktów bankowych. Większe zaniepokojenie wzbudza jednak odpowiedź „nie wiem”, udzielona przez 12 procent ankietowanych. Liczba takich odpowiedzi przy kolejnych pytaniach ankiety była bardzo wysoka – kształtowała się na poziomie od kilkunastu do nawet trzydziestu kilku procent. Aż 24 procent Polaków nie umie wskazać żadnego instrumentu pozwalającego na uzyskiwanie wysokich zysków przy stosunkowo dużym ryzyku. To jedna z przyczyn, dla których na polskim rynku wciąż królują lokaty terminowe – chociaż i w ich przypadku wybór często nie jest podyktowany rzetelną kalkulacją. Tylko 42 procent respondentów wiedziało, że lokata której oprocentowanie jest niższe aniżeli inflacja nie gwarantuje efektywnego zysku.
Polacy nie tylko nie dysponują wystarczającą wiedzą o produktach oszczędnościowych czy inwestycyjnych, ale też niechętnie korzystają ze wsparcia w tej dziedzinie. Popularne na rynku ubezpieczeń czy kredytów hipotecznych porównywarki internetowe generują zaledwie 1,1 procenta zakupów produktów o charakterze oszczędnościowo-inwestycyjnym – oceniają eksperci BGŻ Optima. Dla porównania, w macierzystym banku RaboDirect co czwarty nabywca tego typu produktów trafił poprzez porównywarkę internetową.
Racjonalne planowanie domowego budżetu to nie tylko gromadzenie oszczędności, ale również rozważne zaciąganie zobowiązań o charakterze kredytowym. Niestety, w tej dziedzinie brak elementarnej wiedzy naszych rodaków jest jeszcze wyraźniejszy. Ponad 34 procent respondentów w badaniu Raiffeisen Banku nie rozumie tak podstawowych pojęć jak RRSO czy nominalna stopa oprocentowania. Świadomość jest nieco większa wśród posiadaczy produktów o charakterze kredytowym, jednak to właśnie w tej grupie 15% odpowiedzi wskazujących na kompletną nieznajomość pojęć ma charakter zatrważający – oznacza bowiem, że osoby te, zaciągając zobowiązania, nie miały elementarnej wiedzy o podstawowych warunkach funkcjonowania kredytów. Równocześnie RRSO jako najbardziej kompletny wskaźnik kosztów kredytu wymienił jedynie co drugi spośród posiadaczy produktów kredytowych i 32% pozostałych respondentów. Podobnie niepokojąco wyglądają odpowiedzi na pytanie o ryzyko związane z zaciąganiem kredytów walutowych. Jedynie 70% posiadaczy produktów kredytowych i co drugi spośród badanych nieposiadających żadnych kredytów wiedzą, że produkty te wiążą się z większym ryzykiem aniżeli kredyty w walucie polskiej. Biorąc pod uwagę zmasowaną kampanię medialną poświęconą kredytom walutowym, zaskakiwać może dość wysoki odsetek tych, którzy uznają takie produkty za bezpieczniejsze od zlotowych. Tak twierdzi 5 procent Polaków nieposiadających kredytów, 5% posiadaczy kart kredytowych i – uwaga – aż 8% posiadaczy innych niż karta produktów o charakterze kredytowym.
Karol Jerzy Mórawski