Bank urodzajnych głów: Bankowanie na chłopski rozum

Ile zarabiają banki spółdzielcze na obsłudze kredytów preferencyjnych dla rolników?

U nas wszystkie z nich zrezygnowały…

?!

…bo są nieopłacalne. Niedawno na spotkanie w regionie zaproszono banki finansujące rolnictwo, z całej okolicy tylko ja przyjechałam.

Były rozmowy na ten temat w ministerstwie rolnictwa. I co?

Nic nie zadziałało, ale i tak uważam, że bank spółdzielczy nigdy nie opuści rolników, przecież to są jego właściciele.

Ilu udziałowców ma Pani bank?

Ponad 800, w około 90 proc. to rolnicy. Nasz bank też wychodzi na zewnątrz gminy, ale mocno trzymamy się statutu. Dbamy o członków i działamy dla ich dobra. Rolnik nie tylko bierze kredyt, ma rachunek bieżący, a czasami też wysokie obroty.

Jakie jest rolnictwo wokół banku w Księżpolu?

Mamy prawdopodobnie największe w kraju zagłębie kukurydziane, wielu rolników specjalizuje się w hodowli świń i produkcji tuczników. Są to duże gospodarstwa, największe ma 600 hektarów. Małe zarabiają głównie na uprawie borówki amerykańskiej, malin i tytoniu. Nieźle prosperują też gospodarstwa ekologiczne, jedno prowadzi nawet własne stoisko sprzedażowe w stołecznym supermarkecie.

To ciekawe, ostatnio szukałem mrożonej borówki i nigdzie nie było, w Lidlu znalazłem importowane z Hiszpanii…

Duzi plantatorzy wysyłają zbiory za granicę, m.in. do Wielkiej Brytanii. Może kupił pan borówki amerykańskie z Księżpola, chociaż z naklejką… Made in Spain. Wiem, że w chłodniach jest na stanie jeszcze dużo owoców i są bardzo smaczne. Zdziwi się pan, właścicielami największej plantacji borówki jest spółka z Warszawy, która zainwestowała u nas w nowoczesne maszyny, chłodnie i linię do paczkowania. Teraz założyciel tej uprawy nasadził kolejną plantację, bo spółka, jak to bywa, podzieliła się, a nowe krzaki wejdą w pełnię owocowania dopiero po 4 latach. To jest długi proces, ale zasadzenia wyglądają rzeczywiście ślicznie…

Co ma z nich Pani bank?

Obsługujemy ten biznes, na przykład załatwiamy im akredytywę, co przyzna pan, w bankach spółdzielczych nie jest standardem. Jak się wszystko uda, ruszy duży eksport jagodowy do krajów arabskich.

Czy rolnicy przychodzą po kredyty preferencyjne?

Tak, głównie. Dwa lata temu, kiedy odgórnie zabroniono ich udzielania na zakup gruntów, bank uruchomił ofertę alternatywną – 6,5 proc. w skali roku na okres 10-12 lat. Młody rolnik uzyskał nawet pożyczkę na 20 lat. Nie zawsze bank musi zarobić dużo, jestem pewna, że ta decyzja zaprocentuje nam w przyszłości.

Od 2004 r. ceny gruntów ornych rosną do nieba, ponoć na fali spekulacji, bo ziemia w całej Unii jest droga. Czy do Księżpola trafiają też spekulanci z Niemiec? Nie, ziemią handlują miejscowi rolnicy. W transakcjach międzysąsiedzkich stawka jest bardzo atrakcyjna, hektar w dobrej klasie ostatnio ceniono na 90 000 zł.

Jakie jest obligo kredytów dla rolnictwa?

To ok. 26 proc. portfela. Nasz bank zawsze był blisko rolników, ziemi ich ojców, dziadów i pradziadów. Znamy swoich klientów od pokoleń i wzajemnie sobie ufamy.

Powiada się, że bogaty rolnik ma ciągnik w banku. A jak jest w Księżpolu?

Bez dofinansowania z zewnątrz rolnicy nie byliby w stanie skorzystać z dotacji unijnych. Niektórzy wzięli duże dopłaty na zakup maszyn, nawet 3 mln zł, ale zainwestowali i mają nowoczesne, wyposażone we wszystko gospodarstwa. Powiem panu, że niedawno przyjechał do nas farmer z Niemiec, spodziewał się, że spotka chł...