Coraz mniej banków w USA

Coraz mniej banków w USA
Fot. stock.adobe.com / xstock
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Gdyby w jakiejś „zgaduj-zgaduli” (prawda, jakie piękne słowo wyrzucone wszakże na śmietnik?) zadać pytanie, dlaczego w Stanach Zjednoczonych mają tysiące, choć w Europie starcza w jednym państwie po kilkaset banków, mogłaby paść odpowiedź, że tam, gdzie najwięcej w świecie solidnych pieniędzy, tam i banków musi być wielkie mnóstwo. Może to i prawda, ale chyba nie za bardzo, pisze Jan Cipiur.

W USA jest obecnie (maj/czerwiec ’24) ponad 4100 banków komercyjnych, w Wielkiej Brytanii są-353 i jeszcze mniej w Niemczech – 261.

Wszystkie te trzy państwa to doskonale rozwinięte potęgi Zachodu, ich sektory bankowe działają w skali globalnej, chociaż niemiecki znacznie mniej intensywnie, ich względne potencjały odpowiadają mniej więcej wielkości i strukturze PKB oraz liczbie mieszkańców. Są zatem porównywalne.

Nie w wynikach analiz ekonomiczno-finansowych szukać trzeba jednak wielkiej przewagi Stanów Zjednoczonych w liczbie przedsiębiorstw bankowych. Różnica ma przyczyny polityczno-historyczne. Z pieniędzmi w tle, oczywiście.

Jak powstawały banki w USA?

Powstawanie i kształtowanie się amerykańskiego państwa federacyjnego było bardzo długim procesem, więc to najpierw poszczególne stany ustanawiały u siebie wszystkie zasady, w tym te dotyczące funkcjonowania banków.

Były zatem stany dające poszczególnym bankom prawo otwierania oddziałów w całym stanie, w innych wolno było je zakładać tylko w miejscowości lub hrabstwie będącym siedzibą centrali banku, w jeszcze innych oddziały bankowe były w ogóle zabronione.

Była to konsekwencja zapisu konstytucji USA zabraniającego stanom emisji pieniądza papierowego oraz obciążania podatkami handlu międzystanowego

W początkach XIX wieku, kiedy przyjmowano ograniczenia terytorialne, banki były zatem dla władz stanowych źródłem istotnych przychodów w formie dywidend i podatków, więc z tego punktu widzenia blokowanie dostępu do własnego rynku bankom z innych stanów było racjonalne.

Niekiedy, ograniczenia były również efektem obaw obywateli o nadmierne wpływy banków, które mogłyby rzutować negatywnie na dynamikę procesów rozwojowych i powstawanie nowych fortun.

Pierwsze wyłomy w monopolach bankowych na szczeblu stanowym były ustawy z 1863 i 1864 r. zezwalające na tworzenie banków o statusie federalnym i ich państwowym nadzorze. Kolejny krok wykonany został w 1913 r. wraz z utworzeniem Rezerwy Federalnej, czyli banku centralnego USA.

Wszystkie ograniczenia ustąpiły jednak dopiero pod naporem nowych technologii, coraz wyższych umiejętności oceny ryzyka przez banki, dzięki rozwój\owo rynków finansowych i dostępowi do coraz to przydatniejszych, a nieznanych wcześniej instrumentów finansowych.

Bank z Kansas City nie bał się już zatem kredytować firmy z Oregonu, a bankomaty wypłacające gotówkę tylko w jednym stanie, a tym bardziej mieście, nie miałyby racji bytu.

Pierwszym stanem, który porzucił ograniczenia terytorialne i zezwolił w 1978 roku bankom spoza własnego stanu na prowadzenie u siebie działalności było Maine. Aż niewiarygodne, że stało się to ledwo niecałe pół wieku temu.

Do 1992 r. w ślady Maine poszły wszystkie pozostałe stany poza Hawajami. W 1994 roku Kongres uchwalił z kolei ustawę „Riegle-Neal Interstate Banking and Branching Efficiency Act” znoszącą wszędzie i wszelkie inne ograniczenia natury terytorialno-geograficznej.

Postępująca konsolidacja

Zgodnie z oczekiwaniami, rozpoczęły się procesy „debałkanizacji” oraz jednoczesnej konsolidacji i integracji amerykańskiego sektora bankowego. Liczba banków komercyjnych spadła z ok. 14 500 w 1983 r. do 7 700 dwie dekady później i 4 100 obecnie.  

Same cztery największe banki (JP Morgan Chase, Bank of America, Citigroup i Wells Fargo) są właścicielami aż 42 proc. aktywów całego sektora. W 1990 r. wskaźnik wynosił 11 proc., a więc był czterokrotnie mniejszy.

Konsolidacja postępuje nieubłaganie, czemu „sprzyjają” zdarzające się co pewien czas wielkie i mniejsze kryzysy bankowe. Jednak banki regionalne i lokalne trzymają się ciągle dobrze. Ich atutem są silne związki z miejscowymi firmami małych i średnich rozmiarów oraz lokalny patriotyzm mieszkańców.

W 2018 r. Kongres podwyższył do 250 mld dol. w aktywach poprzeczkę poniżej której nie trzeba spełniać bardziej restrykcyjnych wymagań nadzoru bankowego. Jednak w obliczu upadku kilku banków regionalnych (m.in. Silicon Valley Bank) pojawiają się głosy, żeby znowu obniżyć poprzeczkę do 50 mld dol. Efektem byłoby dalsze zmniejszenie w USA liczby banków. Jak będzie? Czas pokaże.   

Historia amerykańskiej bankowości budzi naturalne skojarzenia z Unią Europejską. Ceteris paribus, czyli przy innych czynnikach niezmiennych, co jest oczywiście marzeniem ściętej głowy, kiedyś dojść może do federalizacji Europy na wzór amerykański.

Bagaż obecnych zdarzeń i postaw każe wszakże sądzić, że potrwa to pokolenia, więc to procesy globalne, a nie europejskie kształtować będą bliską i trochę dalszą przyszłość banków ze Starego Kontynentu.

Jan Cipiur
Jan Cipiur, dziennikarz i redaktor z ponad 40-letnim stażem. Zaczynał w PAP, gdzie po 1989 r. stworzył pierwszą redakcję ekonomiczną. Twórca serwisów dla biznesu w agencji BOSS. Obecnie publikuje m.in. w Obserwatorze Finansowym.
Źródło: BANK.pl