Bank i Klient: Podatkowe wątpliwości

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

bank.2011.02.foto.030.a.100Dwoje młodych ludzi w sypialni, którzy wyraźnie mają się ku sobie. Choć atrakcyjna kobieta zdaje się sprzyjać zamiarom swego partnera, on jest coraz bardziej spięty i nieudolny w swoich poczynaniach, aż w końcu zniechęcona niewiasta odwraca się do niego plecami. Coś poszło nie tak? Coś zawiodło? - Zapłać podatki, a odzyskasz spokój - wyjaśniał niepowodzenie napis na klipie. Takimi reklamówkami rosyjskie ministerstwo finansów zachęcało wiele lat temu swoich obywateli do rzetelnego rozliczania się z fiskusem.

Grzegorz Brudziński

Podobną filozofię zdaje się reprezentować Komisja Europejska, zastanawiając się, skąd wziąć pieniądze, z których zbudowany zostanie stały europejski mechanizm stabilizacyjny dla ratowania strefy euro. Jako jedno ze źródeł finansowania wymieniany jest tu podatek bankowy. Czy jeśli faktycznie europejskim bankom przyjdzie go zapłacić, to unia walutowa odzyska wigor, czy też będziemy mówić o kupowaniu czasu za pieniądze? Ale nie tylko Komisja Europejska ma podobne plany.

Wszystkie drogi prowadzą do…?

– Aktualnie minister finansów – mówi Magdalena Kobos rzecznik prasowy resortu – analizuje potencjalne korzyści oraz ewentualne zagrożenia wynikające z możliwości wprowadzenia dodatkowego obciążenia na wybrane instytucje finansowe. Ministerstwo Finansów w szczególności z uwagą obserwuje reakcje innych państw Unii Europejskiej oraz bierze czynny udział w pracach dotyczących opracowania wspólnotowego rozwiązania w zakresie dodatkowych opłat obciążających banki. Dotychczas 10 państw członkowskich wdrożyło bądź zasygnalizowało chęć wdrożenia tego typu rozwiązania.

Wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak powtarza publicznie: jeśli chodzi o moje zdanie, to w Polsce podatek bankowy nie ma uzasadnienia. Z tego powodu, że pozycje, od których byłby on naliczany, pozycje aktywów niezabezpieczonych kapitałami własnymi, są zbyt małe i miałby znaczenie symboliczne w naszym kraju. A trzeba też podkreślić, że były to rozwiązania, które w Stanach Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii miały trochę zakręcić kran z nadmuchiwaniem balonu dużej ekspozycji na ryzyko przez miejscowe banki. Po drugie, polskie banki odprowadzają składki do Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, czyli jest system pierwszej obrony, czego nie było w systemie amerykańskim czy brytyjskim. Nie ma zatem uzasadnienia ekonomicznego, a uzasadnienie polityczne jest tu zbyt słabe – przekonywał w styczniu wicepremier. Resort gospodarki promuje za to własny projekt ustawy, który ma ograniczyć wielkość spreadów walutowych. Nic zatem dziwnego, że Ministerstwo Finansów głosem swojej rzeczniczki stwierdza, że jeszcze przedwcześnie mówić o zakończeniu analiz i tym samym publikacji projektu w „Biuletynie Informacji Publicznej”.

Jednak jesteśmy w roku wyborczym i w cenie są te rozwiązania, które pozwalają wyborcy przełknąć gorzką pigułkę bez wywoływania jego irytacji. A życia rządowi nie ułatwia Komisja Europejska, która przypomina o polskich obietnicach zmniejszenia deficytu w przyszłym roku do 3 proc. PKB. Na wszelki wypadek w bankach czy w firmach zajmujących się doradztwem podatkowym zachowały się egzemplarze ustawy o podatku bankowym sprzed kliku miesięcy, autorstwa PiS, który miał ulżyć budżetowi bez potrzeby podnoszenia stawek podatku VAT. I raczej nie byłoby to zmartwienie spółdzielczych kas kredytowo-oszczędnościowych, których ten projekt nie wymienia jako obciążonych tą daniną publiczną. Dla porządku dodajmy jeszcze, że również SLD ta tematyka nie jest obca.

Polska kieszeń

– Wielkiej tajemnicy nie zdradzimy – mówi Krzysztof Grzegorek, prezes BZ WBK AIB Asset Management – że te banki, które mają najwięcej depozytów, czyli najbogatsze bazy depozytowe, najmniej odczują ten podatek. Natomiast te, które finansują się na rynku międzybankowym czy rynku finansowym zostaną dotknięte najmocniej. Wszystko zależy jednak od szczegółowych rozwiązań.

