Nauka i edukacja ekonomiczna | Raport PAB-WIB | Kłopotliwy wskaźnik
Jacek Ramotowski
– Niewątpliwie mamy do czynienia z fundamentalnym tematem dla sektora bankowego – mówiła podczas webinarium poświęconego prezentacji raportu wiceprezes Związku Banków Polskich Agnieszka Wachnicka.
Jego autorzy, a powstał on na zlecenie Warszawskiego Instytutu Bankowości – kierownik projektu dr Błażej Lepczyński z Uniwersytetu Gdańskiego, profesorowie SGH dr hab. Lech Kurkliński i dr hab. Stanisław Kasiewicz oraz prof. dr hab. Anna Zamojska z UG poddali krytycznej analizie wprowadzoną w 2024 r. Rekomendację WFD oraz oszacowali skutki jej wprowadzenia dla banków i ich klientów.
Przeanalizowali oni ryzyko płynności w polskim sektorze bankowym związane ze strukturą terminową aktywów i pasywów, jak również zdolność polskich banków do spełniania nowej normy na tle prognoz wzrostu rynku kredytów hipotecznych w Polsce oraz szacunku możliwości absorpcyjnych emisji listów zastawnych – koniecznych do jej wypełnienia – na polskim rynku kapitałowym. Kompleksowo ocenili, czy miernik, który banki będą musiały wypełniać, jest w aktualnych warunkach zasadny.
Skala i koszty
Autorzy oszacowali niedobór finansowania długoterminowego: zgodnie z WFD, na koniec ub.r. wynosił on 25,6 mld zł. Oznacza to zwiększone potrzeby emisyjne banków, które mogą się spotkać z nieadekwatnym popytem i brakiem płynności na rynku w kraju. Ma to także wpływ na koszty emisji i pozyskiwanego tą drogą finansowania, a w konsekwencji – na cenę kredytów hipotecznych.
Przypomnijmy – Rekomendacja WFD przewiduje, że od końca 2026 r. portfel kredytów hipotecznych ma być w co najmniej 40% finansowany z długoterminowych pasywów. W liczniku znajduje się finansowanie długoterminowe z tytułu MREL, depozyty gwarantowane powyżej roku, listy zastawne, obligacje emitowane przez banki oraz nadwyżka funduszy własnych ponad wymogi regulacyjne. Ten ostatni element ma być likwidowany od końca 2027 r. przez pięć lat, po 20% rocznie. W mianowniku znajdują się kredyty hipoteczne o zmiennej stopie procentowej, które mają wagę 1 oraz o stałej lub okresowo stałej stopie – z wagą 0,9.
Powstaje zatem pytanie o skalę potrzebnych emisji i o koszty pozyskania długoterminowego finansowania, zwłaszcza gdy w liczniku zmniejszać się będzie udział nadwyżki funduszy własnych, a w polskich bankach jest ona spora. Autorzy przeprowadzili symulację kosztów pozyskania pasywów przez emisje banków oraz ich wpływ na cenę kredytów hipotecznych. Skoncentrowali się także na rozważaniach, czy Rekomendacja WFD w jej obecnym kształcie i z jej aktualną ścieżką dojścia do spełnienia wymogu nie naraża sektora bankowego na inne czynniki ryzyka.
Polskie banki od lat finansują długoterminowe kredyty hipoteczne z zasobów krótkoterminowych oraz bieżących depozytów. Taka sytuacja oznacza niedopasowanie terminowe aktywów i pasywów. Cel wprowadzenia WFD jest taki, żeby poprawić relację terminów zapadalności po obu stronach bilansu. To generalnie słuszne podejście – twierdzą autorzy raportu. Mają jednak zastrzeżenia co do momentu wprowadzenia go w warunkach wysokiej nadpłynności i do nadmiernie szybkiej ścieżki do osiągnięcia docelowej struktury.
– Zgadzamy się, że w sektorze bankowym w Polsce występuje dysproporcja pomiędzy terminami zapadalności aktywów i pasywów i jest to pewien problem, który trzeba zmniejszyć – stwierdził Lech Kurkliński.
Rekomendacja WFD została ogłoszona rok po pamiętnym upadku Silicon Valley Bank w USA, który doświadczył gwałtownego odpływu depozytów i utracił płynność, co było przyczyną jego upadłości. Miała być odpowiedzią na ryzyko płynnościowego kryzysu. Jednak przy bliższej analizie widać, że struktura aktywów i pasywów SVB znacznie odbiegała od tej, jaka jest powszechna w polskim sektorze bankowym, co amerykańską instytucję uczyniło wyjątkowo podatną na płynnościowy szok.
SVB był bankiem o szczególnym profilu i modelu biznesowym – nawet jak na amerykański rynek. Po stronie pasywów miał depozyty przedsiębiorstw, głównie o dużych wolumenach i niepodlegające gwarancjom amerykańskiego ubezpieczyciela FDIC. SVB miał zaledwie 2,7% depozytów ubezpieczonych w FDIC, a upadły niedługo potem Signature Bank – 6,2%. W wielkich amerykańskich bankach jest to od 15 w Citigroup do 41,6% w nastawionym na działalność detaliczną Wells Fargo. To właśnie nieubezpieczone depozyty o wysokich wolumenach – wskutek paniki rozsianej za pośrednictwem mediów społecznościowych – okazały się niestabilne i zostały w ciągu kilku godzin wycofane przez klientów.
– ...
Artykuł jest płatny. Aby uzyskać dostęp można:
- zalogować się na swoje konto, jeśli wcześniej dokonano zakupu (w tym prenumeraty),
- wykupić dostęp do pojedynczego artykułu: SMS, cena 5 zł netto (6,15 zł brutto) - kup artykuł
- wykupić dostęp do całego wydania pisma, w którym jest ten artykuł: SMS, cena 19 zł netto (23,37 zł brutto) - kup całe wydanie,
- zaprenumerować pismo, aby uzyskać dostęp do wydań bieżących i wszystkich archiwalnych: wejdź na BANK.pl/sklep.
Uwaga:
- zalogowanym użytkownikom, podczas wpisywania kodu, zakup zostanie przypisany i zapamiętany do wykorzystania w przyszłości,
- wpisanie kodu bez zalogowania spowoduje przyznanie uprawnień dostępu do artykułu/wydania na 24 godziny (lub krócej w przypadku wyczyszczenia plików Cookies).
Komunikat dla uczestników Programu Wiedza online:
- bezpłatny dostęp do artykułu wymaga zalogowania się na konto typu BANKOWIEC, STUDENT lub NAUCZYCIEL AKADEMICKI