– Jak się popatrzy na wielkość sektora bankowego w takich krajach, jak Irlandia, gdzie aktywa sektora bankowego są niemal ośmiokrotnie większe niż produkt krajowy brutto, to podatek ograniczający skalę jego działalności, jak tego chce Komisja Europejska, miałby być może sens. Skoro aż 30 proc. irlandzkiego deficytu budżetowego ma związek z wydatkami na ratowanie tego sektora – zastanawia się Andrzej Halesiak, dyrektor Biura Analiz Makroekonomicznych Banku Pekao S.A. – Poza tym my nie musimy prowadzić zbiórki do kapelusza, gdy już wydarzy się nieszczęście, ponieważ mamy Bankowy Fundusz Gwarancyjny, na który od 15 lat systematycznie płynną składki. W połączeniu z innymi zasobami w grę wchodzą środki pomocowe rzędu 8,5 mld zł. Oczywiście można dyskutować, czy są to wystarczające środki, ale w Polsce, w przeciwieństwie do Wielkiej Brytanii czy innych krajów, nie musieliśmy ratować banków kosztem podatnika. W Polsce żaden z nich nie zbankrutował, żaden nie wymagał wsparcia i interwencji rządu.

Spójrzmy na statystki. W roku 2009 wartość aktywów całego polskiego sektora bankowego to niewiele ponad 258 mld euro, co stanowiło wtedy 83 proc. polskiego produktu krajowego brutto. Dużo to czy mało? Jeśli idzie się ulicami któregoś z dużych polskich miast i napotyka się na szyldy kolejnych banków, to wydaje się to ogromną kwotą, ale tylko wydaje. W krajach dawnej piętnastki wartość aktywów tego sektora wynosiła średnio 360 proc. ich rocznego PKB. Nawet na tle nowej Europy nasz sektor bankowy mógł uchodzić za biednego krewnego, ponieważ średnia dla nowych członków wspólnoty to 115 proc. Jeśli szukamy krajów w podobnej sytuacji do naszej, to należy wymienić takie, jak Słowacja czy Rosja.

Wiesław Rozłucki Rothschild Polska sp. z o.o., przewodniczący Rady Nadzorczej Banku Przemysłowo-Handlowego, wieloletni prezes warszawskiej giełdy

Zdecydowanie negatywnie oceniam plany wprowadzenia podatku bankowego w Polsce. Trzeba pamiętać, że jednocześnie trwają daleko zaawansowane prace nad zmianą systemu funkcjonowania otwartych funduszy emerytalnych. Oczywiście wszystko można próbować uzasadnić trudną sytuacją finansów publicznych, ale odnoszę wrażenie, że rozwiązań szuka się jednak w niewłaściwym miejscu. W Polsce nie ma żadnego merytorycznego uzasadnienia dla takich działań. Przypomnę – polskim bankom udało się utrzymać wskaźniki adekwatności kapitałowej zarówno przed, jak i po kryzysie w latach 2008-2009 powyżej bezpiecznych poziomów. W przeciwieństwie do Europy Zachodniej, polskie banki nie musiały się...

Artykuł jest płatny. Aby uzyskać dostęp można:

  • zalogować się na swoje konto, jeśli wcześniej dokonano zakupu (w tym prenumeraty),
  • wykupić dostęp do pojedynczego artykułu: SMS, cena 5 zł netto (6,15 zł brutto) - kup artykuł
  • wykupić dostęp do całego wydania pisma, w którym jest ten artykuł: SMS, cena 19 zł netto (23,37 zł brutto) - kup całe wydanie,
  • zaprenumerować pismo, aby uzyskać dostęp do wydań bieżących i wszystkich archiwalnych: wejdź na BANK.pl/sklep.

Uwaga:

  • zalogowanym użytkownikom, podczas wpisywania kodu, zakup zostanie przypisany i zapamiętany do wykorzystania w przyszłości,
  • wpisanie kodu bez zalogowania spowoduje przyznanie uprawnień dostępu do artykułu/wydania na 24 godziny (lub krócej w przypadku wyczyszczenia plików Cookies).

Komunikat dla uczestników Programu Wiedza online:

  • bezpłatny dostęp do artykułu wymaga zalogowania się na konto typu BANKOWIEC, STUDENT lub NAUCZYCIEL AKADEMICKI